26 września wykryto wycieki z Nord Stream, które – jak wynika z ustaleń Duńczyków i Szwedów – były skutkiem wysadzenia pod wodą dużych ilości trotylu. Kreml się do tego ataku nie przyznaje, a Putin oskarża... "Anglosasów". Po tym zdarzeniu zwiększenie ochrony swoich gazociągów zapowiedziała Norwegia.
Jak zauważa Bloomberg, już po ataku na Nord Stream doszło do przecięcia kabli stacji radiowych w Niemczech, a Norwegowie raportowali podejrzaną aktywność dronów wokół ich instalacji na morzu.
Wzrost zagrożenia atakiem potwierdza w wypowiedzi dla Bloomberga Evangelos Ouzounis z unijnej agencji ds. cyberbezpieczeństwa. Jak podkreśla, sieci energetyczne są bardzo rozległe i stąd wyjątkowo trudne do obrony.
Bloomberg odnotowuje, że po eksplozji w Przewodowie "obawy, że konflikt w Ukrainie może się rozlać na większe obszary, rosną". Jednak już po atakach na Nord Stream NATO zapowiedziało wzmożoną ochronę instalacji na Morzu Bałtyckim i Morzu Północnym, w ramach której te obszary patrolują drony, samoloty, okręty i łodzie podwodne. Wielka Brytania z kolei zapowiedziała wsparcie, jeśli chodzi o specjalne jednostki, przystosowane do zabezpieczania podwodnych kabli i rurociągów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Baltic Pipe na szczycie listy instalacji najbardziej narażonych na atak
Wśród najbardziej narażonych na atak elementów europejskiej infrastruktury energetycznej Bloomberg wymienia na pierwszym miejscu Baltic Pipe. Inwestycja, która umożliwia przesyłanie gazu do Polski z Norwegii przez Danię może być celem ataku – zdaniem Bloomberga – szczególnie ze względu na jej znaczenie polityczne.
Baltic Pipe umożliwia dywersyfikację energetyczną Polsce i krajom bałtyckim, które należą do najgorętszych sojuszników zaatakowanej przez Rosję Ukrainy.
Jak ocenia Bloomberg, mimo że gazociąg ma zaledwie jedną dziesiątą możliwości Nord Streamu, to jego uszkodzenie "byłoby poważnym ciosem dla Polski, która ma niewielkie magazyny gazu", a także byłoby pośrednio ciosem w poczucie bezpieczeństwa Ukraińców, którzy uciekli przed wojną do Polski.
Zagrożone mogą być też m.in. gazoporty
Na drugim i trzecim miejscu jako potencjalne cele ataku Bloomberg wymienia ESTlink i NordBalt. ESTlink to połączenie umożliwiające przepływ prądu między Estonią i Finlandią, która po inwazji na Ukrainę wystąpiła z prośbą o akces do NATO. NordBalt łączy z kolei sieci energetyczne Litwy i, również obecnie starającej się o przystąpienie do NATO, Szwecji. Zwłaszcza uszkodzenie ESTlinku byłoby problemem dla Estonii, która stara się uniezależnić od dostaw prądu z Rosji.
Na czwartym miejscu agencja wymienia terminale LNG. Tego typu instalacją jest m.in. gazoport w Świnoujściu, ale najbardziej narażona – z racji położenia blisko obwodu kaliningradzkiego – ma być instalacja w litewskiej Kłajpedzie. Finowie i Estończycy zdecydowali, że ich wspólny pływający terminal będzie operował z fińskiego nabrzeża.
Na piątym i szóstym miejscu listy Bloomberga są Europipe II i Landeled, gazociągi dostarczające norweski gaz do Wielkiej Brytanii i Niemiec. Na siódmym natomiast Bornholm Energy Island, warta 9 miliardów euro niemiecko-duńska inwestycja w turbiny wiatrowe, która pozostaje jeszcze w trakcie budowy.
Rosja może próbować, ale to stąpanie po cienkim lodzie
W maju USA, UE i Niemcy odnotowały próby cyberataków na niemiecką sieć satelitów kontrolujących instalacje wiatrowe, o które wówczas oskarżono Rosję.
Eksperci wojskowi podkreślają jednak, że obieranie za cele ataków infrastruktury krajów NATO to dla Rosji stąpanie po cienkim lodzie. Rosja dysponuje bardzo małym potencjałem wojskowym i gospodarczym w porównaniu z potęgą, jaką pod tym względem są kraje NATO. Przykładowo, Rosja ma budżet wojskowy porównywalny z samą Wielką Brytanią, Francją czy Niemcami, a Produkt Krajowy Brutto Rosji jest mniejszy niż PKB samej tylko Kanady.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.