35 lat dla pracy dla kobiet i 40 dla mężczyzn uprawniałyby do przejścia na emeryturę stażową. - Zainteresowanie inicjatywą jest bardzo duże. Nie zatrzymujemy się, korzystamy z demokracji bezpośredniej i z możliwości, które daje nam prawo powiedział Piotr Duda, szef "Solidarności", po złożeniu wniosku u marszałek Sejmu.
- Nie oglądamy się na polityków, bo na polityków oglądaliśmy się przez ostatnie sześć lat. Sprawy stoją w miejscu, dlatego bierzemy je w swoje ręce - dodawał.
Związkowiec stwierdził, że pod projektem uda się zebrać znacznie więcej niż wymagane 100 tys. podpisów. "Solidarność" chce ich zebrać jak najwięcej, by pokazać partiom rządzącym, że w Polskim Ładzie brakuje tego projektu.
W projekcie zaproponowano, aby emerytura stażowa przysługiwała osobom urodzonym po 31 grudnia 1948 r., które osiągnęły okres składkowy i nieskładkowy wynoszący 35 lat dla kobiet i 40 dla mężczyzn.
Emerytura stażowa przysługiwałaby pod warunkiem, że jej wysokość ustalona przy zastosowaniu tzw. formuły zdefiniowanej składki, nie jest niższa od minimalnej emerytury.
Ubezpieczony miałby prawo do dokonania wyboru momentu zakończenia pracy. Może zwiększyć emeryturę, jeśli zdrowie mu na to pozwala. W przeciwnym razie będzie mógł ją zakończyć szybciej niż teraz jest to możliwe.
Eksperci ostrzegają jednak, że dla wielu osób skorzystanie z emerytury stażowej oznaczałoby głodowe stawki i na świecie trend na rynku pracy jest wręcz odwrotny. - To pomysł pod prąd - mówił money.pl Oskar Sobolewski z Instytutu Emerytalnego. - Wiele krajów już myśli, żeby wiek emerytalny wynosił 70 lat - dodawał.
Pod koniec maja rzecznik prezydenta Błażej Spychalski informował, że również w Kancelarii Prezydenta trwają prace nad projektem o emeryturach stażowych.