Obecnie mamy w Polsce już 1,3 mln przydomowych instalacji. Produkcja prądu ze słońca bije ostatnio kolejne rekordy. Mimo tego fotowoltaika znalazła się na zakręcie. Tysiące Polaków, którzy chcą się przyłączyć do sieci, odchodzą z kwitkiem.
Na razie problem dotyczy głównie przydomowych instalacji o mocy powyżej 50 kW, w przypadku których wymagane jest m.in. pozwolenie na budowę.
W takiej sytuacji znalazł się nasz czytelnik, który jest właścicielem małej piekarni.
Prowadzę działalność gospodarczą i mam także sporą działkę obok domu, na której planowałem zbudować instalację fotowoltaiczną nieco powyżej 50 kW. Dostałem jednak odmowę, mimo że chciałem wykorzystać produkcję energii tylko na własne potrzeby – mówi money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Szybki rozwój przydomowej fotowoltaiki stał się poważnym problemem dla operatorów. Efektem jest dziś walka o dostęp do sieci – mówią money.pl eksperci z branży OZE.
Większość wniosków jest odrzucana
Najnowsze dane wskazują, że gwałtownie rośnie liczba odmów przyłączeń instalacji fotowoltaicznych. Z informacji Ministerstwa Klimatu wynika, że w tym roku ok. 60-80 proc. takich wniosków jest odrzucanych. W latach 2021-2022 Urząd Regulacji Energetyki otrzymał prawie 11 tys. powiadomień o odmowach przyłączenia obiektów do sieci, z czego blisko 9,4 tys. to instalacje OZE.
Bardzo rzadko zdarzają się jednak odmowy dla przydomowych instalacji fotowoltaicznych poniżej 50 kW. Najczęściej dzieje się to z powodu źle dobranych falowników (urządzenie zamieniające prąd stały, którym jest zasilane, na prąd przemienny – przyp. red) lub wpisania błędnych danych we wniosku.
Zgodnie z przepisami przyłączanie przydomowych instalacji do 50 kW jest dla operatorów sieci obowiązkowe. Nie podoba się to jednak firmom energetycznym.
Polskie Towarzystwo Przesyłu i Rozdziału Energii Elektrycznej (PTPiRRE), które reprezentuje operatorów sieci, uważa, że powinni mieć oni możliwość odmowy przyłączenia także przydomowej instalacji lub zmniejszenia jej mocy.
Należy brać pod uwagę, że w sytuacji przeciążeń linii spowodowanych pracą mikroinstalacji, OSD (operatorzy systemu dystrybucyjnego – przyp. red.) powinni mieć prawną możliwość odmowy przyłączenia mikroinstalacji lub zmniejszenia jej mocy, w celu zapewnienia bezpieczeństwa zdrowia i życia innych odbiorców, a także bezpieczeństwa pracy sieci i urządzeń do nich przyłączonych – proponuje PTPiRRE.
Eksperci: blokowanie rozwoju OZE to zły kierunek
Dr Kamil Kwiatkowski, dyrektor ds. Projektów Badawczych w Euros Energy, uważa, że szybki rozwój OZE stał się problemem dla operatorów. – Sytuacja wyraźnie zmierza w złym kierunku. Obecne ograniczenia związane z odmowami instalacji uderzają także m.in. w sektor MŚP. W tym kontekście trudno zrozumieć, dlaczego piekarz, który planuje budowę instalacji fotowoltaicznej o mocy 70 kW, na własne potrzeby, miałby tego nie robić, skoro on i tak tę energię sam skonsumuje – mówi.
Kwiatkowski uważa, że blokowanie rozwoju OZE poprzez odmowę przyłączeń to bardzo zły kierunek, ponieważ dalszy rozwój tego sektora w Polsce jest nieunikniony. – Tym bardziej że zgłasza się do nas coraz więcej świadomych firm, które chcą zmniejszyć swój ślad węglowy – dodaje.
Jego zdaniem, zamiast blokować OZE poprzez odmawianie przyłączeń, powinno się iść w kierunku zwiększania elastyczności sieci i promowania m.in. tzw. cable poolingu (idea współdzielenia energii z wiatru i słońca – przyp. red) i wzrostu konsumpcji energii na własne potrzeby.
Głównym problemem jest brak modernizacji sieci
Michał Marona, menedżer w firmie SolarEdge Technologies Poland, uważa, że jeśli doszłoby do wprowadzenia przepisów, które umożliwiłyby operatorom odmowę przyłączania przydomowych instalacji, byłoby to sprzeczne z prawem UE.
– Moim zdaniem pojawią się raczej inne ograniczenia – na przykład większy nacisk na elastyczne rozwiązania i magazynowanie energii oraz efektywne jej wykorzystanie – komentuje.
Zwraca jednocześnie uwagę, że obecnie głównym problemem jest przede wszystkim brak modernizacji sieci i ich niedoinwestowanie. Państwo ma w tej kwestii spore zaległości. Zamiast wykorzystywać środki ze sprzedaży certyfikatów emisji dwutlenku węgla na transformację energetyczną i modernizację sieci, wykorzystuje je na inne cele, niekoniecznie związane z energetyką.
Przypomnijmy, tylko w 2022 r. do polskiego budżetu wpłynęły ponad 23 mld zł ze sprzedaży certyfikatów.
Nasz rozmówca wskazuje, że brak doinwestowania dotyczy dziś głównie niskiego i średniego napięcia. Z tego powodu w słoneczne dni coraz częściej dochodzi do wyłączeń. W praktyce, jeśli duża generacja z OZE jest wprowadzona do sieci, co ma miejsce właśnie w słoneczne dni, falownik się po prostu wyłącza.
Poprawa stabilności sieci to problem, z którym w najbliższym czasie będziemy musieli się zmierzyć. Jednym z rozwiązań jest m.in. inwestowanie w magazyny energii. To poprawi stabilność systemu i ułatwi konsumpcję energii na własne potrzeby – podkreśla Marona.
Ograniczenia dla OZE się mnożą
Monika Mirończuk, dyrektor działu prawno-analitycznego firmy Energy Solution, ocenia, że wzrost liczby odmów o przyłączenie nowych instalacji OZE jest wręcz lawinowy. Według niej skargi do Urzędu Regulacji Energetyki nic nie dają.
Skala zjawiska jest na tyle duża, że urząd za tym nie nadąża. Operatorzy zasłaniają się z kolei brakiem warunków technicznych przyłączenia do sieci – rzadziej są to względy ekonomiczne. Ukrócenie tego zjawiska zależy przede wszystkim od planu rozwoju inwestycji operatorów, ich faktycznej realizacji i pośrednio od ostatecznego kształtu projektu ustawy o zmianie ustawy Prawo energetyczne i ustawy o odnawialnych źródłach energii – wyjaśnia.
Ekspertka uważa, że dalszy rozwój fotowoltaiki będzie utrudniony. Przyczyni się do tego m.in. ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która czeka obecnie na podpis prezydenta. Zgodnie z nią nie będzie można instalować fotowoltaiki na gruntach rolnych klasy I-III oraz gruntach leśnych, a także na użytkach rolnych klasy IV, jeśli taki zapis nie pojawi się w planie miejscowym.
Kolejne utrudnienia dla prosumentów zakłada przyjęty niedawno przez Sejm projekt ustawy o zmianie ustawy Prawo energetyczne i ustawy o odnawialnych źródłach energii.
– Zgodnie z nim operator systemu elektroenergetycznego będzie miał możliwość ograniczenia pracy lub odłączenia od sieci mikroinstalacji o mocy zainstalowanej większej niż 10 kW, gdy wytwarzanie stanowi zagrożenie bezpieczeństwa pracy sieci lub w celu równoważenia dostaw energii elektrycznej z zapotrzebowaniem na tę energię w przypadku wydania polecenia przez operatora systemu przesyłowego elektroenergetycznego – mówi Monika Mirończuk.
Oznacza to, że gdy dojdzie do tzw. niezbilansowania sieci, operator będzie mógł wyłączyć nie tylko większe źródła OZE, ale także małe przydomowe instalacje – wyjaśnia.
Agnieszka Zielińska, dziennikarka money.pl