Niedługo minie pół roku odkąd bary i restauracje mogą działać wyłącznie na wynos. Przez ten czas długi branży urosły do ogromnych rozmiarów.
Jak wynika z danych Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor oraz Dun & Bradstreet, w ciągu 11 miesięcy pandemii od kwietnia do lutego zaległości branży podwyższyły się o jedną dziesiątą, do prawie 715 mln zł. 7 na 10 firm określa swoją kondycję finansową jako słabą i złą.
Izba Gospodarcza Gastronomii Polskiej podaje, że w ciągu pandemii firmy z sektora straciły blisko 30 mld złotych.
- Niektóre lokale prowadzą sprzedaż na wynos, częściowo rekompensując sobie w ten sposób spadek obrotów. Ich trudna sytuacja skłoniła władze do wyjścia z pomysłem czasowego obniżenia podatku VAT na usługi gastronomiczne, a także wprowadzenia na wzór bonów turystycznych bonów żywnościowych. Pojawiają się również zapowiedzi otwarcia ogródków - mówi prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak.
Według danych BIG InfoMonitor oraz BIK jeszcze przed lockdownem przeterminowane zadłużenie gastronomii przekraczało 647 mln zł.
"I choć w ciągu roku odsetek podmiotów z problemami utrzymał się na poziomie 7,30 proc., to kwota zobowiązań wzrosła o 67,4 mln zł, czyli ponad 10 proc." - czytamy w komunikacie.
Najbardziej wzrosło zadłużenie mobilnych punktów gastronomicznych. Na koniec lutego zaległości w tej gałęzi branży wyniosły 17 mln złotych.
"Największa kwota nieopłaconych zobowiązań spoczywa jednak na restauracjach i stacjonarnych punktach gastronomicznych – ponad 590 mln zł, tu jest też największy odsetek firm, które opóźniają rozliczenia z dostawcami i bankami – 8,1 proc., przy średniej dla całej gospodarki wynoszącej 5,9 proc." - czytamy w komunikacie.