Federacja Fame MMA powstała w maju 2018 roku. Zajmuje się organizowaniem gal, podczas których do walki w klatkach - znanych z walk MMA - stają youtuberzy, influencerzy i celebryci czy, jak kto woli, patocelebryci.
W klatkach można było już zobaczyć m.in. Martę "Linkimaster" Linkiewicz - określającą siebie jako patostreamerka i patoinfluencerka czy Luxurię Astaroth, która zasłynęła udziałem w teledyskach Donatana. Walczyli też raperzy: Filipek czy Sobota, walczył, i to kilkukrotnie, Marcin Najman. On też będzie bohaterem 8. gali Fame MMA, która odbędzie się w najbliższą sobotę, 21 listopada. Najman ogłosił, że stoczy ostatnią walkę w karierze.
Walki Fame MMA przed dotarciem do Polski pandemii koronawiursa, można było oglądać na żywo w halach widowiskowych i równocześnie podczas płatnej transmisji w systemie pay per view (PPV). Dostęp do transmisji pierwszej gali kosztował 14,99 zł. Możliwość oglądania sobotniej gali Fame MMA będzie kosztować 19,99 zł. Na brak widzów narzekać nie można.
Fame MMA rośnie jak na drożdżach. Czterech wspólników: Wojciech Gola, znany z udziału w emitowanym przez MTV Polska reality show "Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy", wielkopolscy biznesmeni Rafał Pasternak i Krzysztof Rozpala oraz youtuber Michał Baron, znany jako Boxdel, mocno rozkręcają biznes. Panowie nie podzielili udziałów po równo. Z danych dostępnych na koniec 2019 roku wynika, że największe udziały mają w spółce Krzysztof Rozpala i Rafał Pasternak - po 28 proc. Po 18 proc. należy do Goli i Barona, pozostałe 8 proc. do spółki Fame MMA.
Milionowe zyski
Ze sprawozdania finansowego Fame MMA wynika, że pod koniec 2018 roku, czyli zaledwie pół roku po starcie, federacja miała 3,6 mln zł przychodów. Z tego ponad pół miliona stanowił zysk netto. Rok 2019 był jeszcze lepszy. Trzy gale zwiększyły przychody aż do blisko 18 mln, zysk wyniósł ponad 1,9 mln zł netto, czyli niemal czterokrotnie więcej niż rok wcześniej.
Przychody generowała sprzedaż biletów na walki. Liczba publiczności przekraczała w ostatnim czasie nawet 9 tys. Rosła też publiczność online. Uważa się, że gala gromadzi w internecie nawet 150 tys. użytkowników. Jeśli udział w transmisji kosztuje 19,99 zł, to przy takiej publiczności daje to zarobek rzędu prawie 3 mln zł.
"Kibice szukają rozrywki"
Jacek Gadzinowski, trener personalny oraz ekspert od marketingu i e-commerce, szacuje, że na jednej gali organizatorzy zarabiają nawet 2,5 mln zł na czysto. Jego zdaniem pandemia koronawirusa i związany z tym brak możliwości zorganizowania gali w formie stacjonarnej, nie zaszkodzi finansowo federacji. Potencjalne przychody będą wprawdzie mniejsze, ale to samo dotyczy kosztów.
- Kibice szukają jakiejś formy rozrywki, możliwości rozerwania się, stąd można szacować, że sprzedaż dostępów PPV z transmisji gali wzrośnie znacząco i z nawiązką pokryje utracone korzyści ze sprzedaży biletów na galę - twierdzi. Przypomina, że organizatorzy zarabiają też dzięki reklamodawcom i dystrybucji gadżetów.
- Organizatorzy nadal sprytnie dobierają uczestników gali: osoby wyraziste, często kontrowersyjne. Połączenie światka youtube, twórców, uczestników reality show czy muzyków-raperów jest na ten moment wystarczające i gala Fame MMA nie jest niczym zagrożona. W przyszłości popularność gali zależeć będzie od tego, czy formuła nie znudzi się widzom. Co do samej zyskowności przedsięwzięcia, może ona spadać, gdy będą rosły gaże osób występujących w oktagonie. By formuła się nie wyczerpywała, będzie konieczne czasami zdrowo przepłacić za kolejne gwiazdy pojawiające się w ringu - twierdzi Gadzinowski.
Ze sprawozdania finansowego spółki wynika, że na wynagrodzenia w 2018 roku Fame MMA wydało 483 tys. zł, rok później już 2,2 mln zł. We wrześniu tego roku youtuber prowadzący kanał "Dla Pieniędzy" poinformował, że za walkę, która czasami trwa mniej niż minutę, jej uczestnicy zgarniają od 100 do nawet 450 tys. zł.
Warto? Organizatorzy zapewniają, że ich wydarzenia mają zapobiegać promowaniu nieodpowiednich treści przez twórców internetowych. "Fame MMA stawia sobie za cel propagowanie sportów walki, współzawodnictwa, samorozwoju i zdrowego trybu życia. Gale mają pozwolić zaproszonym gwiazdom wyładować złe emocje w oktagonie przy profesjonalnej opiece" – chwalili, zapowiadając jedną z gal. O pomysłach na kolejne gale i wynikach finansowych w pandemicznych warunkach, przez wzgląd na brak czasu po stronie organizatorów, nie udało nam się porozmawiać.