Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Gąsiorowski
Mateusz Gąsiorowski
|
aktualizacja

Europie grozi potężny wstrząs. Za chwilę wszystko się rozstrzygnie

151
Podziel się:

Niedzielne starcie Emmanuela Macrona z Marine Le Pen zdecyduje nie tylko o przyszłości drugiej gospodarki w Europie. Wybory prezydenckie we Francji odpowiedzą również na pytanie o przyszłość Unii Europejskiej. Zwycięstwo skrajnie prawicowej kandydatki może bowiem oznaczać rozpoczęcie procesu niszczenia organizacji od wewnątrz. To najważniejsze wybory w historii UE.

Europie grozi potężny wstrząs. Za chwilę wszystko się rozstrzygnie
Marine Le Pen i jej prorosyjskie poglądy mogą namieszać w UE od środka (Getty Images, Chesnot)

Ostatnie lata pokazały, że Unia Europejska potrafi radzić sobie z eurosceptycznymi rządami państw członkowskich. Jej działaniu nie przeszkadzają szczególnie nacjonalistyczne i eurosceptyczne rządy Viktora Orbana na Węgrzech czy Prawa i Sprawiedliwości w Polsce. Przetrwała również brexit, który był ogromnym szokiem dla unijnych przywódców.

Nigdy jednak Unia nie musiała stawić czoła eurosceptycznym rządom w kraju o sile i wielkości Francji, gdzie Marine Le Pen staje właśnie przed szansą objęcia najważniejszego stanowiska w kraju. Dlatego zaplanowana na niedzielę druga tura wyborów prezydenckich we Francji nie tylko odpowie na pytanie o przyszłość Francji, ale też całej Unii Europejskiej.

Francusko-niemiecki tandem

Francja jest drugą co do wielkości gospodarką UE i częścią kluczowej, francusko-niemieckiej siły napędowej Unii. To właśnie porozumienie tych dwóch państw po II wojnie światowej umożliwiło powstanie Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i rozwój instytucji, z którą mamy dzisiaj do czynienia. Oderwanie jednej z nóg, na której stoi Unia, mogłoby poważnie zachwiać całym europejskim statkiem.

W styczniu 1963 r. prezydent Francji Charles de Gaulle i kanclerz Niemiec Konrad Adenauer podpisali Traktat Elizejski, przypieczętowując tym samym proces pojednania i dając silny bodziec do politycznej współpracy. Dokument ten zakończył wielowiekową rywalizację między Francją a Niemcami, prowadzącą do wielu wojen na Starym Kontynencie, i stał się zalążkiem ścisłej współpracy na drodze do integracji europejskiej.

56 lat później, 22 stycznia 2019 r., w Akwizgranie kanclerz Angela Merkel i prezydent Emmanuel Macron podpisali nowy traktat, mający pogłębić partnerstwo obu krajów, a także zapewnić silniejszą integrację gospodarczą i współpracę w ramach polityki europejskiej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Debata prezydencka we Francji. Ekspert komentuje. "1:0 dla Macrona"

Wybór Marine Le Pen może zachwiać niemiecko-francuskim tandemem i zaprzepaścić dorobek z ostatnich kilkudziesięciu lat. Wyraźny sygnał polityczka wysłała w ubiegłym roku, gdy w dzienniku "L'Opinion" stwierdziła, że partnerstwo z Niemcami nie dało Francji nic poza rozczarowaniem, zdradą i poczuciem porzucenia. Dodała, że francusko-niemiecka para zmierza do rozwodu, a Francja musi zwrócić się ku innym horyzontom.

Kolejną niepokojącą zapowiedź Le Pen sformułowała w trakcie niedawnej konferencji prasowej. Zapowiedziała wówczas, że jeśli wygra wybory, wstrzyma wszystkie wspólne programy zbrojeniowe z Niemcami, przestanie popierać starania Niemiec o stałe miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ i zaproponuje radykalną zmianę stosunków.

Francja zdecyduje o przyszłości Unii Europejskiej

Choć Marine Le Pen na potrzeby kampanii wyborczej nie mówi już o wyjściu Francji z UE i nie planuje referendum ws. rezygnacji ze wspólnej waluty, to w jej słowach ciągle słychać antyunijną retorykę. Kontrkandydatka Emmanuela Macrona ma bowiem własną wizję Europy.

Georgina Wright z francuskiego think tanku "Institut Montaigne" zwróciła uwagę, że skrajnie prawicowa kandydatka chce drastycznie ograniczyć możliwości decyzyjne UE, kontrolować, kto może swobodnie podróżować po terytorium UE (chce ograniczyć tę swobodę do posiadaczy paszportów UE, a nie mieszkańców UE - przyp. red.), oraz wycofać się z niektórych umów handlowych i energetycznych UE, m.in. z Europejskiego Zielonego Ładu. "Mogłaby też zawetować dalsze sankcje wobec Rosji i sprzeciwić się dalszemu wsparciu wojskowemu dla Ukrainy. Trudno sobie wyobrazić, jak UE mogłaby przyjąć te reformy bez stopniowego rozpadu" - zaznaczyła analityczka.

Dodała, że w przypadku zmiany władzy w Paryżu mielibyśmy do czynienia z końcem integracji europejskiej w jej obecnym kształcie. "Le Pen chce zastąpić UE nowym, luźniejszym sojuszem wolnych i suwerennych narodów. W ramach tego sojuszu każdy członek mógłby decydować o tym, jakie zasady stosować, także w zakresie praworządności. Chce też przekazać władzę z powrotem w ręce rządów krajowych i zorganizować referendum, aby dać prymat prawu francuskiemu nad prawem unijnym. Tym samym odrzuciłaby pojęcie suwerenności europejskiej i wstrzymałaby wszelkie dalsze rozszerzenia" - podkreśliła Wright.

Frexit we wszystkim oprócz nazwy

Gdy porównamy obecny program Le Pen do tego z 2017 r., widać wyraźnie, że w kluczowych sprawach liderka Zjednoczenia Narodowego nie wspomina o Unii Europejskiej. Faktem jest jednak, że wiele jej propozycji stoi w sprzeczności z zobowiązaniami wynikającymi z członkostwa w UE.

Komentatorzy nazwali tę strategię "Frexitem we wszystkim oprócz nazwy". Mujtaba Rahman, dyrektor ds. europejskich w Eurasia Group, powiedział w rozmowie z "The Guardian", że politykę unijną Le Pen można streścić w stwierdzeniu: zostaniemy w autobusie, ale zjedziemy nim z urwiska. - Le Pen spróbuje zniszczyć UE od środka. To znacznie większe zagrożenie dla unijnego status quo niż brexit — powiedział.

Z kolei Pascal Lamy, w przeszłości bliski współpracownik przewodniczącego Komisji Europejskiej Jacques'a Delorsa ocenił, że zwycięstwo Le Pen byłoby wstrząsem na skalę większą niż Trump dla Stanów Zjednoczonych czy brexit dla Wielkiej Brytanii. - Jej suwerenistyczny, protekcjonistyczny i nacjonalistyczny program całkowicie zaprzecza francuskiemu zaangażowaniu w integrację europejską i zawiera propozycje całkowicie sprzeczne z traktatami, które podpisała Francja — podkreślił w rozmowie z "Guardianem".

Wspomniane wcześniej referendum ws. prymatu prawa francuskiego nad unijnym miałoby również dotyczyć imigracji. Le Pen chce tak zmienić konstytucję, aby francuscy obywatele mieli pierwszeństwo w zakresie zatrudnienia, świadczeń socjalnych i publicznego mieszkalnictwa. Podjęcie takiej decyzji byłoby niezgodne z wartościami UE i zasadami swobodnego przepływu osób, jednej z podstaw funkcjonowania Unii Europejskiej. Nacjonalistka zapowiedziała również, że jednostronnie zmniejszy francuską składkę do budżetu UE, choć wieloletnie ramy finansowe na lata 2021-2027 są już ustalone.

Jean-Louis Bourlanges, przewodniczący komisji spraw zagranicznych francuskiego parlamentu program Le Pen uważa za absurdalny. - Gdy potwierdza się prymat prawa krajowego, nie ma już prawa europejskiego. Marine Le Pen odrzuciła oficjalne wyjście z Unii, ale jej program nie jest zgodny z dalszym członkostwem Francji w UE — zaznaczył.

Oczywiście Francja, nawet przy poparciu niektórych sympatyzujących z Le Pen rządów, nie zdołałaby w pojedynkę zmienić Unii Europejskiej. Wiele będzie również zależało od czerwcowych wyborów parlamentarnych nad Sekwaną. Le Pen mogłaby jednak stopniowo niszczyć wspólnotę od wewnątrz, lekceważąc unijne prawo i wartości, co wzmocniłoby podziały i spowolniło tempo prac nad kluczowymi reformami.

Francja pod przywództwem Le Pen stanowiłaby również silny bodziec dla narodowo-konserwatywnych rządów w takich krajach, jak Polska i Węgry, które od dawna kwestionują nadrzędność prawa UE i toczą bitwy z Brukselą. - To powstrzymałoby wszelkie próby zmian w Polsce i na Węgrzech — powiedziała w rozmowie z "Guardianem" francuska eurodeputowana Gwendoline Delbos-Corfield. Jej zdaniem, w czasie prezydentury Le Pen nadal istniałyby unijne instytucje i jednolity rynek, ale "byłby to koniec Unii Europejskiej opartej na praworządności i wartościach".

Wybory prezydenckie we Francji

Najnowsze sondaże wskazują, że faworytem w wyścigu do Pałacu Elizejskiego jest obecny prezydent Emmanuel Macron. Faktem jest jednak, że jeszcze nigdy nacjonalistyczna prawica nie była tak blisko przejęcia władzy we Francji. Zdaniem Georginy Wright, wybory we Francji odbywają się w krytycznym dla Europy momencie. "Zwycięstwo Le Pen, choć mało prawdopodobne, pozostaje możliwe. Jeśli wygra, będzie to miało znaczące konsekwencje dla Francji i Europy" - oceniła.

Ekspertka dodała, że nawet jeśli Le Pen przegra, Francja nie będzie mogła pozwolić sobie na samozadowolenie. "Obywatele Francji, podobnie jak wielu innych krajów europejskich, nie są zgodni co do tego, jak powinna rozwijać się UE i jaka powinna być w niej rola Francji. W 2027 r. nie będzie już prezydenta Macrona, a być może także jego partii "La République en marche", która broniłby UE jako projektu politycznego. Unia Europejska pilnie potrzebuje bardziej zniuansowanej debaty na temat swojej przyszłości. Nie powinna czekać na kolejny kryzys, aby zdać sobie z tego sprawę" - podsumowała analityczka.

Mateusz Gąsiorowski, dziennikarz i wydawca money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(151)
WYRÓŻNIONE
Strach?
3 lata temu
Z wypowiedzi wynika, że Le Pen nie ,,zlikwiduje" Unii, tylko znacznie odchudzi jej biurokrację, czyli zmniejszy koszty obsługi tego przerośniętego, urzędniczego molocha i wywali tabuny biurokratów, którzy już całkiem wypaczyli idee powstania Unii.
Pol
3 lata temu
I bardzo dobrze. Oby wygrała
Polak
3 lata temu
Skoro Niemcy nie chcą sankcji na Putlera to trzeba nałożyć sankcje na Niemcy!
NAJNOWSZE KOMENTARZE (151)
pmd
3 lata temu
Odtworzyli strukturę ZSRR i są zaszokowani, że jest podobna na identyczne zagrożenia.
gfk
3 lata temu
unia to najgorszy syf i zgnilizna oby sie rozpadła
chris
3 lata temu
Macron to żydowski piesek, chcą zrobić z ludzi niewolników, Putin się sprzeciwił, to hamerykańce zaczęli wojnę, szkoda ludzi którzy giną, ale powiedzmy sobie szczerze, Ukrainie to na rękę, hamerykanom też, nasze pieski żydowskie - PIS - mogą w tej chwili szczekać ile chcą, po całej sprawie Polska znów dostanie po pupci, a Ukraina z Załęskim, który też jest żydem uzna niewolę hamerykanskom, nasze pisowskie czempiony wyprowadzą się do Jerozolimy ze swoimi milionami, i nic im nie zrobimy
z gruby rury
3 lata temu
... dobrze !... oczyścić Unię z lewactwa i rozpocząć nowy rozdział bez antykulturowej ideologii...
szok agent
3 lata temu
niemcy i francja narzucili styl polityki w uni nowe kraje jak polska mósiała stosować śię tusk wykonywał jak mu kazali zlkwidowac stocznie zrobiłto sprzedacz huty sprzedac kolejkie linową sprzeda pzu pko to był premier niemie dlatego dostał dobre stanowisko w uni .
...
Następna strona