Przejęcie Twittera ma związek z pozwem, który ciążył na Elonie Musku po tym, jak wycofał się z zakupu firmy. Założyciel Tesli w październiku nieoczekiwanie zmienił zdanie i oświadczył, że chce sfinalizować transakcję, która wynosi 44 mld dol.
Decyzja ta spowodowała, że nie odbyła się rozprawa sądowa (zaplanowana pierwotnie na 17 października 2022 r.), którą Elon Musk prawdopodobnie by przegrał. Sąd w Delawere równocześnie wyznaczył termin sfinalizowania transakcji na 28 października.
Elon Musk pojawił się w siedzibie Twittera ze... zlewem
W środę (26 października) na dwa dni przed przejęciem Twittera Elon Musk pojawił się w głównej siedzibie firmy w San Francisco. Równocześnie opublikował na swoim profilu w mediach społecznościowych filmik, kiedy wchodzi do biura. Widać na nim, jak założyciel Tesli trzyma w rękach... zlew.
Całe wydarzenie jest grą słowną. "Entering Twitter HQ - let that sink in!" (pol. "Wejście do głównej siedziby Twittera - niech to się w końcu stanie!"). Równocześnie "sink" oznacza również... zlew.
Elon Musk przygląda się pracy w firmie
"Elon jest w biurze w San Francisco w tym tygodniu. Spotyka się z pracownikami, spaceruje po korytarzach oraz przygląda się ważnej pracy, którą tutaj wykonujecie" - napisała Leslie Berland, dyrektor ds. marketingu Twittera w notatce do pracowników. "Jeśli jesteś w biurze i widzisz Elona, przywitaj się z nim!" - dodała.
Niestety, nastroje pracowników w firmie nie są optymistyczne. Zwrot akcji w przejęciu Twittera spowodował niezadowolenie, ponieważ Elon Musk początkowo zadeklarował redukcję etatów w firmie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownicy Twittera boją się zwolnień
W czerwcu tego roku Elon Musk rozmawiał na wirtualnym spotkaniu z pracownikami Twittera i nie wykluczył, że może dojść do redukcji etatów. Założyciel Tesli wyrażał wówczas obawy, że koszty funkcjonowania firmy mogą przekroczyć przychody Twittera. Równocześnie zapewnił, że "każdy, kto jest znaczącym współpracownikiem, nie powinien się obawiać" - czytamy na "The Wall Street Journal".
Postępowanie sądowe, które dotyczyło wycofania się Elona Muska z przejęcia Twittera ujawniło korespondencję pomiędzy szefem Tesli a Jasonem Calacanisem, przedsiębiorcom i jego współpracownikiem. Ten zasugerował potencjalnemu właścicielowi Twittera, aby zredukował liczbę pracowników do trzech tysięcy. Oznacza to, że zwolnienie z pracy może grozić połowie załogi, która na początku 2022 r. liczyła ponad siedem tys. osób.
Pracownicy Twittera oprócz niepewności dotyczącej ich pracy musieli mierzyć się z krytyką firmy, jaką publikował Elon Musk za pośrednictwem mediów społecznościowych. W swoich tweetach pisał o niejasnych dla niego zasadach moderowania treści, obsługę spamu oraz podejściu do fałszywych kont - czytamy na "The Wall Street Journal".
To ostatnia szansa Muska?
Zamieszanie między Elonem Muskiem a Twitterem rozpoczęło się w lipcu. Wtedy też założyciel Tesli zerwał podpisane w kwietniu przejęcie firmy. Swoją decyzję tłumaczył faktem, że Twitter wprowadzał regulatorów w błąd co do prawdziwej liczby kont spamowych i botów.
W wyniku zerwania porozumienia Twitter zapowiedział pozew przeciwko Muskowi. Rozprawa została wyznaczona na 17 października, ale ze względu na zmianę zdania, została ona odroczona. Tym samym Sędzia Kathaleen McCormick oświadczyła, że jeśli umowa nie zostanie dopięta 28 października, strony mają się z nią skontaktować, aby ustalić termin rozprawy w listopadzie.