Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. KKG
|

Ginekolog oskarżony o wyłudzenie pół mln zł. Pacjentki prosił, by kłamały

69
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Kaliszu od ponad dwóch lat toczy się proces ginekologa Krzysztofa M., oskarżonego o wyłudzenie z NFZ pół mln zł. Sąd chce wdrożyć procedurę, która przyspieszy proces.

Ginekolog oskarżony o wyłudzenie pół mln zł. Pacjentki prosił, by kłamały
Ginekolog wyłudził z NFZ pół mln zł. Sprawa wyszła na jaw po skardze pacjentki (East News, Andrzej Stawinski/REPORTER)

Do przestępstwa miało dojść w latach 2008-2015. Sprawa wyszła na jaw w 2016 r., kiedy jedna z pacjentek oskarżonego ginekologa postanowiła drogą elektroniczną sprawdzić, z jakich świadczeń medycznych skorzystała podczas ginekologicznego leczenia, ile Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił za to lekarzowi i ile wynosiła refundacja przepisanych leków.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nowy konkurs dla startupów na Game Industry Conference

Z informacji NFZ wynikało, że tylko w ciągu jednego dnia miała odbyć ponad 100 badań ginekologicznych i to w dwóch różnych miejscach.

Kobieta napisała do NFZ w Poznaniu skargę, w wyniku czego przeprowadzono kontrolę dokumentacji medycznej prowadzonej przez wskazanego lekarza. Po kontroli o sprawie zawiadomiono prokuraturę.

Z dokumentacji medycznej ginekologa wynikało, że wykonywał dziennie po 60 różnych badań jednej pacjentce. Niektóre kobiety były u doktora tylko raz, tymczasem w dokumentacji prowadzonej przez oskarżonego widniały w rejestrze jako jego stałe pacjentki.

Jak się okazało, większość badań, które na ich nazwisko lekarz wykazywał w sprawozdaniach, by otrzymać refundację z NFZ, nie była wykonywana. W ten sposób wyłudził z funduszu prawie pół mln zł. W dodatku poza refundacją kosztów ginekolog pobierał od pacjentek opłaty w ramach prywatnej wizyty.

Mężczyzna usłyszał też zarzut nakłaniania pacjentek do składania fałszywych zeznań. Miał je namawiać, żeby podczas przesłuchania w prokuraturze powiedziały, że odbyły wszystkie wynikające z jego sprawozdań medycznych badania i nie płaciły za nie. Za zarzucane czyny grozi mu do 10 lat więzienia.

Akta sprawy liczą 43 tomy i jest to jedna znajwiększych spraw w kaliskim sądzie. Choć proces toczy się już ponad dwa lata oskarżony nie złożył wyjaśnień w sądzie. Podobnie zachował się na etapie postępowania prokuratorskiego.

Do tej pory odbyło się 36 terminów. Sądowi udało się przesłuchać 500 świadków. - Na każdym terminie sąd przesłuchuje po około 20 osób. Zdarza się, że wezwani świadkowie nie stawiają się na rozprawę, co w niektórych przypadkach kończy się nałożeniem kary. To wszystko powoduje, że proces przedłuża się - powiedziała sędzia.

Sposób na przyspieszenie procesu

Rzecznik kaliskiego sądu poinformowała, że sędzia zastanawia się nad możliwościami proceduralnymi w celu przyspieszenia procesu, który w normalnym trybie może jeszcze potrwać kilka lat.

- Rozważa, żeby zeznania świadków odczytywać na rozprawie, co na pewno usprawniłoby postępowanie. Istnieją wątpliwości w związku z rozbieżnościami w orzecznictwie co do kwestii proceduralnych czy świadek musi być bezpośrednio przesłuchany przed sądem, czy można odczytać jego zeznania bez jego obecności - powiedziała sędzia.

Problemu w przyspieszeniu procesu nie widzi karnista prof. Piotr Kruszyński. Jego zdaniem zgodnie z art. 392 kpk można odczytywać protokoły przesłuchania świadków bez konieczności ich wzywania.

Treść artykuł 392 kpk brzmi, że "Wolno odczytywać na rozprawie głównej protokoły przesłuchania świadków i oskarżonych, sporządzone w postępowaniu przygotowawczym lub przed sądem albo w innym postępowaniu przewidzianym przez ustawę, gdy bezpośrednie przeprowadzenie dowodu nie jest niezbędne, a żadna z obecnych stron temu się nie sprzeciwia".

Profesor Kruszyński wyjaśnił, że decyzję w tej sprawie sąd podejmuje po uzgodnieniu ze stronami. - Jeżeli strony zgodzą się, żeby zaniechać wezwania świadka i odczytać jego zeznania, to nie trzeba go wzywać – powiedział.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(69)
WYRÓŻNIONE
B.B
rok temu
100 badań miała przejść jedna pacjentka i NFZ nie zauważył? Jaka jest odpowiedzialność tych urzędników za gospodarowanie naszymi pieniędzmi? Po co ci ludzie w ogóle tam pracują jeżeli tak kłujących w oczy nie widzą? Będą współodpowiedzialni?
Jan
rok temu
A dlaczego urzędasy z NFZ same na to nie wpadły? Jak można było zapłacić za 60 badań jednego dnia u 1 pacjentki??? Może trzeba ich też przesłuchać i oskarżyć o niedopełnienie obowiązków???
Tak to wygląd...
rok temu
Dentysta za plombę światłoutwardzalną średnią na NFZ bierze 300 zł. Pytanie, za co płaci NFZ, ile taki kawałek plomby rzeczywiście kosztuje, ile bym zapłaciła prywatnie. Leczenie kanałowe 1200. Żadnych skrupułów, A pod gabinetem 2 elektryczne tesle.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (69)
Kolega z roku
rok temu
1300 pacjentek to w przybliżeniu tyle samo miękiszonów
Kpiarz
rok temu
Beznadziejny gość: wyłudzić 500 tysi przez 7 lat?! To zupełnie bez sensu. Jacek zrobił 70 baniek w pół roku ( albo nawet szybciej). Już nawet Antoni wyciąga przynajmniej bańkę rocznie. Albo Rydzu...
Wina NFZ
rok temu
A gdzie był wtedy NFZ? Sami nie mogą wyłapywać takie nadużycia? Nie wiedzą komu, ile i za co płacą? TO SĄ NASZE PIENIĄDZE! Obywateli. Z naszych składek.
Olo
rok temu
Wymiar sprawiedliwości nie wymaga reform. Ręce precz od niezależnych sądów. Odołamy się do Unii.... tak że ten tego...
złodziejstwo
rok temu
Prokuratura mogłaby też zająć się wyludzaniem pieniędzy, bo jak inaczej to nazwać, od pacjentów podczas wizyt prywatnych. Wizyta kosztuje kilkaset złotych, trwa srednio 5 min, z czego 2/3 czasu lekarz siedzi przy komputerze i wklepuje dane. I po wizycie pacjent wie tyle, co by mógł sam wyczytać w internecie. Ważne, że recepta na niepotrzebne drogie leki wypisana.
...
Następna strona