Galerie pozostawały zamknięte od 28 grudnia (de facto od 25 grudnia, bo do tego okresu należy zaliczyć również święta).
Nadzieje na ponowne otwarcie sklepów 18 stycznia prysły w poniedziałek po południu. Wtedy bowiem minister zdrowia poinformował, że obostrzenia sanitarne pozostają na kolejne dwa tygodnie. Wbrew temu, co jeszcze przed weekendem sygnalizowała w programie "Money. To się liczy" wiceminister rozwoju Olga Semeniuk.
Co na to branża? Zadzwoniliśmy po komentarz do przedstawicieli trzech największych organizacji: Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji, Polskiej Rady Centrów Handlowych oraz Polskiej Izby Handlu.
Nikt jednak na gorąco nie chce komentować tej decyzji. Najwcześniej reakcja będzie możliwa we wtorek rano.
Nie da się jednak ukryć, że dla galerii handlowych przedłużenie restrykcji w obecnej formie oznacza dalsze straty, liczone prawdopodobnie w miliardach złotych. Wynika to choćby z szacunków Polskiej Rady Centrów Handlowych.
Jeszcze w ubiegłym tygodniu organizacja wyliczyła, że tylko na trzecim lockdownie (czyli tym obecnie trwającym) cała branża straciła grubo ponad 4 mld zł. W sumie pandemia to już koszt 30 mld zł. Kolejne dwa tygodnie na pewno spowodują proporcjonalny wzrost tej kwoty. Szczególnie że przecież styczeń i luty to tradycyjnie w polskim handlu miesiące największych wyprzedaży.
Branża już w ostatnich dniach nie kryła oburzenia decyzjami rządu. "Polska Rada Centrów Handlowych zauważa również, że kolejne zamknięcie placówek handlowych w galeriach było nieuzasadnione i nie przekłada się bezpośrednio na obniżenie liczby zachorowań w kraju, ponieważ centra nie były i nie są źródłem zakażeń wirusem" - czytamy w komunikacie z ubiegłego tygodnia.
"Straty finansowe rosną każdego dnia, ponieważ wiosną 2020 r. w tzw. ustawie covidowej rząd wprowadził abolicję czynszową dla najemców w art. 15 i jednocześnie wykluczył grupę właścicieli i zarządców nieruchomości handlowych z możliwości korzystania z tarcz antykryzysowych i finansowych" - punktowała PRCH.