- Ani dla Polski, ani Solidarnej Polski – powiedział Gowin, po raz kolejny wbijając szpilę Zbigniewowi Ziobrze i jego ugrupowaniu politycznemu. Wicepremier był gościem Krzysztofa Skórzyńskiego w TVN24. Gospodarz pytał, gdzie jest granica wytrzymałości koalicji Zjednoczonej Prawicy, w kontekście zapowiedzi Ziobry i jego partyjnych kolegów.
- Pamiętam, że te same pytania zadawano mi w kwietniu, maju, gdy sprzeciwialiśmy się wyborom korespondencyjnym. Pewne słowa nie powinny były paść, ale alternatywą są przedterminowe wybory, a to ostatnia rzecz, której Polska potrzebuje – mówił Gowin. Kilka razy nawiązywał do poprzedniego kryzysu koalicyjnego.
- Myślę, że warto nad tym podziałem przejść do porządku dziennego – bagatelizował Gowin potencjalny rozłam koalicji rządzącej.
- Premier dzięki wysiłkom, negocjacjom nie tylko przywiózł do Polski prawie 800 mld zł, ale też rozwiązania zwiększające polską suwerenność. Ta bitwa została wygrana przez zwolenników tradycyjnych wartości, my to wszystko wygraliśmy – mówił Gowin.
Jednocześnie umniejszał wartość konkluzji, które – jego zdaniem – nie mają mocy sprawczej. A przy okazji może je zmienić tylko Rada Europejska i to jednogłośnie – przekonywał.
Pytany o to, co się stanie, jeśli Solidarna Polska Ziobry nie poprze w Sejmie rozwiązań przywiezionych z Brukseli, mówił tak:
- Sam głosowałem za przesunięciem wyborów, dlaczego miałbym tego odmawiać politykom Solidarnej Polski? Radziłbym i życzył, by dali sami sobie trochę czasu i emocje ich opuściły. Przedterminowe wybory nie są dobre dla Polski, ale i Solidarnej Polski – podkreślał po raz kolejny.
Jednocześnie unikał odpowiedzi na pytanie, co takiego wyjątkowego przywiózł z Brukseli Morawiecki, bo – jak zauważył Skórzyński – wszystkie ustalenia były znane w zasadzie od lipcowego szczytu.