PiS straciło większość w Sejmie i przy nowym układzie sił nie ma zdolności koalicyjnej. Nawet jeśli prezydent zleci misję tworzenia nowego rządu zwycięskiej partii Jarosława Kaczyńskiego, to w kolejnym kroku i tak będzie musiała ona przekazać władzę koalicji opozycyjnej (KO, Trzecia Droga, Lewica).
Rządy Zjednoczonej Prawicy pozostawiają po sobie szereg spraw do dokończenia. Mowa m.in. o dopięciu ważnej umowy społecznej z górnikami i przemianach w energetyce, które zabezpieczą polską gospodarkę w kryzysie energetycznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Górnicy patrzą na ręce Tuskowi
Śląsk pokazał w wyborach obecnemu rządowi czerwoną kartkę. I to mimo wielu obietnic składanych przez PiS. Jednak nowe władze wcale nie będą miały lekko. Górnicy patrzą na ręce koalicji reprezentowanej przez Donalda Tuska.
- Pamiętamy poprzedni rząd pana Tuska i nie mamy złudzeń. Jest jednak nadzieja, że przez lata się otrząsnął i w tej nowej ekipie znajdą się rozsądni ludzie, którym uda się wytłumaczyć naszą perspektywę - stwierdza Rafał Jedwabny, szef "Sierpnia ‘80" w Polskiej Grupie Górniczej.
Górnicy zawiedli się na rządzie PiS. Pod koniec 2021 r. podpisali z władzą umowę społeczną dotyczącą transformacji sektora elektroenergetycznego. Za nią miały iść kolejne projekty ustaw, regulujące system pracowniczych osłon socjalnych w okresie wyłączania węglowych bloków energetycznych. Chodziło między innymi o gwarancje zatrudnienia, indeksację wynagrodzeń, odprawy, a także harmonogram zamykania kopalń do 2049 r. Rząd odtrąbił wielki sukces, zaznaczając jednak, że wszelka pomoc będzie wymagała wcześniejszej notyfikacji ze strony Komisji Europejskiej.
Wciąż pozostaje otwartym pytanie, co z powołaniem Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE), która przejąć miała od grup energetycznych PGE, Tauron, Enea aktywa węglowe. Spółki dały zielone światło, ale rząd już kilkukrotnie przekładał jej powołanie. Minister Jacek Sasin jeszcze 10 sierpnia mówił nawet, że również ta sprawa jest na ostatniej prostej.
- Po wypracowaniu porozumienia w sprawie umowy społecznej przez dwa lata nic się nie działo. Gdy zaczynaliśmy rozmowy z rządem, mówiono nam, że już wszystko jest niemal dogadane z Komisją Europejską. Okazało się, że byliśmy okłamywani - stwierdza szef "Sierpnia 80" w Polskiej Grupie Górniczej.
PiS się całkowicie pogubiło. Pierwszy ich rząd jeszcze miał jakiś pomysł na górnictwo, ale od przejęcia władzy przez premiera Morawieckiego sytuacja coraz bardziej się komplikowała - dodaje Jedwabny.
Jak przypomina, PiS miało dwa lata na załatwienie tej sprawy w Brukseli i do wyborów nie uczynił w tej sprawie ostatecznego kroku. Donald Tusk wytknął tę kwestię premierowi na finiszu kampanii podczas wiecu w Katowicach, gdzie stwierdził, że Mateusz Morawiecki nie potrafili tego notyfikować w Brukseli z Komisją Europejską.
Mogę wziąć na siebie to zobowiązanie, że notyfikacja tej umowy społecznej, dzięki której ta transformacja na Śląsku będzie przebiegała możliwie bezboleśnie i bez strat górników, górniczych rodzin - obiecywał lider KO.
- Trzymam za słowo pana Tuska, że nasza sprawa zostanie w Brukseli załatwiona i uda im się dopiąć tę umowę - mówi money.pl Janusz Szymik, przewodniczący Związku Zawodowy Górników w Polsce. Jak zaznaczył jednak, "znając podejście liberałów czy lewicy do węgla, można mieć pewne wątpliwości", ale sytuacja na świecie i potrzeba zabezpieczenia energetyki węglem daje pole do rozmów.
Rozmowy będą skuteczniejsze niż palenie opon. Nie ma co z miejsca skazywać nowej władzy na porażkę. Świat się zmienia, ale w nim wciąż jest miejsce dla górnictwa. Choćby węgiel koksujący będzie paliwem niezbędnym dla hutnictwa i przemysłu stalowego. To zostaje. Przemiany muszą być racjonalne – ewolucyjne, a nie rewolucyjne - zaznaczył Szymik.
Niepokój związany z przejęciem władzy wyraził natomiast w rozmowie z portalem WNP Bogusław Hutek, przewodniczący Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ "Solidarność".
- Obawiam się, że będzie to znowu czas walki o górnictwo. Także o to, żeby rzeczywiście funkcjonowała umowa społeczna w tej wersji, którą podpisaliśmy z rządem Zjednoczonej Prawicy - podkreśla Hutek w rozmowie z WNP.
Zmiany są konieczne
Jak ocenił Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki, ekspert ds. energetycznych Business Centre Club, zawarcie umowy społecznej z górnikami było dobrym krokiem i powinno zostać utrzymane. Podkreślił jednak, że zmiany są nieuniknione i górnicy muszą się z tym pogodzić. Przyznał, że będzie to tematem ważnym i trudnym zarazem.
Te buńczuczne wypowiedzi górników już dawno straciły moc. Społeczeństwo i kolejni rządzący przywykli do tego. Górnicy muszą zrozumieć, że przez lata wydawane są duże pieniądze na tę grupę społeczną i tę gałąź przemysłu. Nikt nie będzie zamykał kompani ze względów ideowych, ale polska gospodarka funkcjonuje w warunkach rynkowych, konkurencji. Górnictwo również musi w tych warunkach się odnaleźć - stwierdza Steinhoff.
Nasz rozmówca jest przekonany, że nowy rząd porozumie się z górnikami "na płaszczyźnie realizmu". - To nie zwalnia jednak całej branży z dobrego zarządzania i budowania konkurencyjności na rynku - dodaje.
Jak pisaliśmy w money.pl, KO zapowiadała w swoim programie, że graniczą datą osiągnięcia neutralności klimatycznej przez Polskę będzie 2050 rok. Węgiel ma być paliwem przejściowym.
Odejście od węgla w ciepłownictwie, w tym dekarbonizacja oraz likwidacja smogu z tzw. niskiej emisji do 2030 r. Natomiast energetyka zawodowa - do 2035 r., z zastrzeżeniem możliwości utrzymania/modernizacji najbardziej efektywnych bloków węglowych, opartych na krajowych źródłach węgla jako paliwa przejściowego i w charakterze rezerwy bezpieczeństwa do czasu zapewnienia go z innych stabilnych, niskoemisyjnych źródeł, np. jądrowych - poinformował nas komitet wyborczy KO.
Natomiast w "100 konkretach na 100 dni" KO wskazuje, że w tym czasie przedstawi szczegółowy plan transformacji energetycznej, która umożliwi ograniczenie emisji CO2 o 75 proc. do 2030 r.
Pracy do wykonania jest dużo
Nie tylko kopalnie węgla są wyzwaniami, jakie ma przed sobą nowa władza. Janusz Steinhoff ocenia, że energetyka za rządów PiS wróciła do czasów poprzedniego ustroju, przynajmniej jeśli chodzi o sposób zarządzania.
Rząd PiS nie rozwiązał żadnych problemów, a pozostawia po sobie wiele kolejnych. Ręczne sterowanie, tworzenie molochów, mamienie kolejnych grup nierealnymi wizjami przy jednoczesnym braku działań spowodowało, że cofnęliśmy się do realiów PRL - stwierdza.
- Mamy najdroższą w UE energię elektryczną w hurcie i zdominowany przez monopolistę w postaci PGNiG, a właściwie Orlenu rynek gazu. Nie funkcjonuje upolityczniony Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów - wylicza ekspert.
Konieczne będzie odblokowanie energetyki na lądzie, dalszy rozwój fotowoltaiki, ale również potężna inwestycja w sieci dystrybucyjne i przesyłowe. - Wyzwań jest dużo, choćby magazyny energii, atom, elektrownie szczytowo-pompowe czy biogazownie. To bardzo kosztowne inwestycje, ale konieczne - twierdzi Steinhoff. - Nie wszystko musi finansować państwo. Potencjał inwestycyjny przedsiębiorców jest duży, państwo powinno skupić się na regulacjach, które uruchomią konkurencyjne rynki i umożliwią inwestycje prywatne - podsumowuje.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl