Branża od kilku lat się kurczy. Jeszcze trzy lata temu funkcjonowało 750 ferm zwierząt futerkowych, skupionych głównie w województwach wielkopolskim i zachodniopomorskim, gdzie zlokalizowane są największe zakłady. Jednak w ciągu tych ostatnich lat zlikwidowano niemal 200 z nich.
Polska branża futrzarska zatrudniała około 10 tys. ludzi dając pracę na obszarach wiejskich, dziś jak pisze dziennik "Fakt" skurczyła się do około 4 tys. Mimo tego wciąż jesteśmy drugim w Europie i trzecim na świecie krajem pod względem liczby ubijanych zwierząt futerkowych.
Przez lata świetnie się rozwijała m.in. za sprawą korzystnych przepisów podatkowych. Zgodnie z danymi resortu finansów w ubiegłym roku wpływy do budżetu całej branży wyniosły: z PIT - 10, 9 mln zł, a CIT 44, 3 tys. zł. Jeśli przyrównać to do dochodów branży, to jak wskazuje "Business Insider Polska" okaże się, że fermy odprowadzają podatki na poziomie zaledwie 1,6 proc.
To efekt preferencyjnych przepisów jeszcze wprowadzonych w PRL, kiedy hodowlę zwierząt na futra uznawaną za niszową i zaliczano do "działu specjalnego" hodowli rolnej - wyjaśnia dziennik "Fakt". Hodowcy wciąż z nich korzystają, rozwijające się fermy dzieląc na mniejsze spółki i optymalizując swoje podatki.
To jednak może się skończyć. A wszystko przez zapowiadane przez PiS zamiany w prawie. Zakazu hodowli zwierząt futerkowych, ograniczenia uboju rytualnego i kontroli schronisk zakłada projekt ustawy dotyczącej ochrony zwierząt, o którym w szczegółach mówił osobiście prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Autorzy ustawy oczekują ponadpartyjnego poparcia. Mówią też, że hodowla zwierząt futerkowych nie ma dziś racji bytu, bo futer praktycznie nikt nie nosi.
- Dzisiaj, zwłaszcza wśród młodych, futra nie to, że są niemodne, są zwyczajnie obciachowe. A jeśli spojrzymy na liczby, to w 2019 r. hodowcy sprzedali jedynie ok. 43 proc. tego, co 4 lata wcześniej, a udział tej branży w finansach publicznych to jedynie 0.014 proc. - argumentował w rozmowie z money.pl Michał Moskal z młodzieżówki PiS.
Jednak, jak przekonuje również w rozmowie z money.pl Szczepan Wójcik, lider branży futrzarskiej futra wciąż się dobrze sprzedają. Może nie w Polsce, bo od 10 lat nie było zimy, ale za granicą. - Nadal natomiast eksportujemy nasze produkty do Rosji, Chin, Turcji, Kanady i Stanów Zjednoczonych - powiedział.
Jego zdaniem o schyłku branży nie ma mowy i posiłkuje się danymi: 7 do 10 miliardów zł warte są aktywa ferm, kredyty przedsiębiorców z branży to ok. 3 mld złotych.