Premier Donald Tusk przekonywał podczas konferencji w miniony poniedziałek, że "nasza współpraca z Komisją Europejską postępuje bardzo harmonijnie" i nie widzi "żadnych ryzyk, jeśli chodzi o Krajowy Plan Odbudowy".
Polska uzyskała już część środków zaliczanych do KPO. Chodzi o zaliczkę w wysokości 5 mld euro z programu RePowerEu. Pieniądze mają przyczynić się do uniezależniania gospodarki od rosyjskich paliw kopalnych oraz umożliwić inwestycje w zielone technologie. Polski rząd jeszcze w grudniu złożył wniosek o wypłatę kolejnych 6,9 mld euro.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Te wypłaty, zdaniem premiera, są potwierdzeniem tego, że Polska jest na dobrej drodze dla uruchomienia pozostałych środków KPO. Jak sugerował wcześniej Tusk, w Brukseli panuje duże zrozumienie dla sytuacji wewnętrznej kraju.
- Uruchomienie części unijnych środków dla Polski dzieje się w atmosferze odzyskanej wiarygodności naszego kraju na arenie europejskiej - mówi money.pl ekonomista i europoseł z ramienia Koalicji Europejskiej Janusz Lewandowski. Przyznaje jednak, że bez konkretnych rozwiązań prawnych pieniądze dla Polski nie mogą być uruchomione.
Wciąż płyną z Polski zarzuty o łamanie praworządności. Jak usłyszałem komisarza ds. budżetu i administracji Johannesa Hahna, Komisja Europejska nie może stosować podwójnych standardów i dopóki Polska nie spełni warunków kamieni milowych - a te wymagają ustaw, a więc także podpisu prezydenta - nie mogą zostać uruchomione pełne wypłaty KPO - zaznacza Lewandowski.
Przypomnijmy: chodzi o 158,5 mld zł, w tym 106,9 mld zł w postaci dotacji i 51,6 mld zł w formie preferencyjnych pożyczek.
Jak podkreśla europoseł, Bruksela widzi, że Polska wykonała wyraźne gesty wyrażające dobrą wolę polityczną: zapisała się do prokuratorii europejskiej, potwierdziła, że sędziowie nie będą karani dyscyplinarnie za wydawane orzeczenia, przygotowana została ustawa o Krajowym Rejestrze Sądowym oraz plany rozdzielenia stanowisk prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.
- Jeśli uda się ominąć ewentualne weto prezydenta i wypełnić wszystkie kamienie milowe, to marzec, kwiecień byłby realnym terminem dla dopięcia sprawy KPO. To i tak duże opóźnienie, wynikające z zaniedbań polskiego rządu - ocenia Lewandowski.
W KPO zobowiązaliśmy się jednak do spełnienia łącznie 283 różnych warunków. Przy pierwszej wypłacie kluczowa była tylko część z nich. Dokładnie 37, z czego jeszcze u schyłku rządów PiS wypełniała 25.
Zwróciliśmy się do Komisji Europejskiej z pytaniem, jakie formalne działania polskiego rządu pozwolą uruchomić KPO. Czekamy na odpowiedź.
Starań o miliardy złotych z UE nie ułatwiają skargi kierowane do Brukseli przez posłów PiS oraz prokuratorów powiązanych z byłym ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro, bojkotujących działania ministra Bondara w Prokuraturze Krajowej.
Nawet jeśli rząd Donalda Tuska rozwiąże problem praworządności, pozostaną jeszcze inne sprawy, jak choćby te dotyczącego transportu i ochrony zdrowia.
Formalności musimy dochować
Jak zaznacza Maria Murawska, ekspertka Grand Thorton ds. funduszy europejskich, warunkiem dla pozyskania środków europejskich wciąż jest wypełnienie kamieni milowych. - Przepisy są jasne, musimy wszystkich formalności dochować. Dlatego te środki są w zawieszeniu, mimo rozmów, które trwają. Nic się w tej sprawie nie zmieniło - zwraca uwagę.
Aby uruchomić całość środków, potrzebne jest przyjęcie właściwych i skutecznych ustaw. Dotyczą one zarówno sądownictwa, jak i transportu, ale także energetyki, a więc zawieszonej ustawy wiatrakowej i rozwiązań dla górnictwa. - Komisja Europejska musi wylegitymować się tymi samymi standardami w sprawie Polski, co wobec innych krajów - rozkłada ręce Janusz Lewandowski.
Europoseł Jan Olbrycht (z list PO) mówi nam, że w żadnych dokumentach nie jest zapisane, że do uruchomienia pieniędzy z KPO potrzebny jest dziennik ustaw. - To poprzedni rząd zapowiedział, że będzie to ustawa zapewniająca przywrócenie praworządności w Polsce. Plan był gotowy, został jednak zablokowany przez prezydenta, a potem odrzucony przez Trybunał Konstytucyjny. Dziś znów jesteśmy w punkcie zero - stwierdza.
Jak podkreśla, zgodnie z nazwą KPO jest planem, rząd Tuska musi więc przedstawić konkretny plan działań, który będzie nie tylko wiarygodny, ale również podparty działaniem. Zaznacza jednak, że mogą być to zarówno działania organizacyjne, za które odpowiada minister sprawiedliwości, rozporządzenia, jak i przyszłe działania legislacyjne.
Komisja Europejska będzie czekała na sensowny plan i działania potwierdzające sposób jego realizacji. Wszyscy będą patrzeć na fakty. Nawet od rządu Donalda Tuska będzie oczekiwała działań - twierdzi Olbrycht.
Kiedy Polska ma realne szanse na pieniądze z KPO?
Polski rząd zmarnował sporo czasu na spory z Brukselą. Tymczasem wszystkie wynikające z KPO inwestycje muszą zostać zrealizowane i rozliczone do 31 sierpnia 2026 r.
Jeśli rząd Donalda Tuska będzie miał pewność, że Polska spełnia warunki, złoży kolejne wnioski. Jak zaznacza Maria Murawska, Komisja Europejska zwykle dość szybko stara się rozpatrzyć wnioski i uruchomić wypłaty.
Formalnie jednak ma na to trzy miesiące. W tym czasie analizuje wnioski i sprawdza, czy warunki zostały spełnione. Samym wnioskiem dotyczącym KPO zajmuje się przez około cztery tygodnie komitet ekonomiczno-finansowy. Państwa członkowskie oceniają wówczas, czy kraj wnioskujący wypełnia warunki.
Wszystkie kraje UE muszą być traktowane na równi, tak czy inaczej Komisja Europejska będzie oczekiwać od Polski, że formalne warunki będą spełnione - tłumaczy Murawska.
Europoseł Lewandowski przyznaje, że nie wszystkie warunki uda się zrealizować w wyznaczonym czasie, jak na przykład programy kolejowe. - Polska będzie się więc starać o wydłużenie tego okresu - podsumowuje polityk.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl