Zmiany w prawie budowlanym uchwalono za pomocą tzw. wrzutki. Sposób, w jaki się to odbyło, może bulwersować. Fragment nowelizacji prawa budowlanego został po prostu "wklejony" w inną ustawę - o gwarancjach dla Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), którą w czwartek przyjął Sejm.
To skandaliczna manipulacja. Niektórzy posłowie mogli nawet nie wiedzieć, za czym głosują - mówi money.pl jeden z ekspertów, który uczestniczył w opiniowaniu nowych przepisów.
Na zmianach, jeszcze przed uchwaleniem eksperci i cała opozycja nie zostawili suchej nitki. Umożliwiają one stawianie domów jednorodzinnych powyżej 70 mkw. bez pozwolenia na budowę, którą będzie można rozpocząć niemalże od razu po przesłaniu zgłoszenia do urzędu. Zawiadomienie nadzoru budowlanego o terminie rozpoczęcia robót również ma być formalnością.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na uproszczeniu przepisów budowlanych miało zależeć szefowi PIS
Miesiąc wcześniej rządowa propozycja umożliwiająca m.in. budowę domów powyżej 70 mkw. na zgłoszenie została odrzucona jednym głosem w sejmowej komisji infrastruktury. Krytycy projektu zwracali uwagę, że zniesienie obowiązku ubiegania się o pozwolenie na budowę przyczyni się m.in. do nowej fali samowoli. Z kolei Biuro Legislacji Sejmu zarzuciło tym propozycjom nieprecyzyjność.
Jednak rząd nie złożył broni. Posłanka PiS Anna Paluch, będąca sprawozdawcą projektu, zapowiedziała od razu, że rząd nie odpuści. "Odrzucimy komisyjne odrzucenie projektu na plenarnym posiedzeniu Sejmu. Bardzo nam na nim zależy i zostanie on wkrótce uchwalony" - skomentowała.
Dlaczego rezygnacja z pozwolenia na budowę jest tak ważna dla rządzących? - Rząd się uparł, bo chce pokazać, że wywiązuje się ze złożonych obietnic - mówi money.pl jeden z ekspertów, który uczestniczył w opiniowaniu nowych przepisów.
Dodaje, że w kuluarach Sejmu mówi się, iż na uchwaleniu tych przepisów miało szczególnie zależeć wicepremierowi i szefowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. Nowelizacja - jak zdradza jeden z opiniotwórców projektu - nazywana jest "dzieckiem prezesa".
Szef PIS wielokrotnie zapewniał, że rząd podejmie próbę przełamania blokad, które uniemożliwiają zaspokojenie potrzeb mieszkaniowych wielu Polaków. Teraz rząd chce pokazać, że dotrzymał słowa - mówi nasz rozmówca, znający kulisy sprawy.
Skutkiem zmiany przepisów będzie prawny bałagan
Piotr Jarzyński, partner kancelarii prawnej Jarzyński & Wspólnicy, mówi z kolei, że uproszczenie prawa budowlanego przyniesie budującym ułatwienia tylko w teorii. - W praktyce inwestorom ta zmiana może odbić się czkawką - przekonuje.
Wyjaśnia ponadto, że zgłoszenie budowy domu nie podlega weryfikacji. - Urzędy mają związane ręce, bo przepisy wyłączają możliwość wezwania inwestora np. do uzupełnienia braków w dokumentacji, jeśli się takie pojawią, lub zgłoszenia sprzeciwu w drodze decyzji - dodaje.
Skutkiem uchwalenia nowych przepisów będzie prawny bałagan i wzrost liczby samowoli budowlanych, co bardziej skomplikuje sytuację inwestorów. W dodatku niewiele osób wie, że od dawna można budować domy jednorodzinne na zgłoszenie. Mimo tego rozwiązanie się powszechnie nie przyjęło. Dlaczego?
- W niektórych gminach panuje przekonanie, że urzędnicy krzywo na to patrzą, a sami projektanci doradzają inwestorom, aby wybierali tradycyjną drogę, czyli ubieganie się o pozwolenie na budowę - podkreśla Piotr Jarzyński.
Każdy inwestor będzie mieć cztery możliwości do wyboru
Na czym więc mają polegać nowe udogodnienia dla budujących? Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest prosta. W praktyce inwestor domu jednorodzinnego po wejściu w życie zmian w prawie budowlanym będzie mieć do wyboru cztery możliwości.
Pierwsza jest taka, że inwestor nadal może ubiegać się o pozwolenie na budowę. Druga możliwość to zgłoszenie budowy, ale w normalnym trybie - trzeba dostarczyć niemal tyle samo dokumentów, co ubiegając się o pozwolenie. Dodajmy, że takie przepisy istnieją już od 2015 roku, gdy możliwość budowy domu na zgłoszenie wprowadziła koalicja PO-PSL. - W takim wypadku urząd może weryfikować poprawność zgłoszenia i w razie konieczności wzywać inwestora do jego uzupełnienia - wyjaśnia Piotr Jarzyński.
Trzecia możliwość, to budowa na podstawie uproszczonego zgłoszenia dla domów do 70 mkw. W tym wypadku urzędnicy nie mają podstaw prawnych, aby weryfikować poprawność zgłoszenia. Ostatni - i nowy - tryb, to uchwalona w czwartek możliwość budowy na zgłoszenie domów z większym metrażem niż 70 mkw. Także bez żadnej weryfikacji ze strony urzędów.
"Naruszono konstytucyjny porządek tworzenia prawa"
Zmiany w prawie budowlanym uderzają również bardzo mocno w architektów. Ich przedstawiciele są oburzeni trybem uchwalenia przepisów.
Mieliśmy do czynienia ze spektaklem legislacyjnym. W drastyczny sposób naruszono konstytucyjny porządek tworzenia prawa. Fragment jednej ustawy został po prostu wklejony w inną. Jeżeli stanowienie prawa ma tak wyglądać, to jakiekolwiek dyskusje na temat ładu przestrzennego czy zmian w prawie budowlanym, przestają mieć sens - uważa Piotr Fokczyński, prezes Izby Architektów.
Przypomina jednocześnie, że organizacja od października ubiegłego roku uczestniczyła w całym procesie legislacyjnym, związanym ze zmianami w przepisach prawa budowlanego. Krytycznie zaopiniowała m.in. zmiany poszerzające katalog domów na zgłoszenie.
Rząd jednak na tym nie poprzestał, bo zaproponował także katalog gotowych domów, które mają być udostępniane za darmo na stronach Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego. - Jakie przyniesie to skutki w naszej przestrzeni, przekonamy się już za dwa lata - mówi Piotr Fokczyński.
Rząd przestrzelił. Budujący dom wsadzeni na minę?
Technicy budowlani będą projektować domy. "Cofamy się do PRL"
To jednak nie wszystko. Rząd nie liczył się także z opinią architektów w przypadku decyzji o rozszerzeniu uprawnień do projektowania domów. Taki zapis również znalazł się w zmianach uchwalonych w czwartek przez Sejm.
Zgodnie z nimi możliwość zdobycia uprawnień budowlanych do projektowania architektury będą mieć także inżynierowie budownictwa, technicy budowlani i osoby po branżowej szkole II stopnia.
Izba Architektów wielokrotnie protestowała przeciwko tym pomysłom, a Biuro Legislacyjne Sejmu również negatywnie to zaopiniowało. Jednak rząd pomysł przeforsował.
Mariusz Ścisło, architekt i były prezes Stowarzyszenia Architektów Polskich, uważa, że w praktyce to oznacza cofnięcie się o co najmniej 50 lat, do PRL. Jego zdaniem taka decyzja przekreśla dorobek polskiej architektury z ostatnich lat. Nie mówiąc już o skutkach, jakie to może wywołać, czyli m.in. chaosie przestrzennym, ale także problemach inwestorów związanych z bezpieczeństwem w sytuacji, gdy projektowaniem domów będą zajmowały się osoby bez odpowiedniego doświadczenia.
Zgodnie z przepisami uchwalonymi przez Sejm w czwartek nie trzeba będzie mieć pozwolenia na budowę domów powyżej 70 mkw., podobnie jak ma to dziś miejsce w przypadku domów do 70 mkw. Bez pozwolenia będzie można też stawiać m.in. przydomowe schrony do 35 mkw. i kioski o powierzchni zabudowy nie większej niż 15 mkw. Nadal jednak będzie trzeba spełnić obowiązek ustanowienia kierownika budowy i prowadzenia dziennika budowy.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl