Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|

Dziura w sankcjach na Rosję. Europa wciąż zależna od paliwa Putina

Podziel się:

Tylko w Europie Wschodniej i Środkowej aż 18 elektrowni jądrowych zostało zaprojektowanych przez Rosję, opiera się na jej technologiach oraz wykorzystuje wzbogacany uran dostarczany przez Rosatom. Kryzys energetyczny i brak jedności w UE sprawia, że Władimir Putin może być spokojny o przychody ze sprzedaży tego paliwa. Mimo grzmiących haseł związane z nim sankcje raczej nie grożą Kremlowi. A jeśli nawet, to nie byłby to decydujący cios.

Dziura w sankcjach na Rosję. Europa wciąż zależna od paliwa Putina
Wzbogacony uran to paliwo, które Putin może wykorzystać do szantażu energetycznego Europy (Publci Domain, Wikimedia Commons)

Od początku inwazji rosyjskiej na Ukrainę koalicja państw zachodnich nałożyła szereg sankcji mających ograniczyć możliwości Moskwy prowadzenia krwawej kampanii. Choć w kolejnych pakietach uderzano w surowce energetyczne przynoszące zyski Kremlowi, to wciąż pozostawiono w nich gigantyczną dziurę, przez którą płyną do Rosji miliony euro rocznie.

Mimo zgłaszanych przez Polskę, Irlandię, Estonię, Łotwę i Litwę postulatów objęcia sankcjami również atomowego paliwa Putina, mimo cichego wsparcia inicjatywy przez Niemcy oraz poparcia Komisji Europejskiej, wprowadzony na początku października ósmy pakiet obostrzeń nie uwzględnił importu rosyjskiego wzbogaconego uranu ani głównego jego dystrybutora Rosyjskiej Państwowej Korporacji Energii Jądrowej, czyli tzw. Rosatomu.

Mało prawdopodobne, aby cios ten wyprowadzono również w planowanym i dyskutowanym 9. pakiecie, który ma być odpowiedzią na zmasowany ostrzał rakietowy infrastruktury krytycznej Ukrainy, w tym również elektrowni atomowych. Pomimo mocnych apeli ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego podczas pilnego spotkania G7, zawartych w haśle "zero zysku dla państwa terrorystycznego".

Powód jest dość prozaiczny. Podobnie jak w przypadku gazu i ropy, chodzi o zależność od rosyjskich dostaw dla poszczególnych krajów Wspólnoty i potencjalne koszty odejścia od atomowego paliwa Putina.

Uran paliwem szantażu

Rosja ma świadomość, jak silną kartą przetargową jest paliwo do reaktorów atomowych. Adam Juszczak, starszy analityk zespołu klimatu i energii PIE, przekonuje, że Putin ma możliwość sprzedaży uranu również na innych rynkach, a w tym przypadku sankcje mogą być bardziej bolesne dla UE niż Rosji.

- Cały eksport rosyjskiego uranu do Europy i USA to nie jest ogromna kwota, stanowi około miliarda dolarów. Ekonomicznie nie byłby to więc potężny cios w Rosję. Pomimo że sankcje miałyby również objąć technologię i inwestycje, byłoby to raczej posunięcie o charakterze wizerunkowym i kolejny element nacisku, niż uderzenie samo w sobie - ocenia Juszczak.

Według ostatniego raportu europejskiej Agencji Dostaw Euratomu ESA Annual Report za 2021 rok, co piąta tona uranu sprowadzana do UE pochodziła właśnie z Rosji. Kraje Wspólnoty sprowadziły w sumie 2358 ton surowego uranu, płacąc za niego Władimirowi Putinowi około 210 mln euro.

Jednak to nie wszystko. Prócz bezpośrednich zysków, Rosja otrzymuje swoją działkę z handlu prowadzonego przez Kazachstan, największego na świecie dostawcy uranu (kraj ten wydobywa ponad 21,7 tys. ton rocznie, a to mniej więcej równowartość łącznej eksploatacji Kanady Australii i Namibii - wynika z danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej i Międzynarodowej Agencji Energii Jądrowej). UE zapłaciła w 2021 roku 245 mln euro za paliwo z Kazachstanu. Problem w tym, że jego wydobycie jest w tym kraju kontrolowane przez rosyjską spółkę państwową Rosatom.

Chociaż Rosja bez Kazachstanu wydobywa 7 proc. światowych zasobów, to jednocześnie dysponuje połową światowych mocy procesu wzbogacania uranu. Jak pisał Bloomberg, Rosatom i jej spółki zależne odpowiadają za około 35 proc. światowego wzbogacania uranu i mają umowy na wysyłanie paliwa jądrowego choćby do krajów w całej Europie.

Jak wskazywał portal Investigate Europe, tylko w Europie Wschodniej i Środkowej aż 18 elektrowni jądrowych zostało zaprojektowanych przez Rosję i opiera się na rosyjskich technologiach i usługach, a także elementach paliwowych dostarczanych przez Rosatom. Znajdują się one w dwóch reaktorach w Bułgarii, sześciu w Czechach, dwóch w Finlandii, czterech na Węgrzech (Rosja dostarcza na Węgry paliwo nuklearne m.in. dla elektrowni PAKS) i czterech na Słowacji.

Z rosyjskiego paliwa atomowego korzysta również Francja. 20 proc. sprowadzanego przez Paryż uranu pochodzi bowiem z Kazachstanu. Jednak w kontekście obecnej sytuacji, kraj ten zamierza rozbudować własne możliwości wzbogacania uranu. Jak donosił "Forsal", tamtejszy państwowy producent uranu Orano planuje zwiększenie swojej zdolności wzbogacania radioaktywnej rudy w paliwo jądrowe o prawie 50 proc. Jak zaznaczyła spółka, dzięki temu "zachodnie rządy i przedsiębiorstwa energetyczne zmniejszą swoją zależność od dostaw tabletek uranowych produkowanych przez rosyjski Rosatom".

O pozycji Rosjan może świadczyć również fakt, że w marcu Putin zagroził Amerykanom, że odetnie ich od dostaw. Jak informował Reuters, potężna część amerykańskiego importu pochodzi z Kazachstanu, ale pośrednikiem jest Rosatom.

Na marginesie dodajmy, że także w Polsce wykorzystywany był rosyjski surowiec. Skala jest nieporównywalna, bo dotyczy jedynego działającego w Polsce badawczego reaktora jądrowego w Otwocku-Świerku. - Paliwo do reaktora atomowego musi być dopasowane do konstrukcji. Wzbogaconego uranu nie kupuje się na składach i "ładuje do elektrowni" jak węgla. Takie zakupy robi się dość rzadko u licencjonowanych dostawców. W przypadku naszego reaktora "MARIA", który pracuje na nisko wzbogaconym uranie, byli to do tej pory dostawcy z Rosji i z Francji – wyjaśnia w rozmowie z money.pl dr Marek Pawłowski, rzecznik Narodowego Centrum Badań Jądrowych.

- Francuski uran jest paliwem droższym od rosyjskiego – zauważa dr Pawłowski. - Było tak nawet przed wybuchem wojny w Ukrainie. Teraz jest on dla nas jedynie dostępnym, a koszt jego zakupu stanowi znaczną część budżetu Narodowego Centrum Badań Jądrowych - zaznacza.

Obawa przed przerwą w dostawach

Chociaż już w maju Komisja Europejska zapewniała, że takie kraje jak Bułgaria, Czechy, Węgry, Słowacja czy Finlandia, które posiadają elektrownie atomowe pracujące na rosyjskim paliwie jądrowym, otrzymają unijną pomoc na uniezależnienie się od Rosji, to wciąż nie ma w UE zgody na odcięcie się od rosyjskich dostaw.

Jak wyjaśniał Investigate Europe, potrzeba jednogłośnej decyzji, aby sankcjami obłożyć również Rosatom i rosyjski wzbogacony uran, a tej brak. Głównym hamulcowym w ramach UE mają być, według informatorów portalu, Węgry i Bułgaria, ale również pozostałe kraje opierające swoją energetykę na technologii jądrowej nie chcą podejmować ryzyka, które mogłoby zakłócić pracę reaktorów, zwłaszcza przed naznaczoną kryzysem energetycznym zimą.

- Dotychczasowe działania sankcyjne już przyczyniałyby się do wyższych cen i inflacji w Europie. Mało prawdopodobne, aby wśród polityków znalazła się wola, aby wprowadzić kolejny czynnik, który z pewnością doprowadzi do wzrostów. Poza tym Rosja nie jest jednym z głównych dostawców tego surowca, jej dochody z uranu nie są tak wysokie, jak w przypadku gazu czy ropy - tłumaczy Jakub Rybacki, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Z tego samego powodu, mimo ostrej retoryki USA, wciąż nie ma amerykańskich sankcji obejmujących uran. Administracja prezydenta Joe Bidena wciąż naciska na Kongres, aby poparł plan zakupu wzbogaconego uranu bezpośrednio od krajowych producentów.

Podobnie jak w przypadku ropy naftowej i gazu, wojna w Ukrainie potwierdziła, jak niebezpieczne może być opieranie się na jednym dominującym dostawcy i jak bardzo potrzebna jest dywersyfikacja dostaw również paliwa atomowego.

Jak wyjaśnia Jakub Rybacki, względnie dużym graczem jest Australia, która odpowiada za około 10 proc. światowej produkcji oraz Kanada. Bliższymi geograficznie byłyby państwa Afryki, jak choćby Namibia, ale tu jednak problemem pozostaje stabilność polityczna i bezpieczeństwo dostaw.

Od inwazji na Ukrainę, cena uranu U308 silnie rosła. - W szczytowych momentach notowana była na poziomie przekraczającym 60 dol. za funt. Obecnie w kontraktach terminowych nastąpiła stabilizacja i ceny wróciły do poziomów poniżej 50 dol., ale w kolejnych miesiącach może drożeć - zaznacza Rybacki. Jak wyjaśnia, czynnikiem napędzającym cenę będzie rosnący popyt wraz z powrotem do energii atomowej i jej dalszym rozwojem w USA, Wielkiej Brytanii, ale też w Europie, Azji - szczególnie w Chinach i Indiach.

Przypomnijmy, że również polskie plany zakładają budowę energetyki atomowej. Stawianie pierwszych reaktorów według planów rządu powinno rozpocząć się w 2026 r., a zakończyć w 2033 r. Jakie paliwo będzie w nich stosowane?

- Sytuacja z nowymi reaktorami, które mają powstać w Polsce, to osobna kwestia – tłumaczy rzecznik NCBJ. - Paliwo będzie musiało być dopasowane do technologii i konstrukcji, jaka zostanie ostatecznie wybrana. Trudno więc dziś wskazać, kto będzie dostawcą wzbogaconego uranu, ale w związku z obecną sytuacją można zakładać, że nie będzie to rosyjski surowiec - dodaje.

Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl