Według szefowej estońskiego rządu Kaji Kallas kraj ma bardzo wysoko rozwinięty sektor technologii, ale jego zdolności są niewystarczające wykorzystywane w aspekcie bezpieczeństwa narodowego.
Minister obrony Hanno Pevkur podkreślił, że "rozwój technologii zbrojeniowych przyspieszy także estońską pomoc dla Ukrainy".
- Ważne, aby nasze produkty były wykorzystywane na Ukrainie, dzięki czemu zyskujemy cenne doświadczenie na polu walki - dodał.
W 2024 r. fundusz zostanie zasilony kwotą 50 mln euro, ale jego kapitał może zostać powiększony w razie powodzenia inicjatywy - przekazano w komunikacie rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie da się zastraszyć Putinowi
Rosja w połowie lutego wydała nakaz aresztowania estońskiej premier Kaji Kallas. Kreml objął śledztwem urzędującego szefa rządu po raz pierwszy w historii. Dmitrij Pieskow, rzecznik Kremla podkreślał, że estońska premier została wpisana na listę osób poszukiwanych przez służby Federacji Rosyjskiej za "wrogie działania wobec Rosji i profanację pamięci historycznej".
W kwietniu Kallas odwiedziła Warszawę i podczas spotkania z Donaldem Tuskiem mówiła o partnerstwie. "Myślimy podobnie, jesteśmy takim partnerskim duetem w wielu sprawach: przyszłości Europy, kierunków jej rozwoju, możliwości działań" - mówiła premier Estonii.
Nawiązała do wypowiedzi szefa polskiego rządu, która dotyczyła "wojny cieni" toczącej się na granicach naszych krajów.
"Cały czas widzimy próby testowania naszej odporności. To są ataki wycelowane w nasze społeczeństwa. Rosjanie sobie bardzo dobrze radzą z dolewaniem oliwy do ognia z rozgrzewaniem konfliktów, które już istnieją w naszych społeczeństwach" - tłumaczyła estońska szefowa rządu.
Jej zdaniem warto o tym przypominać "kolegom z Zachodu", bo być może nie zdają oni sobie sprawy, jakim instrumentarium dysponuje Rosja.