Gdy Rosja zablokowała Ukrainie możliwości eksportu żywności przez Morze Czarne, Polska zaoferowała, że pomoże w wysłaniu zboża za granicę. Okazało się jednak, że ziarna - zamiast jechać dalej - zostały w naszym kraju i wypełniły polskie silosy. Sprawa stała się na tyle poważna i głośna, że doszło do zmiany na stanowisku ministra rolnictwa.
Jestem zwolennikiem publikacji list firm, które zarobiły na imporcie zboża z Ukrainy. To kwestia dni, kiedy te listy zostaną ogłoszone - obiecał w kwietniu na antenie RMF FM Robert Telus, który zastąpił w resorcie rolnictwa Henryka Kowalczyka.
Zapytaliśmy go w czwartek, dlaczego słowa nie dotrzymał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl: Dlaczego nie opublikuje pan listy firm, które zarobiły na imporcie zboża z Ukrainy?
Robert Telus, minister rolnictwa i rozwoju wsi: Dlatego że na listach, którymi dysponuję, są tylko firmy skontrolowane przez inspekcje, które mi podlegają.
Ile jest tych firm?
Nie powiem dokładnie, ale jest ich naprawdę dużo. Kilkaset. To są w zasadzie wszystkie firmy, które sprowadzają zboże do Polski. Nie znamy jednak listy firm, które kontrolowała Krajowa Administracja Skarbowa (KAS).
Przecież PiS kontroluje również KAS. W czym problem?
Tak, ale KAS obowiązuje ustawa, która chroni tajemnicę skarbową. Kilka razy pisałem do Administracji, żeby przedstawiła listę, ale odpisuje, że nie może tego zrobić. Ciągle myślę, jak to zrobić, bo to jest dla mnie przywara.
Honorowo należałoby opublikować listę, zgodnie z obietnicą. Opozycja mocno w pana bije z tego powodu.
Czy ja wiem, czy mocno? Nie powiedziałbym.
Mówią, że pewnie w sprawę zamieszany jest ktoś z PiS-u.
Skądże, na 100 proc. tak nie jest.
Jest pan w stanie przysiąc, że nie ma tam nikogo pod szyldem PiS?
Nie jestem w stanie przysiąc, że nie ma tam kogoś np. z PSL czy PO, bo na liście są wszystkie firmy, które handlują zbożem.
Ukraińcy chcą pozwać Polskę i UE. Jest ultimatum
Bierze pan na klatę to, że jednak te listy nie zostały upublicznione?
Muszę to przyjąć, ale powiem szczerze, że taki atak to nic wielkiego. Trzeba jedną rzecz powiedzieć - to jest tylko sprawa honorowa dla mnie i publikacja list nie załatwiłaby żadnego problemu. Mówimy o firmach, które sprowadzały zboże z Ukrainy zgodnie z prawem. Co innego, jeżeli mówimy o przedsiębiorstwach, które sprowadzały techniczne zboże.
Nie ma czegoś takiego jak "techniczne zboże". To tylko nazwa.
Zboże to zboże, ale sprowadzane było jako "techniczne". W tych przypadkach prokuratura prowadzi śledztwo. Wiem o tym, że już jakaś firma ma jakieś zarzuty, bo próbowała wprowadzić zboże techniczne do paszy. Ale to są już sprawy prokuratury.
Rozmawiał Łukasz Kijek, szef redakcji money.pl