O tym, że to będzie niezwykle trudny rok, branża motoryzacyjna wiedziała już w marcu. Brak części z Chin i słabe perspektywy sprawiły, że większość koncernów zadecydowała o czasowym zatrzymaniu produkcji. Początek kolejnego roku może przynieść producentom następny cios: część nowych aut może nie zostać dopuszczona do sprzedaży.
W styczniu przyszłego roku zaczną obowiązywać nowe, zaostrzone normy emisji spalin. Przepisy przewidują wprawdzie, że 10 proc. tzw. niesprzedanej puli pojazdów może zostać sprzedana, ale w związku z tym, że w tym roku niewiele samochodów opuściło salony sprzedaży, wspomniane 10 proc. obejmie tylko część niesprzedanych pojazdów – pisze "Rzeczpospolita".
Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego oraz Związek Pracodawców Motoryzacji Artykułów Przemysłowych oraz Związek Dealerów Polskich wystąpiły do premiera Mateusza Morawieckiego o wprowadzenie modyfikacji rozporządzenia unijnego, które wydłuży czas na sprzedaż wszystkich wyprodukowanych w 2020 r. aut.
O ile bowiem sama regulacja pochodzi z Komisji Europejskiej, to odmówiła ona rozwiązania – niejako stworzonego przez siebie – problemu. Choć problem dotyczy producentów z całej Europy, KE zadecydowała, że to rządy poszczególnych państw władne będą opracowywać rozwiązania.