Chiny mają znacznie poważniejszy problem z rynkiem nieruchomości, niż mogłoby się wydawać. Na krytyczne pod adresem władz słowa decydują się bowiem nawet byli urzędnicy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Urzędnik skrytykował rząd za politykę dotyczącą nieruchomości
He Keng, 81-letni dziś były wiceszef chińskiego urzędu statystycznego, stwierdził otwarcie, że mieszkań w Państwie Środka jest za dużo.
- Ile jest pustych nieruchomości? Każdy z ekspertów podaje inną liczbę, ale ci najbardziej skrajni uważają, że liczba domów wystarczyłaby dla trzech miliardów ludzi - stwierdził cytowany przez CNN.
Nawet populacja 1,4 mld Chińczyków nie wystarczy, by zagospodarować wszystkie pustostany na terenie kraju - dodał.
Były urzędnik, który występował publicznie podczas forum gospodarczego w Dongguan, uderzył w oficjalną narrację rządu. Władze twierdzą bowiem, że gospodarka jest odporna na wszelkie zawirowania związane z rynkiem nieruchomości.
Skala problemów jest jednak na tyle duża, że trudno ją ukryć. I być może to jest przyczyna, dla której kontrowersyjne wystąpienie znalazło się na oficjalnej stronie państwowego serwisu China News.
Chińskie władze reagują na krytykę
Surowa ocena Kenga doczekało się oficjalnej reakcji władz. Komunikat w sprawie wydało chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.
Wszelkie komentarze przewidujące upadek chińskiej gospodarki pojawiają się co jakiś czas. Ale jedyne, co się załamało, to ta retoryka, a nie chińska gospodarka - napisało MSZ Chin.
To jednak dobra mina do złej gry. Chińska branża deweloperska przeżywa załamanie, a cała gospodarka - silne trudności. Dwie największe firmy, Evergrande i Country Garden, wciąż uciekają jednak spod topora. Pierwsza złożyła w amerykańskim sądzie wniosek o ochronę przed wierzycielami. Druga w ostatniej chwili znalazła ponad 20 mln dolarów na spłatę odsetek od obligacji.
Chiny rozwijają się najwolniej od czasów Mao
Kieszenie chińskiej branży będą jednak musiały stać się znacznie głębsze, bo Country Garden tylko w tym roku ma do spłaty 2 mld dol. należności. Tąpnięcie branży, która odpowiada nawet za 30 proc. chińskiego PKB, byłoby wielkim ciosem. Dlatego inwestorzy przyglądają się jej z wyjątkową nieufnością.
Sytuacji całej chińskiej gospodarki przyjrzeli się eksperci Polskiego Instytutu Ekonomicznego. Z ich analizy wynika, że Chiny rozwijają się najsłabiej od czasów Mao Zedonga, który był przywódcą Chin w latach 1949–1976. Jest źle: spada PKB, zyski firm, wzrost sprzedaży detalicznej jest mizerny. A mieszkań sprzedaje się tak mało, że wkrótce możemy usłyszeć o tsunami bankructw wśród deweloperów.
Robert Kędzierski, dziennikarz money.pl