Obrady PKW ruszyły o 12., a już po godzinie 13. stosunkiem pięciu głosów do czterech PKW przegłosowała wniosek o bezterminowe odłożenie decyzji w sprawie orzeczenia SN dotyczącego sprawozdania PiS.
Jako pierwszy głos na posiedzeniu PKW zabrał Paweł Gieras, wskazany do PKW przez Polskę 2050 Szymona Hołowni. To on złożył formalny wniosek o zdjęcie z porządku obrad punktu dotyczącego rozstrzygnięcia w sprawie finansów PiS.
- Zasadnym jest odroczenie przez PKW do czasu systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN (IKNiSP) oraz sędziów biorących udział w orzekaniu w tej izbie - argumentował Paweł Gieras.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Powołał się przy tym na orzeczenia TSUE, według którego IKNiSP nie ma statusu niezawisłego i bezstronnego sądu w rozumieniu unijnych traktatów oraz Karty Praw Podstawowych. Wskazał też, że bez wyjaśnienia i przesądzenia statusu Izby SN i tamtejszych sędziów, nie jest możliwe prawidłowe procedowanie w takim organie, jakim jest PKW.
Z tą argumentacją nie zgodził się przewodniczący PKW Sylwester Marciniak.
Przyjęcie koncepcji pana mecenasa może doprowadzić do paraliżu organów państwowych. Zwracam się do państwa poczucia odpowiedzialności - zaapelował.
- Gdybyśmy poszli za tym zdaniem, powinniśmy dziś zawiesić działalność PKW - dodał sędzia Marciniak. Podkreślił, że PKW ma do odegrania istotną rolę w kontekście wyborów prezydenckich. - Ani UE, ani TSUE nie przeprowadzi wyborów w Polsce, to obowiązek PKW - stwierdził.
Gorąca dyskusja w PKW już na starcie
W sprawie wniosku mecenasa Gierasa rozgorzała gorąca dyskusja.
Nie mogę się zgodzić, że podjęcie takiej decyzji uniemożliwi przeprowadzenie wyborów prezydenckich - odpowiedział Gieras. Podkreślał, że mimo kłopotów takich jak pandemia, o której wcześniej wspomniał przewodniczący Marciniak, PKW dała radę.
- Każdy obywatel ma prawo do sądu, ale do sądu niezależnego - podkreślał Gieras, broniąc swojego pomysłu.
Z kolei przewodniczący Marciniak zwrócił uwagę, że po ogłoszeniu wyborów przez marszałka sejmu rusza cała procedura wyborcza i na wiele czynności przysługuje zażalenie do SN. Jak podkreślał, że zawsze zdarzają się skargi na decyzje podejmowane przez PKW np. w sprawie odmowy rejestracji kandydatów.
Ryszard Kalisz, wyznaczony do PKW przez Lewicę, nie zgodził się, że PKW "nie ma prawa do funkcjonowania w demokratycznym państwie prawa" i że musi honorować orzeczenia sędziów, których status jest podważany. - Wystarczy, że SN wyda orzeczenie w składzie zgodnym z konstytucją, wtedy wszystko będzie w porządku - wskazywał Kalisz.
Jego zdaniem w żaden sposób dzisiejsze odroczenie nie utrudni przebiegu wyborów prezydenckich.
Marciniak przypomniał, że izba SN stwierdziła ważność ostatnich wyborów do Sejmu i Senatu. - Spowolnienie wymiaru sprawiedliwości już tak nastąpiło, że wszyscy są niezadowoleni. Jeśli pójdziemy w tym kierunku, to obawiam się, że nie tędy droga - ocenił szef PKW.
Arkadiusz Pikulik, wskazany do PKW przez PiS, podzielał linię Marciniaka, przyjmując, że w takim razie PKW powinna zawieszać każde późniejsze postępowania, w których na jakimś etapie pojawi się odwołanie do IKNiSP SN, np. dotyczące rejestracji komitetów i kandydatów. - Inaczej musielibyśmy dokonywać wyboru, tylko nie wiem, według jakich kryteriów - stwierdził. Wspierał go drugi nominat PiS w PKW, Mirosław Suski. - To są standardy prawa okresu przejściowego, co zostało gdzieś medialnie wyrażone. Moim zdaniem zmierzamy do bezprawia - ocenił.
Po dyskusji szef PKW poddał wniosek pod głosowanie, zwracając jednak uwagę, że termin odroczenia w tak sformułowanym wniosku jest nieostry, gdyż mowa o zdarzeniach "przyszłych i niepewnych". Przypomniał, że po 14 stycznia - gdy trzeba będzie rozpisać wybory prezydenckie - PKW będzie musiała podejmować kolejne czynności w przygotowaniach do wyborów prezydenckich, a tymczasem jego zdaniem PKW wybiera drogę "bezczynności".
Za wnioskiem o odroczenie decyzji PKW w sprawie PiS było pięć osób.
Co dalej z milionami dla PiS? Sprawa wraca do PKW
W poniedziałek, 16 grudnia, Komisja miała odnieść się do decyzji Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP) Sądu Najwyższego. Izba ta przychyliła się do skargi PiS na decyzję PKW, która pod koniec sierpnia odrzuciła sprawozdanie komitetu wyborczego i jednocześnie obcięła partii subwencję i dotację.
Ponad 20 mln zł może trafić do kasy PiS, jeśli PKW zastosowałaby się do wyroku Izby Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego. Większość w Komisji miała jednak wątpliwości co do statusu prawnego izby. Z nieoficjalnych ustaleń money.pl wynikało, że PKW może próbować uniknąć jednoznacznego rozstrzygnięcia.