To już ostatni dzwonek, aby zdążyć przed przyszłorocznymi zmianami w prawie i jeszcze na starych zasadach skorzystać z systemu opustów przy instalowaniu paneli fotowoltaicznych. Czasu jest coraz mniej, choć i tak termin wejścia w życie nowych, mniej korzystnych przepisów przesunięto ze stycznia 2022 na koniec marca.
- To trudny okres na zakładanie instalacji. Dzień jest coraz krótszy, a pogoda mniej pewna. Może być zimno, ale musi być sucho. Mimo tego telefony z pytaniami o wolny termin się urywają, a kolejka rośnie. Zapisuję ludzi na przyszły rok, koniec stycznia, luty. Wszyscy chcą zdążyć przed końcem marca - przyznaje Arkadiusz Witt, szef Involte.pl, firmy zajmującej się fotowoltaiką.
Jak podkreśla, to niejedyny problem. Terminy się odwlekają, ponieważ pojawiają się poważne problemy z dostępem do mikroprocesorów oraz ważnych elementów instalacji fotowoltaicznych.
Za przykład podaje choćby falowniki hybrydowe, które montuje się przy magazynach energii pozwalających uniknąć kupowania brakującego prądu nocą. - Na polskim rynku pozostały już tylko podstawowe urządzenia. Co oczywiście jest efektem nadchodzących zmian zasad rozliczania - zaznacza.
Przy szykowaniu się do inwestycji trzeba zabezpieczyć sobie czas nie tylko na kupno i montaż instalacji, ale też na jej poprawne zgłoszenie i zamontowanie licznika dwukierunkowego. To może zająć nawet miesiąc.
Ważny termin coraz bliżej
Rynek fotowoltaiki rozgrzały już same zapowiedzi zmian w systemie rozliczania prosumentów. Rząd odchodzi bowiem od systemu opustów na rzecz tak zwanego net-billingu.
Obowiązujący obecnie system wirtualnego magazynowania nadwyżek pozwala prosumentowi oddać do sieci nadwyżkę wyprodukowanej energii, by później bezpłatnie odebrać z tego 80 proc. System jest bardzo atrakcyjny, ale nie dla firm energetycznych, które z tego powodu ponoszą duże koszty. Błyskawiczny rozwój OZE w Polsce wymógł więc zmiany.
Według nowych zasad wyprodukowaną energię będzie trzeba zużywać od razu, natomiast nadwyżkę odsprzedawać po cenie rynkowej. Kłopot w tym, że w dzień jej cena jest o ponad połowę niższa niż w nocy i wieczorem, kiedy będzie trzeba ją z powrotem dokupić, bo panele bez słońca energii nie produkują. To oznacza, że zwrot inwestycji w panele znacznie się wydłuży.
Ci, którzy wejdą do systemu do końca marca 2022 roku, będą rozliczani za pomocą dotychczasowego systemu opustów i zachowają swoje prawa jeszcze przez 15 lat. Dlatego też Polacy rzutem na taśmę zakładają nowe instalacje.
Na koniec 2019 r. w kraju mieliśmy ok. 149 tys. prosumentów. Obecnie ich liczba wzrosła ponad czterokrotnie. Według danych resortu środowiska dziś jest ich już ponad 700 tys. i ta liczba stale rośnie.
Rachunek ośmiokrotnie niższy
Inwestycja w fotowoltaikę się jednak opłaca, co potwierdzają rachunki Polaków, którzy już zdecydowali się na inwestycje w panele słoneczne. Pan Arkadiusz Karch instalację o mocy 4,5 KW założył dokładnie rok temu. Zapłacił za nią 19 tys. zł. - To zdecydowanie lepsza inwestycja niż odłożenie tych pieniędzy w banku, zwłaszcza przy obecnym oprocentowaniu - zaznacza.
Jak wylicza, jego rachunki spadły ośmiokrotnie. Za marzec-kwiecień 2021 płacił 145 zł wobec 470 zł w tych samych miesiącach roku poprzedniego. - Kolejne miesiące były tylko lepsze. Maj-czerwiec i lipiec-sierpień to rachunki na poziomie 61,8 zł, tylko za koszt przesyłu - wylicza nasz rozmówca.
Oczywiście lato to czas największej wydajności instalacji, jesienno-zimowa część roku będzie mniej korzystna. - Mam jednak nadwyżki, więc kolejny okres rozliczeniowy pokryją, ale za styczeń-luty będą musiał zapłacić. Jednak, jeśli wciąć pod uwagę cały rok, to na fotowoltaice i tak korzystam. Dotąd za cały rok płaciłem około 3,5 tys zł, a obecny rok bilansowy nie przekroczy 540 zł - szacuje.
Opłacalność inwestycji potwierdza również Krystian Burza z Radwanic, który prosumentem jest od lipca 2020 roku. W instalację o mocy 3,2 KW zainwestował 15 tys. zł.
Po ponad roku mam 157 zł nadpłaty. Za prąd więc nic nie płacę. Energia służy mi do podgrzania wody oraz pokrywa zapotrzebowanie na prąd w domu - wylicza w rozmowie z money.pl Burza.
Jak podkreśla, najlepszym czasem na inwestycję jest wiosna, ale nie ma wątpliwości, że warto i dziś zainwestować, aby załapać się jeszcze na stare zasady rozliczeń.