Dystrybutorzy energii oraz instalatorzy fotowoltaicznych widzą już na horyzoncie kolejny dobry biznes do zrobienia. W przygotowywanym przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska projekcie ustawy o Odnawialnych Źródłach Energii znalazł się zapis, który nakłada na prosumentów (czyli producentów energii) obowiązek jej magazynowania.
Jeśli przepisy te wejdą w życie zgodnie z zapowiedzią, czyli już od przyszłego roku, wielu posiadaczy paneli fotowoltaicznych na swoich domach może znaleźć się w przysłowiowej kropce. Koszt takiego magazynu nie jest bowiem mały. Jak podają eksperci, w zależności od mocy czy rodzaju akumulatora, cena waha się od 6 do nawet 20 tys. zł.
Który właściciel paneli słonecznych będzie chciał zainwestować dodatkowe kilka czy kilkanaście tysięcy w magazyn energii?
- Magazyny energii są nam bardzo potrzebne. Infrastruktura sieciowa niskich i średnich napięć w wielu miejscach jest przestarzała, latami nie była modernizowana i przygotowana na podłączenia znacznej ilości mikroinstalacji fotowoltaicznych w jednym miejscu. Bywa, że transformatory mają nawet po kilkadziesiąt lat.To powoduje, że nie wytrzymują dodatkowego obciążenia – przekonuje Marcin Ściążko, deweloper odnawialnych źródeł energii.
Dodaje, że nie tylko zły stan techniczny sieci energetycznych w kraju jest problemem, ale również starty energii, które powstają w wyniku jej przesyłania. – Optymalnym rozwiązaniem byłoby zużywanie wyprodukowanej energii w miejscu jej wytworzenia bez konieczności oddawania nadwyżek do sieci, ale ze względu na profil produkcji energii z fotowoltaiki wiadomo, że jest to nierealne. Nie jesteśmy w stanie nad produkcją energii ze słońca panować – uśmiecha się Ściążko.
Energia pochodząca ze słońca jest zależna od pogody i bardzo ciężko zarządzać jej produkcją. Co innego, kiedy jest ona już zmagazynowana. Wówczas bilansowanie produkcji energii z jej zapotrzebowaniem jest łatwiejsze.
– Magazyny energii to teraz bardzo gorący temat – przyznaje nasz rozmówca i dodaje, że chociaż na instalowanie magazynów decydują się obecnie nieliczni, duzi inwestorzy, to w przyszłości może być to bardziej powszechne zjawisko, które obejmie również gospodarstwa domowe.
Czy tak się jednak stanie, w dużej mierze zależy od tego, czy rząd w imię odciążenia przestarzałych sieci oraz wspierania energii odnawialnej, zdecyduje się na dopłaty do instalacji przydomowych magazynów.
Inflacja. Nowe dane o wzroście cen
Jak poinformował resort klimatu, w czwartej edycji rządowego programu Mój Prąd, która rozpocznie się już w 2022 r., dofinansowanie będzie obejmowało nie tylko samą instalację fotowoltaiczną, ale też magazyn energii. Jakie to będą konkretnie kwoty?
- Nie będą one za niskie ani za wysokie - mówi Ireneusz Zyska. Dodaje, że resort chce skalkulować dopłaty na takim poziomie, by po zakończeniu dotacji, rynek nadal funkcjonował. Podaje też przykład chińskich urządzeń, których cena waha się w granicach 2 tys. zł.
- Dopłaty nie przekroczą 50 proc. Zakładam, że to maksymalny poziom. Myślę, że będzie to od 25 do 50 proc. ceny – precyzuje Zyska. Jakiej ceny? Takiej, jaką ustali resort i uzna ją za rynkową.