Oznaczanie cen w sklepach sieci Biedronka - oraz innych - bywa skomplikowane. Ekonomista Rafał Mundry zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie, które może być dowodem na to, że naprawdę trudno zrozumieć, ile się w końcu za dany produkt płaci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Krytykuję Biedronkę za cenówkę. "Jak konsument ma się w tym odnaleźć"
Głównym zarzutem ekonomisty jest zbyt duża ilość informacji, które trzeba przeanalizować. "Sześć różnych cen na ten sam produkt w tym samym momencie" - zauważa.
Cenówka to nie sudoku do rozwiązania. Ani "Pan Tadeusz" do czytania w sklepie. Czy ktoś na głowę upadł? Jak ma się w tym odnaleźć konsument? - napisał, adresując swoją wypowiedź bezpośrednio do UOKiK.
Na zdjęciu jest widocznych sześć cen:
- 3,80 zł - na żółtej cenówce
- 0,75 zł/opakowanie (przy zakupie innych produktów za min. 299 zł)
- 0,95 zł/przy zakupie innych produktów za min. 149 zł
- 1,45 zł/przy zakupie innych produktów za min. 99 zł
- Cena promocyjna: 1,99 zł/ za opakowanie
- Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 0,99 zł za opakowanie
UOKiK ma wątpliwości nie tylko w sprawie Biedronki
Kwestia oznaczenia cen w sklepach w niektórych wypadkach może budzić wątpliwości - uważa Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. W szczególności informacje o promocjach tzw. sprzedaży wielosztukowej.
Prezes UOKiK prowadzi postępowania wyjaśniające w Biedronce, Lidlu, Kauflandzie, Żabce, Dino, Netto, Carrefourze i Auchan. Urząd dostrzega, że sklepy często wyróżniają dużą czcionką na etykiecie cenę promocyjną, natomiast mniejszym drukiem informują, że niższa stawka obowiązuje tylko wtedy, gdy klient kupi dwie czy trzy sztuki towaru. Również cena jednostkowa, za pojedynczą sztukę, jest znacznie mniej widoczna dla konsumenta.
Konsumenci jasno to komunikują. - Zgłaszają się do nas konsumenci w podobnych sprawach, sami też je nagłaśniamy jako rzecznicy. Jest to pod lupą organizacji konsumenckich, choć trudno się przyczepić do warstwy językowej promocyjnych ogłoszeń. Tu wszystko jest zgodne z prawem. Jednak sposób prezentacji wielosztuk w mojej ocenie może stanowić nieuczciwą praktykę rynkową wprowadzającą w błąd - mówił Grzegorz Miś, Powiatowy Rzecznik Konsumentów we Wrocławiu.
"To manipulowanie"
Na jeszcze inny aspekt promocji zwraca uwagę prof. Andrzej Falkowski, kierownik Katedry Psychologii Ekonomicznej i Biznesu na Uniwersytecie SWPS, który omawiał dla money.pl kwestię nie do końca zrozumiałych cen masła.
- W lewym górnym rogu napisano, że drugi produkt jest tańszy o 44 proc. i o tym będzie myśleć konsument. Klient stwierdzi, że ceną regularną jest wyeksponowane 4,49 zł, a druga margaryna będzie o 44 proc. tańsza od tej właśnie ceny. Czyli zestaw będzie kosztować 6,46 zł. Klient uruchamia tzw. księgowanie mentalne i dokonuje szybkich oraz ogólnych obliczeń w głowie. Dla niego to będzie ponad 6 zł, a jednak przy kasie zapłaci prawie 9 zł. Bo mniejszym drukiem zaznaczono, że 4,49 zł to cena przy zakupie dwóch sztuk. Dopiero jak zacząłem się przyglądać tej etykiecie znacznie bliżej, to zauważyłem ten druk pod ceną 4,49 zł. Tego typu przekaz totalnie wprowadza konsumenta w błąd - uważa prof. Falkowski.