"Po 9 miesiącach od zamknięcia nas w domach Łódź przeżywa prawdziwe baby boom! Liczba urodzeń w porównaniu do grudnia 2019 roku wzrosła o prawie 30 proc. Ciekawa zależność, prawda?" - czytamy we wpisie na oficjalnym profilu miasta.
Dane pochodzą Urzędu Stanu Cywilnego. Jak przekazał nam rzecznik Urzędu Miasta Łodzi Marcin Masłowski, w grudniu ubiegłego roku w Łodzi na świat przyszło 1026 noworodków, a w grudniu 2020 już 1298.
To jednak statystyka. Dane mogą budzić wątpliwości, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę, że w czasie pandemii wiele szpitali zostało przekształconych jednoimienne i gros porodów musiało zostać przeniesione do dużych miast, takich jak właśnie Łódź.
- Każdego roku wiele porodów ciężarnych spoza Łodzi odbywa się w szpitalach miasta, szczególnie przoduje tu Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki - opowiada nam Masłowski.
Jak zaznacza, efekt jest jednak widoczny. Na szczegółowe dane dotyczące tego, jaki procent to faktyczni Łodzianie, a jaki "przyjezdni", musimy zaczekać.
- Czy powodem wzrostu w statystykach była mniejsza dostępność w szpitalach mniejszych miast i, co za tym idzie, większe obłożenie porodów w samej Łodzi, czy może to jednak efekt lockdownu, na tę chwilę trudno rozstrzygnąć - przyznaje Masłowski i dodaje, że z jego punktu widzenia istotny jest tu jednak przyrost.
Wyjaśnijmy, że jeśli dziecko urodzi się w szpitalu na terenie Łodzi, w USC będzie widniało jako Łodzianin, bez względu na to, skąd pochodzą rodzice. To może z kolei nieco zafałszowywać statystykę.
Ten sam problem pojawia się większej skali. Zarówno przy statystykach narodzin, jak i zgonów - o czym pisaliśmy już money.pl. Pełne dane dot. urodzeń GUS poda dopiero w ostatnich dniach stycznia, stąd musimy się posługiwać szacunkami. Biorąc jednak pod uwagę te wątpliwości, można jednak mówić już o pewnym efekcie COVID-19.