W najgorszej sytuacji są duże miasta – pisze "Gazeta Wyborcza" w tekście pt. "Finanse samorządów czeka za moment dziura Kościńskiego. Ministerstwo przeszacowało wpływy". Przeszło 90 samorządom grozi utrata płynności finansowej już w 2020 r., w przyszłym kłopoty z płynnością może mieć kolejne 45. To efekt pandemii i kurczących się za sprawą rządowych decyzji wpływów podatkowych.
Po trzech kwartałach 2020 roku wiadomo, że dochody samorządów z PIT spadły o 6 proc. w stosunku do ubiegłego roku. Przekłada się to na 2,8 mld złotych. Wedle szacunków ekspertów cytowanych przez "GW" w całym 2020 roku może być to od 5,3 do 6,9 mld zł.
Tymczasem w życie wchodzą regulacje, które dodatkowo zetną przychody samorządów. Mowa o opodatkowaniu w formie ryczałtu przez podniesienie limitu przychodów z 250 tys. do 2 mln euro, podwyższeniu limitu przychodów z 1,2 mln do 2 mln euro uprawniających do 9 proc. CIT oraz tzw. estońskim CIT. To oznacza 2,6 – 2,7 mld zł mniej dla samorządów.
Samorządy toną w długach. Zapaść coraz bliżej
Resort finansów cały czas powtarza, że w latach 2015-19 dochody samorządów z tytułu udziału w PIT znacząco wzrosły. Samorządowcy mówią, że to prawda, ale jeszcze bardziej wzrosły ich wydatki. Przykładem może być tu subwencja oświatowa – rośnie w tym roku o 1,9 mld złotych. Tyle że koszty samorządów będą jeszcze wyższe, bo muszą one zapewnić np. podwyżki dla nauczycieli.
Już teraz niektóre samorządy zmuszone są zaciągać kredyty na realizację bieżących wydatków oświatowych.
Zapytaliśmy resort finansów o pieniądze dla samorządów. Biuro prasowe zapowiedziało odpowiedź na środę.