Kompletne zapełnienie magazynów już na początku października zgłaszali Francuzi, wcześniej gotowość komunikowali Belgowie i Portugalczycy. Niemcy - największa gospodarka UE - na początku listopada przebili poziom 95 proc. i wciąż uzupełniają rezerwę. Z danych Gas Infrastructure Europe wynika, że poziom magazynowania w Europie w połowie października wynosił 94 proc. A jak wygląda sytuacja w Polsce? Z danych przesłanych money.pl przez PGNiG wynika, że w pierwszych dniach listopada magazyny były zapełnione w 99 proc.
Władimir Putin, zakręcając kurek z gazem nie spodziewał, że Europie uda się na czas zorganizować rezerwy. Zmagazynowany gaz jest bowiem buforem bezpieczeństwa dla gospodarek, przewidzianym na wypadek, gdyby bieżące dostawy uległy przerwaniu lub ograniczeniu, albo gdyby nagle wzrosło zużycie surowca. Wojna w Ukrainie i szantaż energetyczny Rosji pokazały, jak kluczową rolą stanowi to zabezpieczenie.
Choć obecne zapasy pozwolą przetrwać najmroźniejsze miesiące, to już musimy zabezpieczyć odbudowę tej rezerwy przed kolejnym sezonem. Jeżeli nie zbudujemy europejskiego systemu magazynowania i wspólnej polityki bezpieczeństwa polegającej na wspólnych zakupach i magazynach gazu, na wiosnę czeka nas kolejny brutalny wyścig o gaz dla krajowych rezerw.
Kupujemy czas
Możliwości magazynowe poszczególnych krajów UE są różne. Niemcy, Włochy, Francja, Niderlandy i Austria posiadają największe magazyny. Stanowią one około dwóch trzecich wszystkich zasobów w Unii Europejskiej. Jednak są również kraje, które w ogóle nie posiadają takiej infrastruktury, jak Finlandia, Estonia, Litwa, Grecja, Cypr, Słowenia, Luksemburg czy Irlandia.
Polska, choć od początku mogła pochwalić się wysokim poziomem wypełnienia rezerw, na tym tle plasuje się mniej więcej w połowie stawki. W siedmiu obiektach ulokowanych na terenie całego kraju możemy zgromadzić dokładnie 3,175 mld m sześc. paliwa, co przekłada się na 35 788 GWh.
Nasze zdolności są więc dość ograniczone. Dla porównania: niemiecka infrastruktura liczy aż 47 obiektów, które mogą magazynować aż 23 mld m sześc. paliwa. Włochy zabezpieczają 16 mld m sześc., Niderlandy - 13,1 mld m sześc., Francja - 12,2 mld m sześc., a Austria - 8,6 mld m sześc.
Dla europejskiego bezpieczeństwa ważna jest nie tylko wielkość tych magazynów, ale też możliwości udostępnienia tego zasobu krajom, które w danym momencie potrzebują dodatkowych ilości surowca. Jak wskazywał Bloomberg, posiłkujący się danymi E-Control, to Austria była do tej pory największym zasobnikiem gazu dla sąsiadów. Gromadzi bowiem więcej paliwa, niż sama zużywa. Podobnie Słowacja czy Węgry, a nawet Czechy. Polskie zapasy stanowią zaledwie 16 proc. rocznego zużycia - wyliczał Bloomberg.
- W przypadku Polski nasze magazyny są wolumenowo niewielkie w stosunku np. do niemieckich. Do tej pory polskie firmy mogły korzystać z magazynów w Ukrainie. Taka współpraca w dłuższej perspektywie ma sens i potencjał dla obu stron, choć w sytuacjach nadzwyczajnych, jak np. wojna niesie dodatkowe ryzyko. Można jednak nim próbować zarządzać, co pokazują obecne działania. Opcją są również porozumienia wewnętrzne w UE i skorzystanie z możliwości magazynowych naszych sąsiadów, np. w Niemczech czy w Czechach albo Słowacji - tłumaczy dr hab. Robert Zajdler, ekspert ds. energetycznych Instytutu Sobieskiego.
Jak przypomina nasz rozmówca, to właśnie promowana przez dyrektywę SOS umowa między państwami (ang. burden sharing arrangements) zakłada możliwość współpracy państw dotyczącej efektywnego wykorzystania istniejącej infrastruktury na wspólne potrzeby, np. magazynów w Niemczech przez Polskę. Dotyczy to również państw stopniowo integrujących się z UE, np. wykorzystania magazynów znajdujących się w Ukrainie przez Mołdawię.
Zgodnie z rozporządzeniem KE, państwa nieposiadające instalacji magazynowych powinny gromadzić 15 proc. swojego rocznego zużycia gazu w magazynach znajdujących się w innych państwach członkowskich. Jak wyjaśnia Komisja Europejska, w ten sposób będą miały dostęp do rezerw. Z drugiej strony pozwala to podzielić koszty napełnienia magazynów w UE.
W teorii powinno być to skuteczne rozwiązanie, ale na przeszkodzie wciąż pozostaje różnie rozumiana solidarność i integracja poszczególnych krajów, a także dalece niedoskonała infrastruktura, które uniemożliwia płynny przepływ między państwami.
- Blokadą jest dostęp do infrastruktury i jej zarządzanie. Widać to na przykładzie systematów magazynowych w Europie. Zwłaszcza w zachodniej Europie dużą część posiadały prywatne firmy, również z krajów trzecich spoza UE - tłumaczy Robert Zajdler.
W Polsce większość (magazynów - przyp. red.) należy do państwowej spółki. Również ten model - moim zdaniem - będzie się zmieniał w kierunku formy agencyjnej, co już zaczyna funkcjonować w przypadku magazynowania ropy naftowej. Rynek ropy jest dla UE wzorem dla tego, co będzie na rynku gazu - mówi nasz rozmówca.
Na ile starczą zapasy?
Zgromadzony w magazynach zapas gazu jest rezerwą o ograniczonych możliwościach. Jej zużycie będzie zależeć od kilku czynników. Zapytaliśmy PGNiG, jak ocenia nasze krajowe możliwości. Nie otrzymaliśmy konkretnej odpowiedzi. Spółka stwierdziła, że nie ma prostej odpowiedzi na pytanie, na ile czasu wystarczą zgromadzone zapasy gazu.
Odbiór gazu jest w dużej mierze zależny od poziomu zapotrzebowania odbiorców, które w okresie zimowym w znacznym stopniu uwarunkowane jest czynnikami pogodowymi, ale także dostępnością gazu z innych źródeł, czy cenami gazu na rynkach hurtowych - stwierdziło PGNiG w odpowiedzi na nasze pytania.
Nieco bardziej konkretną odpowiedź dała money.pl była prezes PGNiG Grażyna Piotrowska-Oliwa, która na koniec sierpnie szacowała, że w przypadku, gdyby nie udało się pozyskać gazu z innych źródeł, to zapasy powinny wystarczyć nam na około dwa miesiące. Na cztery - gdybyśmy dywersyfikowali zużycie innymi źródłami, takimi jak gazoport.
Niemcy wprost przyznają, że zawartość ich magazynów w żaden sposób nie wystarczy na cały okres grzewczy. Prezes Federalnej Agencji Sieci w wypowiedzi dla "Deutsche Welle" szacuje, że pod względem objętości zmagazynowany gaz wystarczy na zabezpieczenie około dwóch mroźnych zimowych miesięcy.
Kierunki są właściwie dwa: wykorzystanie magazynów w innych krajach lub budowa własnych. Oba mają pewne mankamenty. Własna infrastruktura oznacza duże koszty i długi termin ich budowania - zaznacza Robert Zajdler.
Polska rozbudowuje magazyny
Kryzys energetyczny skłonił kraje Europy do poszerzenia infrastruktury magazynowej. Na koniec października brytyjska firma energetyczna Centrica zwiększyła pojemność magazynową Wielkiej Brytanii o 50 proc. Było to możliwe dzięki uruchomieniu magazynu gazu na południowym obszarze Morza Północnego. Podobne inwestycje zapowiadają również inne kraje UE, w tym Polska.
"Magazyny gazu stanowią jeden z filarów bezpieczeństwa energetycznego kraju" - przekonuje w przesłanym nam komentarzu PGNiG i podkreśla, że nasze pojemności magazynowe są sukcesywnie zwiększane.
Faktycznie, w ostatnich 10 latach pojemność magazynów gazu będących własnością PGNiG, wzrosła z poziomu 1,82 mld m sześc. do 3,17 mld m sześc., wzrosły także moce zatłaczania oraz moce odbioru.
Ostatnio zrealizowanym projektem inwestycyjnym zwiększającym pojemności magazynowe była rozbudowa Kawernowego Podziemnego Magazynu Gazu (KPMG) Kosakowo. Dziś posiada on 10 komór magazynowych o łącznej pojemności czynnej 299,7 mln m sześc. W 2020 r. została natomiast zwiększona pojemność czynna Podziemnego Magazynu Gazu (PMG) Wierzchowice z 1,2 do 1,3 mld m sześc.
W czerwcu 2022 r. PGNiG ogłosiło decyzję w sprawie rozbudowy PMG Wierzchowice. Jak tłumaczy spółka, jego pojemność zostanie zwiększona z obecnych 1,3 mld m sześc. do 2,1 mld m sześc., a tym samym łączna tzw. pojemność czynna siedmiu magazynów przekroczy 4 mld m sześc.
PGNiG prowadzi również prace związane z określeniem możliwości rozwoju KPMG Mogilno w kierunku zwiększenia pojemności magazynowania gazu ziemnego, ale przyszłościowo również biometanu i wodoru (to projekt pod nazwą Wielkoskalowy Magazyn Energii).
Jak podkreśla PGNiG, koszty budowania magazynów są bardzo wysokie i wymagają czasu.
Inwestycje w magazyny gazu są bardzo kapitałochłonne, a stopa zwrotu z takich inwestycji nie zapewnia szybkiego odzyskania kapitału. W przypadku (...) rozbudowy magazynu Wierzchowice oszacowano go na 30 miesięcy, a więc 2,5 roku - wyjaśniają przedstawiciele spółki.
Jak tłumaczą, wymaga to przeprowadzenia wielu analiz geologicznych i technicznych jeszcze przed podjęciem decyzji o inwestycji oraz uzyskania licznych zgód i zezwoleń administracyjnych. Do tego dochodzi czas potrzebny na wykonanie właściwych prac budowlanych, montażowych i instalacyjnych.
W dużej mierze od zwiększenia możliwości magazynowych poszczególnych członków UE i współpracy będzie zależeć bezpieczeństwo energetyczne UE w kolejnych latach i odporność Wspólnoty na zewnętrzne próby szantażu i destabilizacji.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.