Wicepremier Jarosław Gowin w programie "Tłit" w Wirtualnej Polsce podkreślał m.in. niewspółmiernie wysokie koszty pracy w Polsce. - W niedalekiej przyszłości będę proponował rozwiązania, które wyjdą naprzeciw oczekiwaniom pracodawców – zapowiedział. Co to oznacza?
Podległe wicepremierowi biuro prasowe Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Technologii enigmatycznie wskazuje, że "jakiekolwiek ewentualne propozycje zmian, z pewnością będą poprzedzone rzetelną analizą oraz głębokimi konsultacjami ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, w tym pracodawcami i związkami zawodowymi".
Ustaliliśmy, że resort finansów nie ma jeszcze żadnych konkretnych propozycji dla pracodawców ani projektów ustaw. Konkretne propozycje ma za to druga strona.
Wielu naszych rozmówców wskazuje, że słowa ministra mogą sugerować, że chodzi o pomysł obniżenia "klina podatkowo-składkowego" , przynajmniej dla tych, którzy zarabiają w Polsce najmniej. Czym jest ów "klin"? Mówiąc najprościej: różnicą między całkowitym kosztem zatrudnienia pracownika a wynagrodzeniem "na rękę".
Pracodawcy RP postulowali wprowadzenie takiego rozwiązania już podczas pierwszego lockdownu. Argumentowali wówczas, że w 2009 r. obniżenie "klina" ocaliło polską gospodarkę przed recesją.
"Obniżka 'klina podatkowego' działa powszechnie, na duże i małe firmy, na wszystkie branże, w tym szczególnie na usługi. Z jednej strony obniża obciążenia firm, a z drugiej zwiększa dochody pracowników. Pożądanym rozwiązaniem jest 3- lub 4-krotne zwiększenie pracowniczych kosztów uzyskania przychodów odliczanych od dochodu do opodatkowania PIT" - pisali pod koniec marca 2020 r.
Według Pracodawców PR takie rozwiązanie oznaczałoby wzrost pracowniczej kwoty wolnej dla umowy o pracę (ogólna kwota wolna + efekt odliczania pracowniczych kosztów uzyskania przychodów) do nawet 15 tys. zł rocznie dla wynagrodzenia minimalnego. Połowa minimalnego wynagrodzenia byłaby więc wolna od PIT.
OPZZ: pora obniżyć podatki
Obniżenie podatków i składek do ZUS dla pracowników zatrudnionych na najniższej krajowej postulował też w sierpniu br. OPZZ.
W liście otwartym skierowanym do wiceministra finansów Piotra Patkowskiego związkowcy napisali:
"Proponujemy zmniejszenie obciążeń fiskalnych z tytułu podatku dochodowego od osób fizycznych dla osób otrzymujących minimalne wynagrodzenie za pracę, czyli obniżenie kosztów pracy dla blisko 1,5 mln osób. Klin podatkowy w okolicach płacy minimalnej w Polsce jest jednym z wyższych w krajach OECD, natomiast progresywność klina podatkowego jest jedną z najniższych".
Związkowcy przyznali, że niedawne obniżenie stawki podatku PIT z 18 proc. do 17 proc. oraz podniesienie kosztów uzyskania przychodów dla pracowników zwiększyły co prawda progresję podatkową, jednak w porównaniu do innych rozwiniętych krajów Polska nadal pozostaje w tyle.
Związkowcy zaproponowali podniesienie wysokości zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów do kwoty 500 zł (dziś to 250 zł). Drugą propozycją jest objęcie kwotą wolną od podatku w wysokości 8 tys. zł dochodu odpowiadającego rocznej kwocie minimalnego wynagrodzenia za pracę (dziś pośrednio kwota wolna od podatku dla osób zarabiających od 13 001 zł do 85 528 zł rocznie wynosi 3091 zł).
Z informacji, do których dotarł money.pl, wynika, że propozycje OPZZ co do zasady są zgodne z programem rządu, ale moment na ich wdrożenia związkowcy wybrali fatalny.
Rozmowy najwcześniej w 2021 r.
Co na powyższe propozycje Ministerstwo Finansów? Wskazuje na skutki finansowe.
"Propozycja dotycząca podwyższenia pracowniczych zryczałtowanych kosztów uzyskania przychodów jest niewątpliwie korzystna dla pracowników. Jej realizacja spowoduje jednak istotny ubytek dochodów podatkowych i to zarówno po stronie budżetu państwa, jak i budżetów jednostek samorządu terytorialnego. Podobny efekt przyniesie również propozycja wprowadzenia kwoty wolnej od podatku w wysokości 8 tys. zł dla podatników uzyskujących dochody do opodatkowania na poziomie rocznego minimalnego wynagrodzenia za pracę".
"Mając świadomość kosztów po stronie finansów publicznych, pragniemy jednak podkreślić, że resort finansów ma na uwadze, że reforma 'klina podatkowego' jest niezwykle istotnym i potrzebnym zadaniem i nie wykluczamy podjęcia prac nad modyfikacją jego struktury".
Jak ustalił money.pl, koszt obniżenia klina podatkowego to ok. 6 mld zł. Drugie tyle wyniosłoby wprowadzenie kwoty wolnej na poziomie 8 tys zł rocznie. Łącznie byłoby to więc 12 mld zł. W obecnej sytuacji budżetowej na takie uszczuplenie wpływów budżetowych państwa zwyczajnie nie stać. Nie jest jednak wykluczone, że już w pierwszym kwartale 2021 r. Ministerstwo Finansów wróci do tematu.
"To się może opłacić"
Prof. Jacek Męcina, były wiceminister pracy i doradca zarządu Konfederacji Lewiatan, uważa, że koszty reformy podatkowo-składkowej polegającej na wprowadzeniu "klina podatkowego" mogą opłacać się państwu.
Wprowadzając wzrost płacy minimalnej, państwo podwyższa koszty pracy, ale dzięki takiemu rozwiązaniu jak mniejszy "klin" dla najniżej zarabiających, np. do 3 tys. zł, pracodawcy mniej odczuliby wzrost kosztów pracy, a pracownicy odczuli poprawę.
Koszty kryzysu państwo musi dzielić solidarnie z pracodawcami. Rząd wyszedłby na tym dobrze, gdyż w ostatecznym rozrachunku pracodawcy dostaliby silny bodziec, aby nie zwalniać pracowników i nie zatrudniać ich w szarej strefie. Zatem nie zmniejszą się znacząco wpływy budżetowe.
Z kolei zdaniem zastępcy dyrektora i eksperta rynku pracy z Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE) Andrzeja Kubisiaka, potrzebne są szersze zmiany.
- Nasz system podatkowy wymaga gruntownej reformy, adresowanej do szerokiej grupy pracowników, a nie tylko do najniżej zarabiających. Był tworzony w latach 2006-2009, dziś mamy zupełnie inną rzeczywistość na rynku pracy – przypomina ekspert PIE.
Jego zdaniem działania zmierzające do obniżania kosztów pracy powinny iść wielotorowo. Przede wszystkim należałoby podnieść kwotę wolną od podatku nawet do 10-krotności minimalnego wynagrodzenia w gospodarce. To automatycznie obniżyłoby też koszty pracy najmniej zarabiającym.
Po drugie, jak wskazuje, warto dostosować progi podatkowe do nowych realiów i pod kątem klasy średniej. Obecnie obowiązujące progi podatkowe były tworzone, gdy średnia płaca na rynku była dwukrotnie niższa od obecnej, a minimalna trzy razy mniejsza.
I po trzecie, obecny kryzys pokazał, że niezbędne jest większe dofinansowanie służby zdrowia, co byłoby możliwe przy wprowadzeniu liniowej składki zdrowotnej dla przedsiębiorców.
Jednak naczelnym problemem jest optymalizacja kosztów zatrudnienia i szukanie sposobów na omijanie klina podatkowego. Kubisiak proponuje wprowadzenie kontraktów, o czym już pisaliśmy w money.pl.