Od 15 lutego Polacy mogą rozliczać deklaracje podatkowe za 2019 rok. Muszą to zrobić do ostatniego dnia kwietnia. To nasz obowiązek.
Możliwości rozliczenia są trzy: można złożyć klasyczną, papierową deklarację podatkową w odpowiednim urzędzie skarbowym, można wykorzystać aplikację e-Deklaracje lub można skorzystać z ubiegłorocznego dzieła fiskusa, czyli serwisu "Twój e-PIT". Najłatwiejszy w obsłudze jest właśnie ten ostatni sposób.
W systemie "Twój e-PIT" można sprawdzić automatycznie wygenerowane rozliczenie. W wielu wypadkach wystarczy kilkadziesiąt sekund zainteresowania i już po kłopocie. Deklaracja wysłana.
Jeżeli z PIT wynika nadpłata podatku, to korzystając z usługi można otrzymać zwrot w ciągu maksymalnie 45 dni (licząc od dnia wysłania zeznania). W innym wypadku termin wydłuża się dwukrotnie, do aż 90 dni. I prawdopodobnie dlatego Polacy masowo rzucili się na sprawdzanie PIT-ów w sieci.
Jednocześnie co roku jest spora grupa osób, dla której fiskus nie ma dobrych informacji. W systemie zobaczą one niedopłatę podatku. Spory napis "Do zapłaty" jest niejako wyrokiem. Kwota - dla lepszego widoku - jest oznaczona czerwonymi cyframi. A skarbówka nie zapomina o żadnej złotówce, pieniądze trzeba oddać.
I warto pilnować terminów. W innym wypadku dość szybko zaczną być naliczane odsetki. Zwłaszcza, że każda - nawet najmniejsza zaległość - musi być uregulowana. Z deklaracji wychodzi, że zalegamy na kwotę 1 zł? To nic. Płacić trzeba.
Kto może się spodziewać niedopłaty
Najczęściej do niedopłaty dochodzi, gdy ktoś… zarabiał więcej, niż się spodziewał. Może tak się stać na przykład w sytuacji, gdy co miesiąc odprowadzał składki na podatek dochodowy w wysokości 17 proc. w pierwszej grupie podatkowej (w ubiegłym roku 18 proc.), a nie w wysokości 32 proc. w drugiej grupie podatkowej.
Powinien tak robić, gdy jego dochód przekroczył próg podatkowy wynoszący 85 tys. 528 zł. To się może zdarzyć, gdy podatnik pracuje w oparciu o kilka umów. Pracodawcy wtedy rozliczają je według pierwszego progu. I stąd problemy.
Do niedopłaty podatku dochodzi również, gdy podatnik zarabia z wielu źródeł i doszło do podwójnego uwzględnienia kwoty wolnej od podatku. Oczywiście do niedopłaty może dojść również z innego, prozaicznego powodu. Stanie się tak na przykład wtedy, gdy jedna ze składek po prostu nie została opłacona.
Trzeba pilnować terminów
Do kiedy fiskus czeka na pieniądze? Termin jest identyczny jak w przypadku samego rozliczenia deklaracji PIT-37. A zatem każdy podatnik w 2020 roku ma czas na zapłatę należnych pieniędzy fiskusowi do 30 kwietnia. I nie ma znaczenia, w jaki sposób składa coroczną deklarację podatkową. Jeżeli złoży dokumenty w lutym, to i tak ma czas na zapłatę do 30 kwietnia.
W przypadku niedopłaty w terminie do 30 maja odpowiedni urząd skarbowy powiadomi o tym płatnika. Od momentu otrzymania tej informacji jest 7 dni na zapłatę. A zatem przeciąganie niepłacenia może trwać maksymalnie do początku czerwca. Dopiero od tej daty naliczane są odsetki.
Dług wobec skarbówki kosztuje
Ile? Gdy przez miesiąc będziemy fiskusowi zalegać z kwotą 100 zł, to co 30 dni do naszej zaległości dojdzie dodatkowa złotówka (czyli jeden procent zaległej kwoty). Jeżeli jednak zalegamy z większymi kwotami, to powinniśmy się pospieszyć. I tak, jeżeli podatnik Kowalski powinien zapłacić 1 tys. zł to każdy miesiąc zwłoki będzie go kosztował już 10 zł.
Warto pamiętać, że nie po każdą kwotę odsetek upomni się fiskus (w przeciwieństwie do każdej kwoty niezapłaconego podatku). Dopiero powyżej 8,7 zł skarbówka będzie żądała również płacenia odsetek.
Jak zapłacić? Można to zrobić za pomocą przelewu bankowego lub za pośrednictwem poczty. Warto jednak pamiętać, że w tym roku nie płacimy już na ogólny numer konta bankowego naszego urzędu skarbowego. Płacimy na "własny rachunek podatkowy", czyli tak zwany mikrorachunek.
Mikrorachunek dla każdego
Mikrorachunek to indywidualny numer konta, który od stycznia jest jedynym sposobem na zapłatę należności z tytułu PIT, CIT i VAT. Wiedzą to już przedsiębiorcy. Kowalski i Nowak, którzy firmy nie prowadzą, właśnie powinni się tym zainteresować.
W przepisach mowa jest o "wygenerowaniu mikrorachunku". To określenie dość niefortunne (samo ministerstwo przyznało, że mogło użyć mniej stresującego podatników słowa), bo wskazuje, że potrzebna jest jakaś aktywność podatnika, a być może nawet wizyta w urzędzie. Tymczasem można to zrobić w domowym zaciszu, a zabiera to dosłownie chwilę.
Jak to zrobić? Najprościej wejść na stronę podatki.gov.pl, wpisać swój PESEL (opcjonalnie NIP) i kliknąć przycisk "Generuj". Po chwili wyskoczy nam numer.
Numer mikrorachunku to ciąg dwóch liter i 24 cyfr. Litery to PL, potem jest numer rachunku w NBP, czyli 10100071222. Następne cyfry to 1 lub 2 - pierwsza, gdy mikrorachunek zawiera PESEL, druga - gdy chodzi o NIP. Potem w numerze znajduje się nasz PESEL lub NIP. Jeśli całość nie zawiera 26 znaków, na końcu dodaje się kilka zer. W sumie to dość proste.
Wygenerowanie mikrorachunku nie wiąże się z żadnymi kosztami. I to właśnie tam powinniśmy przelać niedopłatę podatku.
System "Twój e-PIT" automatycznie umieszcza numer mikrorachunku podatnika, który rozlicza się za jego pomocą i ma niedopłatę. Nie zmienia się natomiast sposób dokonania zwrotu nadpłaconego przez nas podatku: skarbówka po staremu będzie przelewała pieniądze na wskazany przez nas "zwykły" rachunek bankowy.