Już we wrześniu Musk ogłosił, że w ciągu dwóch lat jego firma SpaceX przeprowadzi bezzałogową misję na Marsa przy użyciu Starshipa, potężnej rakiety zaprojektowanej do podróży międzyplanetarnych.
Z kolei w 2028 r. Musk planuje wysłać na Marsa pierwszą załogę. Aby urzeczywistnić te cele, miliarder wydał już ponad 130 mln dolarów, wspierając Trumpa oraz kandydatów Partii Republikańskiej – donosi Bloomberg.
Podczas swojego wystąpienia na konferencji w Arabii Saudyjskiej Musk otwarcie przyznał, że zwycięstwo Trumpa mogłoby pomóc SpaceX w przełamywaniu barier regulacyjnych. – Zdobycie zgody na start trwa dłużej niż budowa wielkiej rakiety – skarżył się Musk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
NASA studzi oczekiwania ws. wyprawy na Marsa
Przedsiębiorca ma za sobą liczne spory z administracją Joe Bidena oraz Federalną Administracją Lotnictwa (FAA). Jednak przeszkody administracyjne to jedynie część problemów, przed którymi stoi SpaceX. Ostatnie starty testowe Starshipa nie obyły się bez wpadek. Rakieta doświadczała awarii, pożarów silników i eksplozji, co oznacza, że nadal wymaga wielu usprawnień.
Kolejnym wyzwaniem jest opracowanie technologii tankowania Starshipa w przestrzeni kosmicznej. Ostatecznym celem jest także zapewnienie astronautom odpowiednich warunków do przeżycia na Marsie, co wymaga stworzenia systemu podtrzymywania życia, który uwzględni promieniowanie i trudne warunki środowiskowe na planecie.
Musk jest znany z wyznaczania ambitnych – i nierealistycznych – terminów dla SpaceX lub Tesli, których firmy następnie nie dotrzymują. Wcześniej stwierdził, że załogowe misje na Marsa odbędą się już w 2022 i 2024 r. – podaje Bloomberg.
Adam Steltzner, inżynier z Laboratorium Napędu Odrzutowego NASA, ocenił, że mało prawdopodobne jest, by SpaceX do końca dekady zrealizowało misję załogową na Marsa. – Wciąż brakuje wielu kluczowych technologii – podkreślił. Donald Trump mimo to poparł wizję Muska.