W poniedziałek w południe na inauguracyjnym posiedzeniu Sejm X kadencji wybrał nowego marszałka Izby oraz wicemarszałków. Po ośmiu latach rządów PiS dotychczasowa marszałek Elżbieta Witek traci stanowisko drugiej osoby w państwie. Zastąpił ją Szymon Hołownia.
Witek nie będzie pełnić również funkcji wicemarszałka. Kandydatka PiS nie otrzymała poparcia Sejmu. Za jej kandydaturą głosowało 203 posłów, przeciw było 252, a wstrzymało się 3 posłów.
Tak więc Elżbieta Witek traci liczne przywileje. Po pierwsze wysoką pensję. Bez dodatku za wysługę lat wynagrodzenie marszałka to 20,5 tys. zł, co oznacza, że wynosi tyle, co pensja premiera – pisze dziennik "Fakt".
Ile faktycznie zarabiała Witek? Z oświadczenia majątkowego, przeciętna miesięczna pensja Elżbiety Witek w tym roku wynosiła 23,4 tys. zł.
Tego poziomu zarobków nie traci jednak z dnia na dzień. Obejmuje ją 3-miesięczny okres ochronny. Oznacza to, że do pensji poselskiej, która wynosi 12,8 tys. zł brutto, będzie otrzymywała wyrównanie do dotychczasowych zarobków. Jak zaznacza "Fakt", Witek może otrzymać więc w sumie prawie 32 tys.zł brutto.
Koniec z vip-owskimi benefitami
Elżbieta Witek straci również prawo do VIP-owskiej opieki medycznej, przysługującej zaledwie czterem osobom w państwie. "Chodzi o leczenie w najlepszych rządowych klinikach należących do MSWiA i MON" - precyzuje dziennik.
Była marszałek nie będzie miała już prawa do ochrony, samochodu służbowego, a także mieszkania - wylicza "Fakt".
Dziennik przypomina jednak, że wciąż jako parlamentarzystka będzie mogła korzystać z darmowych przejazdów komunikacją publiczną i lotów po kraju, a także korzystać z rozliczeń kilometrówki i przejazdów taksówkami.