Adam Glapiński jako prezes Narodowego Banku Polskiego jest też przewodniczącym Rady Polityki Pieniężnej. "Opozycja zarzuca m.in., że brał czynny udział w kampanii wyborczej, opowiadając się po stronie odchodzącej ekipy rządzącej, a tym samym złamał zasady niezależności i apolityczności banku centralnego" - czytamy.
Konstytucja stanowi wprost, że prezes Narodowego Banku Polskiego "nie może należeć do partii politycznej, związku zawodowego, ani prowadzić działalności publicznej niedającej się pogodzić z godnością jego urzędu".
"Drugi zarzut dotyczy tego, że prezes NBP nie podejmował walki z inflacją" - czytamy dalej. Według opozycji również to kwalifikuje się do postawienia Glapińskiego przed Trybunałem Stanu. Podstawa? Artykuł 227 konstytucji, który mówi, że NBP odpowiada za wartość polskiego pieniądza.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Spór w zarządzie NBP dolewa oliwy do ognia
Oliwy do ognia dolał też spór Glapińskiego z członkiem zarządu Pawłem Muchą, o którym pisaliśmy w money.pl. Poszło o zarzut, że "kopie protokołów posiedzeń RPP nie są w ogóle udostępniane co najmniej części członków zarządu NBP" i o "istotne i mające kluczowe znaczenie dla funkcjonowania banku centralnego przekroczenia" w działaniach organów NBP.
Glapiński próbował odpierać zarzuty Muchy, twierdząc, że "pan Mucha żąda niebotycznych kwot za swoją pracę; spór jest tylko o nagrody i premie, reszta to mgiełka, didaskalia". Dzień po comiesięcznej konferencji, na której omawia powody decyzji podjętej przez RPP, zwołał kolejną, na której zapowiedział, że "będziemy się bronić" przed atakiem na bank centralny.
Trybunał Stanu dla Glapińskiego? Procedura krok po kroku
Trybunał Stanu może orzec karę utraty czynnego i biernego prawa wyborczego, utraty orderów, odznaczeń i tytułów honorowych, zakazu zajmowania stanowisk kierowniczych lub pełnienia jakichkolwiek funkcji w organach państwowych, pozbawienia mandatu poselskiego na okres od dwóch do 10 lat, utraty zajmowanego stanowiska.
Wyroku Trybunału Stanu nie można uchylić, nie działa też wobec niego prawo prezydenta do ułaskawienia osoby skazanej. Wniosek w sprawie postawienia przed TS musi trafić do Sejmu i być złożony przez prezydenta lub co najmniej 115 posłów.
Najpierw rozpoznaje go sejmowa komisja odpowiedzialności konstytucyjnej, wysłuchany zostałby sam Glapiński. Drugi etap to prace w tejże komisji, której posłowie ocenią wiarygodność argumentów i dowodów, mogą przesłuchać świadków. Jeśli komisja uzna, że argumenty i zarzuty są na tyle mocne, że prezes NBP powinien stanąć przed Trybunałem, przedstawi taką rekomendację Sejmowi.
Komisja przedkłada sprawozdanie Sejmowi i Sejm podejmuje decyzję bezwzględną większością głosów. Zgodnie z ustawą prezes NBP w momencie postawienia w stan oskarżenia jest zawieszony i toczy się postępowanie przed Trybunałem Stanu - wyjaśnia "Wyborczej" konstytucjonalista prof. Marek Chmaj.
"Bezwzględna większość głosów to 231 przy pełnym składzie Sejmu, więc dotychczasowa opozycja w nowej, wybranej 15 października izbie bez problemu może postawić przed Trybunałem Stanu prezesa Glapińskiego" - czytamy. W momencie zawieszenia obowiązki przejęłaby I wiceprezes Marta Kightley.
Dziennik pisze o "wielkiej niewiadomej", czyli czasie trwania procesu przed Trybunałem Stanu. Nie ma konkretnego terminu wydania wyroku, więc może to trwać nawet do końca kadencji obecnego prezydenta Andrzeja Dudy w 2025 r.
"To dlatego, że jeśli Glapiński zostałby uniewinniony, to wróciłby na swoje stanowisko, a jeśli zostałby skazany to nowy prezes NBP jest wybierany przez Sejm na wniosek prezydenta. Sejm nie może zgłaszać swojego kandydata" - napisano dalej. Nie można wykluczyć, że proces ciągnąłby się do 2028 r., czyli końca kadencji Glapińskiego w NBP.
Zarzuty dla szefa NBP. "Glapiński nie powinien czuć się bezpiecznie"
O sprawę Trybunału Stanu dla Adama Glapińskiego był pytany w piątek Andrzej Domański, typowany na przyszłego ministra finansów w rządzie Donalda Tuska.
- Prezes NBP nie ma żadnych zasług dla zdławienia inflacji. Prace (nad wnioskiem o Trybunał Stanu - przyp. red.) trwają, ale to jest pole dla prawników, a nie ekonomistów. Myślę, że istnieją przesłanki, aby postawić zarzuty - powiedział w audycji "Gość Radia Zet".
Zaznaczył jednak, że jeden z zarzutów wobec Glapińskiego jest wątpliwy.
Jestem jednoznacznym krytykiem Glapińskiego, jego nieudolnej polityki pieniężnej, ale za to akurat, że nie przypilnował inflacji w Polsce, Trybunał Stanu się nie należy i chciałbym, żeby wszyscy o tym pamiętali, także byli prezesi NBP - podkreślił.
Jego zdaniem, kluczowy jest inny aspekt działalności szefa banku centralnego.
- Należy przyjrzeć się, jak mocno angażował się w kampanię przed wyborami parlamentarnymi. Mechanizmy podejmowania decyzji o skupie obligacji NBP budzą wątpliwości. Opinie będą wydawać prawnicy a my na tej bazie będziemy podejmować działania. Profesor Glapiński nie powinien czuć się bezpiecznie, bo te zarzuty są poważne - dodał Domański.