O pracach nad systemem, który umożliwiałby wysyłanie wniosków egzekucyjnych i tytułów wykonawczych do urzędów skarbowych drogą elektroniczną, Ministerstwo Finansów informowało już w 2019 roku. Przepisy wchodzą w życie dopiero od 1 lipca.
– Głównym założeniem zmiany jest skrócenie czasu trwania samej procedury i unifikacja systemu komunikacji z organami egzekucyjnymi. Jest to jedna z wielu planowanych zmian technicznych, mająca na celu zwiększenie efektywności egzekucji należności publicznoprawnych - mówi Grzegorz Pietraszkiewicz, radca prawny BIG InfoMonitor.
- Zmianę wymusiła po części pandemia COVID-19, organy egzekucyjne realizowały swoje zadania z mniejszą intensywnością, stosując rozwiązania dogodniejsze dla dłużników – dodaje.
Podatki, mandaty, abonament rtv
Co zmiana oznacza dla przeciętnego Kowalskiego? – Z punktu widzenia Ministerstwa Finansów, zmiana polegająca na przyspieszeniu odzyskania należności publicznoprawnych, jest korzystna. Usprawnienie systemu komunikacji z organami egzekucyjnymi w swoim głównym założeniu ma skrócić czas trwania postępowania, co dla przeciętnego obywatela oznacza, iż przymusowa egzekucja długu może nastąpić o wiele szybciej – mówi radca prawny BIG InfoMonitor.
Według danych z resortu finansów, obecnie średni czas trwania postępowania egzekucyjnego to około 468 dni, natomiast najdłuższe prowadzone postępowanie egzekucyjne ciągnie się od 18 lat. Od teraz ma być znacznie szybciej. Wystarczy, że urząd skarbowy otrzyma wiadomość elektronicznie, by mógł upomnieć się o zaległości.
Jakie? Urząd skarbowy może zareagować, gdy zalegamy z płatnością podatku dochodowego od osób fizycznych lub prawnych, gdy nie uiściliśmy podatku od towarów i usług albo od nieruchomości. Może upomnieć się o podatek rolny, podatek akcyzowy, ale też o niezapłacone mandaty czy abonament rtv.
Fiskus szybciej zajmie konto
Urząd, tak jak dotąd, aby ściągnąć należności, zablokuje zadłużonemu konto w banku. Najpierw skieruje do banku zawiadomienie o zajęciu pieniędzy i wezwie bank do wstrzymania wypłat z rachunku bankowego. O zablokowaniu konta powiadomi też zadłużonego.
Nawet jeśli dłużnik nie odbierze listu, to po upływie dwóch tygodni od wysłania, pismo zostaje uznane za doręczone, a tym samym przyjmuje się, że dłużnik otrzymał informację o egzekucji. Urząd może zająć wszystkie konta, ale tylko do wysokości kwoty zadłużenia. Co ważne, zablokowane zostają nie tylko bieżące środki na rachunku, ale i wpływy, aż do czasu spłacenia całego długu.
Z zajęcia można "uratować" 500 plus i alimenty, ale trzeba udać się bezpośrednio do urzędu skarbowego, by poinformować o istnieniu takich wpływów na koncie, okazując stosowne dokumenty. Odblokowanie całego rachunku następuje dopiero wówczas, gdy urząd powiadomi bank o spłaceniu zadłużenia.
Nie oznacza to, że od czasu spłaty zadłużenia dłużnik pozostaje bez pieniędzy. Urząd jest zobowiązany do pozostawienia tzw. kwoty wolnej. Uruchamiana jest ona na początku każdego miesiąca. W przypadku niewykorzystania jej w całości, nie jest przeniesiona na kolejny miesiąc. Wartość kwoty wolnej wynosi 75 proc. minimalnego wynagrodzenia za pracę.
Polacy z długami
Od lat mówi się, że konieczne są zmiany mające poprawić ściągalność długów. Najwyższa Izba Kontroli wskazywała, że z samych tylko mandatów Skarb Państwa traci rocznie nawet 100 mln zł. Po reorganizacji i przekazaniu kwestii ściągania mandatów w ręce Pierwszego Urzędu Skarbowego w Opolu w 2017 roku, niezapłaconych zostało 2,8 mln z 5,4 mln mandatów wystawionych w 2016 roku, a kwota zaległości z tego tytułu sięgnęła ponad 378 mln zł.
Po trzech latach od reorganizacji liczba niezapłaconych mandatów wzrosła do blisko 6,7 mln na koniec 2018 roku, a zaległości z tego tytułu wynosiły blisko 757 mln zł. NIK podkreśla, że na koniec 2018 roku w dalszym ciągu nieopłaconych było 1,9 mln mandatów wystawionych w 2016 roku, które w znacznym stopniu były zagrożone przedawnieniem.