Rosyjski gigant zamierza "odzyskać" od Orlenu 710 mln dol. i 886 mln zł (224,5 mln dol.) - informuje dziennik. Pozostali oskarżeni to polskie spółki Europol Gaz (właściciel polskiego odcinka gazociągu Jamał-Europa) oraz Ernst and Young, a także brytyjska firma Ernst and Young Global Limited.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W 2022 roku Polska wprowadziła sankcje wobec Gazpromu, polegające na zamrożeniu wykonywania praw do akcji i wypłaty dywidend na rzecz Europol Gaz. Rosja nałożyła sankcje odwetowe, które zabraniały Gazpromowi wykorzystywania rurociągu do przesyłu rosyjskiego gazu przez Polskę" - pisze "Kommersant".
Gazeta dodaje, że jesienią ubiegłego roku polskie władze przekazały zarządowi Orlenu polski odcinek gazociągu Jamał-Europa. Dlatego koncern znalazł się w pozwie. Zlecono też Europolowi Gaz wykup 48 proc. udziałów Gazpromu w strategicznej infrastrukturze.
Gazprom spełnił groźbę wobec Polski
Pierwsza rozprawa przed sądem w Petersburgu ma odbyć się 10 kwietnia. Dodajmy, że sam pozew nie jest zaskoczeniem, ale zapowiedzianym przez Rosję ruchem. To rewanż za pozew Europolu Gaz przeciwko Gazpromowi przed Trybunałem Arbitrażowym w Sztokholmie.
Polska spółka domaga się ponad 6,2 mld zł odszkodowań i długów. Właściciel polskiego odcinka tranzytowego gazociągu jamalskiego w pozwie przeciw Gazpromowi domaga się zwrotu m.in. 848 mln zł długów za tranzyt rosyjskiego gazu pod koniec poprzedniej dekady.
Gazprom wystąpił do rosyjskiego sądu, by zabronił Polakom pozywania koncernu w Sztokholmie, grożąc wysoką karą. "Brzmi kuriozalnie, ale takie działanie dopuszcza rosyjskie prawo" - podaje "Rzeczpospolita". Sąd oczywiście stanął po stronie gazowego giganta.
Pozew Gazpromu "to dowód, że Rosjanie mają się czego bać" - pisze "Rz". "Jeśli Europol Gaz wygra w Sztokholmie, może wyegzekwować orzeczenie arbitrażu w tych państwach, które podpisały Konwencję Nowojorską i w których Gazprom ma aktywa. O ile jeszcze coś z nich zostało. W zdecydowanej większości krajów Unii aktywa Gazpromu albo zostały de facto utracone po napaści Rosji na Ukrainę, albo Gazprom zdążył je przenieść pod inne 'przyjazne' jurysdykcje" - wyjaśnia polski dziennik.