W grudniu 2019 roku w następstwie trójstronnych rozmów gazowych pomiędzy KE, Rosją i Ukrainą uzgodniono protokół, określający ustalenia dotyczące długoterminowego tranzytu rosyjskiego gazu przez terytorium Ukrainy do Europy od 1 stycznia 2020 r. Protokół podpisał wiceprzewodniczący Komisji Marosz Szefczovicz, minister energetyki Rosji Aleksander Nowak i minister energetyki Ukrainy Oleksij Orżel.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europa nie chce rosyjskiego gazu
Simson stwierdziła w czwartek, że analiza KE wykazała, że kraje UE, które odbierały rosyjski gaz transportowany przez terytorium Ukrainy, będą w stanie znaleźć alternatywne źródła dostaw. Dotyczy to m.in. Austrii, Włoch i Słowacji.
Nie jesteśmy zainteresowani przedłużaniem trójstronnej umowy o tranzycie gazu z Rosją, która wygasa z końcem tego roku. Według naszych wstępnych analiz istnieją alternatywne rozwiązania w kwestii dostaw gazu do krajów, które nadal odbierają część surowca szlakiem ukraińskim – powiedziała Simson na posiedzeniu komisji Parlamentu Europejskiego.
Jak przypomina Reuters, UE próbuje pozbyć się importu rosyjskiego gazu po tym, gdy Rosja ograniczyła dostawy gazu do Europy od czasu swojej inwazji na Ukrainę w lutym 2022 roku.
Według S&P Global Commodity Insights Europa otrzymuje obecnie około 12 mld m sześc. gazu rocznie przez Ukrainę. Przed wojną było to 155 mld m sześc. gazu rocznie.
Analitycy — jak informuje Reuters — twierdzą, że zakończenie umowy tranzytowej przez Ukrainę może spowodować nieznaczny wzrost cen europejskiego gazu, ale nie zagrozi ogólnemu bezpieczeństwu energetycznemu Europy.
"Kraje UE poczyniły znaczne inwestycje w skroplony gaz ziemny (LNG) i energię odnawialną, aby zastąpić dostawy z Moskwy. Pomógł także gwałtowny spadek zapotrzebowania na gaz" - podała agencja.