Sasin w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla dziennika "Polska Times.pl" podkreślił m.in., że w wyniku zaostrzenia polityki klimatycznej UE jako państwo stoimy "przed wyzwaniem związanym z kosztowną przebudową elektroenergetyki".
"Warto, żeby Polacy mieli świadomość"
- Jej tempo musi być dostosowane do wytrzymałości polskiej gospodarki i dla portfeli Polaków - ocenił.
Jego zdaniem "warto, by Polacy mieli świadomość, co rzutuje na ich rachunki za prąd".
- Na przykład dobrym pomysłem będzie, jeśli spółki energetyczne na rachunkach będą umieszczać strukturę kosztów - tak by każdy widział, za co płaci. Aż 59 proc. ceny energii stanowi koszt uprawnień do emisji CO2, kolejne 8 proc. - koszty obowiązków OZE i efektywności energetycznej, wynikające z polityki klimatycznej UE. Zatem aż dwie trzecie ceny prądu to obciążenia unijne. Marża i akcyza to zaledwie 2 proc. - powiedział wicepremier.
W ocenie szefa MAP "ze strony Brukseli potrzebne jest podejście pragmatyczne, a nie ideologiczne".
- To, że koszty zielonej transformacji obciążają obywateli, to ogromny błąd unijnych technokratów, którzy nie rozumieją, że transformacja bez akceptacji ze strony społecznej nigdy nie zostanie przeprowadzona. My jako rząd to rozumiemy. Niestety brukselskie elity zamykają na to oczy - podkreślił Sasin.
Rachunki w górę o 24 proc.
Przypomnijmy. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdził w piątek taryfy na sprzedaż energii dla czterech tzw. sprzedawców z urzędu oraz pięciu największych spółek dystrybucyjnych. Rachunki za prąd wzrosną średnio o 24 procent.
To około 21 złotych miesięcznie. URE dał też zielone światło dla ogromnych podwyżek cen gazu. Średnio rachunki pójdą w górę aż o 54 procent.
"Od stycznia za prąd zapłacimy o 21 zł więcej" - przyznaje w piątkowym komunikacie URE, który zatwierdził nowe taryfy czterech tzw. sprzedawców z urzędu (PGE, Tauron, Enea i Energa) oraz pięciu największych spółek dystrybucyjnych.