W piątek w całej Polsce protestowali rolnicy, którzy w ten sposób dołączyli do ogólnoeuropejskiego sprzeciwu sektora wobec planów i decyzji UE. Rolnicy zablokowali m.in. przejścia graniczne z Ukrainą, a także drogi i autostrady.
Polscy oraz europejscy rolnicy uważają, że produkty z Ukrainy mogą swobodnie trafiać na terytorium UE, wypierając lokalną produkcję, która jest droższa ze względu na wyśrubowane standardy produkcji. A tych w Ukrainie nie ma. Monika Przeworska, dyrektor Instytutu Gospodarki Rolnej powiedziała dla money.pl, że unijni rolnicy nie mają szans, by rywalizować z rolnikami z Ukrainy - głównie z powodu obostrzeń, które narzuca Zielony Ład.
Weto dla cukru z Ukrainy
W piątek po południu Michał Kołodziejczak zapytany w TVP Info o to, czy jest liderem Agrounii, czy wiceministrem rolnictwa odpowiedział, że jednym i drugim, bo "cele i priorytety są te same". Jednocześnie podkreślił, że jego zdaniem powinno się przymknąć granicę z Ukrainą na "wiele innych produktów".
Dziś nie powinien wjeżdżać cukier z Ukrainy. Nie tylko do Polski, bo powinien być przyblokowany na Litwę, Łotwę, Estonię - zapowiedział Kołodziejczak.
Wyjaśnił, że produkty objęte embargiem jadą na Litwę, gdzie są ściągane plomby i znowu trafiają do Polski. - Na mój wniosek od dwóch dni trwa kontrola tego, co wraca do Polski z Litwy i wcześniej przyjechało z Ukrainy - dodał polityk.
Kołodziejczak zapowiada, że rząd jest w stanie sprawdzić, gdzie ciężarówka jechała i gdzie ją rozładowano.
Wiceminister zaapelował też do protestujących.
- Panowie koledzy rolnicy. My rządzimy 60 dni, ja to wszystko rozumiem. Dajcie nam chwilę czasu na wprowadzenie odpowiedniej zmiany. Mnie nie trzeba gonić do pracy paleniem opon i protestami. Jak będę widział, że rząd stawia pewien opór i nie chce spełniać postulatów polskich rolników, to sam wyjdę i powiem "chwila, to nie dla mnie" - obiecał Kołodziejczak.