Zaostrzenia sanitarne pozostaną do końca roku, pomimo że liczba zakażonych nieco spadała - informował minister zdrowia Adam Niedzielski. - Można powiedzieć, że jesteśmy poza szczytem "drugiej fali" zakażeń – ocenił w rozmowie z PAP były główny inspektor sanitarny dr n. med. Andrzej Trybusz.
Jak podkreślił, poprawa sytuacji epidemiologicznej jest krucha, więc zbyt szybkie luzowanie obostrzeń nie jest wskazane. Z aprobatą przyjął utrzymanie reżimu sanitarnego do końca roku.
Rząd się pośpieszył
Jednak nie zgadza się z decyzją o jednym terminie ferii zimowych. W tym wypadku, jego zdaniem, rząd się pośpieszył.
- Mimo wszystko powinniśmy poczekać, jak odbiją się na sytuacji epidemiologicznej święta i wówczas podejmować decyzje – podkreślił ekspert. Jak zauważa, pomimo obostrzeń wiele osób wyjedzie na ferie w ramach "wyjazdów służbowych". - Widzieliśmy już grupki młodzieży ciągnące "walizki służbowe" do hoteli – dodał.
- Jeśli by się okazało, że sytuacja epidemiologiczna poprawia się w istotny sposób, to dlaczego nie rozłożyć ferii wzorem lat poprzednich w różnym czasie dla różnych województw i dać turystyce jakoś odżyć – wskazał, dodając, że w hotelach jest możliwe wprowadzenie reguł bezpieczeństwa sanitarnego.
Powrót do ławek szkolnych
A co z powrotem do szkół? Były szef GIS wyjaśnia, że ewentualne otwarcie szkół po feriach zimowych powinno być uzależnione od konkretnych warunków i możliwości wprowadzania zasad sanitarnych w poszczególnych placówkach.
Ostrzega przed przywróceniem normalnych zajęć we wszystkich szkołach, tak jak we wrześniu. - Jeśli pójdziemy tą samą drogą, to jest kolejna droga do katastrofy – podkreślił.
- Teraz gdy szkoły są zamknięte to jest czas, by zrobić taki audyt sanitarny, by naprawdę zastanowić się, gdzie można wpuścić dzieci do szkół, a gdzie nie. Jak jest 1,2 tys. uczniów w jednej placówce, to nie ma mowy o bezpiecznych warunkach sanitarnych – ocenił. Jako przykład podał rozwiązania nauczania hybrydowego wprowadzone w Szwajcarii.