Pieniądze, które rząd wpompował w gospodarkę w czasie koronakryzysu (biznes otrzymał niemal 200 mld zł wsparcia) poprawiły firmom płynność, ale tylko na chwilę. Obecnie potrzebują one gotówki, a świadczy o tym m.in. popularność usług faktoringowych na niespotykaną dotąd skalę. To forma finansowania polegająca na sprzedaży nieprzeterminowanych należności.
W pierwszym półroczu tego roku firmy z sektora finansowego zrzeszone w Polskim Związku Faktorów (ZFP) — czyli zdecydowana większość rynku, w tym 5 banków i 21 wyspecjalizowanych podmiotów — kupiły od przedsiębiorstw wierzytelności o łącznej wartości 223 mld zł. To aż o 33,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Z usług faktorów korzysta obecnie 22,3 tys. krajowych przedsiębiorstw. Od stycznia do czerwca tego roku przekazały one do sfinansowania 10,8 mln faktur.
Największe bolączki firm i remedium na nie
Z badania przeprowadzonego w kwietniu tego roku pod kątem zainteresowania usługami faktoringowymi przez ośrodek ARC Rynek i Opinia na zlecenie PZF wynika, że przedsiębiorcom najbardziej doskwierają podwyżki cen zaopatrzenia i transportu (taką odpowiedź wskazało 22 proc. respondentów) oraz ich ograniczona dostępność (16 proc.). Podium zamyka problem braku pracowników (9 proc.).
Konrad Klimek, przewodniczący komitetu wykonawczego PZF, cytowany w oficjalnym komentarzu dotyczącym wyników twierdzi, że "faktoring jest odporny na kryzys i w cięższych czasach stanowi dla polskich firm pożądaną ofertę".
O klasyczne finansowanie bankowe jest coraz trudniej. Przez rosnący koszt pieniądza obniża się zdolność finansowa kredytobiorców. Z danych Biura Informacji Kredytowej (BIK) wynika, że na koniec czerwca tego roku wartość portfela kredytów firmowych wynosiła 424,1 mld zł i była o 6,8 proc. większa niż na koniec grudnia 2021 r. W tym torcie mikrusy, czyli najliczniejsze biznesowe grono w polskiej gospodarce, mają zaledwie 18-procentowy udział. Reszta należy do spółek.
Jeśli przyjrzymy się bliżej danym za pierwsze półrocze tego roku, to zobaczymy, że banki w tym okresie pożyczyły firmom łącznie 77,4 mld zł — w tym tylko 10,4 mld zł mikroprzedsiębiorcom, czyli najsłabszemu ogniwu w dobnie kryzysu. Jest to 4,5 proc. mniej niż rok wcześniej.
Z kolei sprzedaż kredytów dla spółek z ograniczoną odpowiedzialnością wzrosła o 16,3 proc. r/r, a spółek z akcyjnych – o 4,4 proc. r/r. Przyszłość wszystkich grup jawi się jednak w ciemnych barwach.
Druga połowa roku i wysyp problemów
"W przypadku kredytów udzielanych mikroprzedsiębiorcom po pierwszym półroczu 2022 r. szczególnie zwraca uwagę bardzo duży spadek zarówno liczby (-30,7 proc.), jak i wartości udzielonych kredytów inwestycyjnych (-22,6 proc.). To wyraźny spadek w stosunku do pierwszego półrocza ubiegłego roku, w którym mieliśmy odreagowanie spadków z pierwszego okresu pandemii" – zauważa cytowany w oficjalnym komunikacie dr Mariusz Cholewa, prezes BIK.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pogarszający się wynik sprzedażowy to efekt trzech czynników. Zdaniem prezesa BIK należą do nich obawy o przyszłą sytuację gospodarczą — wzrostu prawdopodobieństwa spowolnienia gospodarczego, a w skrajnym scenariuszu nawet recesji. Po drugie: wzrost kosztów udzielanych kredytów w wyniku rosnących stóp procentowych. Trzecim czynnikiem jest niepewność wobec dalszego przebiegu wojny w Ukrainie.
"To wszystko nie sprzyja aktywności inwestycyjnej, co potwierdza spadający udział nakładów inwestycyjnych w relacji do PKB, który już w 2021 r. spadł do poziomu 16,6 proc. W związku z rosnącą inflacją mikroprzedsiębiorcy zaczęli inwestować w zapasy materiałów, produktów, co znalazło odzwierciedlenie we wzroście o 4,9 proc. wartości kredytów w rachunku bieżącym" — mówi prezes BIK.
Wzbiera fala upadłości
Jeszcze inną formą zabezpieczenia finansowego firm są ubezpieczenia należności kredytu kupieckiego. W zeszłym roku polskie firmy ubezpieczeniowe objęły ochroną 645,2 mld zł należności handlowych – wynika z danych Polskiej Izby Ubezpieczeń (PIU). To o 12 proc. więcej niż w 2020 r.
Suma ubezpieczonych w 2021 r. obrotów handlowych odpowiadała 25 proc. PKB Polski. Dobra sytuacja na rynku płatniczym spowodowała znaczący spadek wartości wypłacanych odszkodowań. W 2021 r. wyniosły one 147 mln zł, czyli aż o 60 proc. mniej, niż w roku 2020, co pokazuje, że państwowa kroplówka finansowa zadziałała.
Sytuacja na tym rynku pogarszała się jednak w tym roku. Ubezpieczyciele notują już wyższą liczbę upadłości i postępowań restrukturyzacyjnych.
"Środowisko wysokich stóp procentowych, inflacja oraz presja na rosnące koszty surowców i półproduktów będzie źródłem zakłóceń w płatnościach między partnerami handlowymi" – wyjaśnia Andrzej Maciążek, wiceprezes PIU, cytowany w komentarzu dotyczącym wyników za 2021 r.
Karolina Wysota, dziennikarka money.pl