O możliwości wprowadzenia korekt do ustawy, które zwiększą szansę na podpis prezydenta pod nową ustawą o KRS, dyskutowano wczoraj wieczorem na senackiej komisji oraz później w gronie senatorów Koalicji Obywatelskiej. Jak jednak słyszymy, na razie przełomu nie ma.
- Większość z tych poprawek ma charakter proceduralny, związany z organizacją procedury wyborczej, większość z nich powstała z uwzględnieniem uwag zgłoszonych przez Państwową Komisję Wyborczą. Na razie nie ma zgłoszonej żadnej poprawki np. dotyczącej przywrócenia biernego prawa wyborczego wszystkim neosędziom czy jakiejś grupie neosędziów - przyznaje anonimowy rozmówca Money.pl z Senatu.
Senat zmienia porządek obrad
Jak jednak zaznacza, sytuacja może się zmienić, i to w najbliższych godzinach, na posiedzeniu plenarnym. - Może się pojawić komunikat Komisji Weneckiej, który spowoduje przyjęcie jakiejś poprawki po analizie tegoż komunikatu. Intuicja mi podpowiada, że komunikat może się pojawić dziś około południa - wskazuje. Prawdopodobieństwo takiego scenariusza jest na tyle duże, że Senat ma zmienić porządek dzisiejszego posiedzenia. - Dlatego punkt dotyczący KRS będzie na końcu posiedzenia - zdradza rozmówca Money.pl.
O konieczności zgłoszenia poprawek na ostatniej prostej prac legislacyjnych mówił wczoraj wiceszef senackiej komisji ustawodawczej Marek Borowski. Oznajmił, że "na pewno nie będzie utrzymane to, co jest w tej chwili, że każdy sędzia ma tylko jeden głos". - Pewna modyfikacja jest konieczna, przygotuję ją i zgłoszę już w trakcie debaty - zapowiedział senator.
Chodzi o przyszykowaną przez ministra sprawiedliwości Adama Bodnara nowelizację ustawy o KRS, która ma na celu przede wszystkim zmianę sposobu powoływania 15 sędziowskich członków tego gremium. PiS uznał, że powinni oni być wybierani przez Sejm, co w oczach ówczesnej opozycji i instytucji unijnych upolityczniło tę instytucję, odpowiedzialną m.in. za nominacje i awanse sędziowskie. Aktualna władza dąży do przywrócenia zasady, zgodnie z którą kilkunastu sędziów KRS wybiera środowisko sędziowskie.
Jednakże zawetowanie szykowanej ustawy zapowiedział prezydent Andrzej Duda. To dlatego, że tzw. neosędziowie (powołani "z udziałem KRS w składzie ukształtowanym ustawą z 8 grudnia 2017 roku") mieliby mieć ograniczone czynne i bierne prawo wyborcze, tj. nie mogą w tym procesie ani zgłaszać swoich kandydatów, ani kandydować. Takie postawienie sprawy od początku budzi sprzeciw prezydenta, który neosędziów uznaje za pełnoprawnych sędziów, od których wcześniej odebrał przysięgę. Stąd pojawiające się w obozie rządzącym pomysły poprawek, by ten opór przełamać.
Zakulisowe rozmowy z Pałacem Prezydenckim
Na początku tygodnia w Money.pl ujawniliśmy, że Adam Bodnar prowadzi zakulisowe rozmowy z Pałacem Prezydenckim, by uzgodnić jakieś kompromisowe poprawki do ustawy i zniwelować ryzyko weta. Jak słyszymy, jeden z wariantów ewentualnego porozumienia dotyczy tego, by zamiast odwoływać się do tego, czy dany sędzia pochodzi z nadania starej czy obecnej KRS, odwoływać się raczej do ich stażu orzeczniczego (na wiadomo, jak długiego, ale nasi rozmówcy mówią przykładowo o 5 lub 7 latach).
Odpowiednie ustawienie tych "widełek czasowych" (np. 7 lat) z jednej strony mogłoby skutecznie wyeliminować z procesu wyłaniania zreformowanej KRS tzw. neosędziów, a z drugiej prezydent nie mógłby podnosić, że pozbawia się ich czynnego czy biernego prawa wyborczego tylko dlatego, że są z nadania neoKRS. Zresztą, jak słyszymy, takie rozwiązanie byłoby "strawne" dla Andrzeja Dudy.