"Właściciel Tesli, SpaceX, xAI i X aspiruje do tego, by kształtować przyszłość ludzkości - czip Neuralink w mózgu, robot w domu, samochód bez kierowcy, by dojechać do pracy, rakiety do kolonizacji Marsa. Musk zakłada, że jeśli Trump wygra, to (on sam) zyska istotny wpływ na to, jak rząd (USA) będzie traktować jego firmy" - ocenił brytyjski dziennik.
Elon Musk wpłacił dotąd na kampanię wyborczą Trumpa co najmniej 75 mln dol. i wykorzystuje swoją platformę X do promowania byłego prezydenta oraz kuriozalnych teorii spiskowych mających zdyskredytować jego konkurentkę w wyborach Kamalę Harris - przypomniał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W niedzielę Musk zapowiedział, że do dnia wyborów w USA będzie każdego dnia rozdawał po milionie dolarów jednemu z zarejestrowanych wyborców w kluczowych stanach, którzy podpiszą jego polityczną petycję. Ponadto postanowił płacić wygórowaną stawkę wolontariuszom, którzy będą mobilizować zwolenników Partii Republikańskiej do oddania głosu w wyborach.
"Nigdy nie dotrzemy na Marsa". Musk krytykuje obecną politykę w USA
Sam miliarder tłumaczy swoje preferencje koniecznością wprowadzenia "sensownych przepisów", argumentując, że jeśli utrzyma się obecny trend do regulowania działalności jego firm, to "nigdy nie dotrzemy na Marsa". "FT" przypomniał, że wiele inicjatyw Muska - samosterowne samochody czy rakiety - znalazło się na celowniku regulatorów ze względu na przepisy bezpieczeństwa.
Tymczasem, jeśli Trump wygra, SpaceX i Starlink mogą otrzymać nowe kontrakty od amerykańskiego aparatu bezpieczeństwa, a Tesla może zyskać poparcie Republikanów, którzy są sceptyczni wobec elektrycznych samochodów. Urzędy regulacyjne mogą ograniczyć postępowania dotyczące parametrów bezpieczeństwa dla samochodów autonomicznych. Co więcej, pod rządami Trumpa administracja mogłaby przestać wtrącać się w "absolutystyczną koncepcję wolności słowa", którą Musk stosuje wobec platformy X - prognozuje "FT".
Sam Trump zapowiedział na razie, że jeśli wygra wybory, powierzy miliarderowi resort ds. "wydajności rządu". Musk może liczyć na to, że wpływ na prezydenta i jego administrację okaże się pomocny również wobec takich zagrożeń dla jego interesów, jak rosnąca konkurencja ze strony tańszych samochodów elektrycznych z Chin. Według wyceny firmy Albert Bridge Capital realna wartość Tesli to 70-100 mld dol., a pozostałe 650 mld dol. wyceny rynkowej firmy to "optymizm inwestorów dotyczący niesprawdzonych jeszcze technologii", którym na razie grożą wymagające testy regulatorów - podkreślił "FT".
Jeśli jednak Trump wygra, Tesla być może będzie mogła liczyć na "bardziej życzliwe podejście federalnej administracji". A dochody SpaceX - według prognoz analityków Morgan Stanley - mogłyby dzięki takiemu podejściu regulatorów potroić się do 2030 roku.
Musk ma wpływy od Kijowa po Pekin
Główny komentator spraw zagranicznych "FT" Gideon Rachman we wrześniu ostrzegł, że Musk, zważywszy na skalę władzy i wpływów, jaką daje mu pozycja najbogatszego człowieka świata i kontrola nad niezwykle ważną infrastrukturą technologiczną, jest "niesterownym geopolitycznym pociskiem rakietowym, który może wpływać na rozwój wydarzeń o znaczeniu globalnym".
Rachman zauważył, że wpływy Muska widoczne są od Kijowa po Pekin, zaś fakt, że kontroluje SpaceX, system internetu satelitarnego Starlink i Teslę, pozwala mu odgrywać rolę w wojnie przeciw Ukrainie, w rywalizacji gospodarczej USA i Chin, a nawet - do pewnego stopnia - w wojnie w Strefie Gazy. Ponadto posiadanie serwisu X daje mu "potężny megafon, przez który przekazuje swoje poglądy".
Administracja USA jest zaniepokojona wieloma posunięciami miliardera, ale jego firmy dysponują możliwościami, których nie posiada nawet amerykański rząd. Na początku maja portal Axios napisał, że Musk ma w pewnym stopniu kontrolę nad kluczową infrastrukturą świata, a należące do miliardera firmy o globalnym zasięgu nie podlegają żadnemu nadzorowi.