Jak podaje dziennik, mieszkańcy Unii Europejskiej na potęgę ściągają nielegalne transmisje wideo, muzykę i publikacje, do których nie mają praw. Skala procederu jest olbrzymia, a działania policji wymierzone w e-piratów nie są skuteczne – wynika z raportu unijnego Urzędu ds. Własności Intelektualnej (EUIPO), którego treść "Rzeczpospolita" poznała jako pierwsza.
Nielegalny streaming zalewa Europę
Autor tekstu wskazuje, że przeciętny Europejczyk z nielegalnych treści online korzysta dziesięć razy w miesiącu, przy czym treści telewizyjne stanowią połowę. Kluczowy powód to "popyt konsumentów na tanie treści".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Poniżej wstydliwej średniej – jak dowiadujemy się z lektury - na kontynencie jest tylko sześć krajów, w tym Polska.
"W zestawieniu za 2023 r. Polska wypadła bardzo dobrze. Tak było również rok wcześniej. Główny wskaźnik piractwa w Polsce to około ośmiu nielegalnych dostępów na użytkownika internetu miesięcznie, czyli wyraźnie mniej niż unijna przeciętna, która sięga 10,2. Niższy poziom piractwa notujemy tylko w Rumunii, Niemczech i Włoszech" – powiedział, cytowany przez "Rz", Nathan Wajsman, główny ekonomista EUIPO.
Z kolei Dawid Krzysiak, partner zarządzający Kearney, stwierdził, że "Polska pozytywnie wyróżnia się nie tylko na tle Europy, lecz także świata", choć to może się szybko zmienić. Jego zdaniem wpływ na naszą pozycję w takich rankingach ma kilka czynników: dostęp do legalnych treści, mnogość źródeł i lokalnych platform sprawiają, że nie ma potrzeby szukania alternatyw.