Można się spodziewać ogłoszeń w rodzaju "zatrudnię młodego do 26. roku życia", którego celem wcale nie będzie oferta pracy, lecz korzyści podatkowe. Firma będzie mogła odliczyć od swojego przychodu do opodatkowania wypłacone wynagrodzenie. Zyska też młody, który taką fikcyjną umowę zawrze – będzie mógł liczyć na jakąś "prowizję" za udostępnienie swoich danych - donosi "Dziennik Gazeta Prawna".
Takie fikcyjne koszty mogą generować przede wszystkim młodzi członkowie rodziny. Będzie to tym prostsze, że nie ma żadnego wymogu, by pensja była osobie młodej wypłacana na rachunek bankowy. Może to być płatność w gotówce, a więc tak naprawdę poza kontrolą.
Eksperci spodziewają się również rozwoju fikcyjnego rynku zatrudnienia osób do 26. roku życia. Według jakiego scenariusza może to przebiegać?
- Za niewielką gratyfikacją mogą być podpisywane fikcyjne umowy ze znajomymi studentami bądź własnym dzieckiem, a pensja zostanie wypłacona starszemu pracownikowi, który faktycznie wykona zadanie – powiedział w rozmowie z "DGP" Daniel Więckowski, doradca podatkowy.
Zgadza się w nim Łukasz Warmiński, doradca podatkowy w WTA Tax Attorneys.
- Można wyobrazić sobie sytuację, w której pracodawca, np. z firmy budowlanej, podpisze umowę ze studentem na wykonanie danej pracy, a faktycznie wykona ja doświadczony pracownik. Szef zaoszczędzi w ten sposób na kosztach pracy, a student otrzyma umówioną część ustalonej pensji – wyjaśnił.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl