Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Przemysław Ciszak
Przemysław Ciszak
|
aktualizacja

Groźba sankcji wobec Chin. Czy Europę na to stać?

Podziel się:

Stany Zjednoczone ostrzegły, że jeśli Chiny będą pomagać Rosji w inwazji na Ukrainę, zostaną objęte izolacją. Pekin stanowczo zaprzeczył doniesieniom, jakoby Moskwa zwracała się do nich o pomoc. Mimo tego napięcie na chińskich rynkach finansowych wzrosło. Również Europa stawia sobie pytanie, czy stać by ją było na sankcje wobec Chin.

Groźba sankcji wobec Chin. Czy Europę na to stać?
Chiny obrały strategię, w której z ogólnoświatowej sytuacji wywołanej wojną na Ukrainie zamierzają stanąć z boku i nie ponosić kosztów (GETTY, xPACIFICA)

Bliski sojusz przywódcy Chin Xi Jinpinga z rosyjskim prezydentem Władimirem Putinem może okazać się bardzo kosztowny. Według doniesień "Financial Times" Rosja zwróciła się do Chin z prośbą o sprzęt wojskowy, który miałby wesprzeć jej inwazję w Ukrainie oraz inną pomoc w złagodzeniu skutków zachodnich sankcji. Departament Stanu USA miał zaś kanałami dyplomatycznymi przekazać europejskim i azjatyckim sojusznikom, że Chińczycy są gotowi tej pomocy udzielić. USA zagroziły izolacją Chin, jeśli te wesprą Rosję.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Jaki cel mają Chiny? Ekspert tłumaczy

MSZ Chin zdementowało amerykańskie doniesienia. Chiny ponownie podkreśliły, że nie są stroną w konflikcie i będą dążyć do dyplomatycznego rozwiązania. W poniedziałek po południu Jake Sullivan doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta USA, spotkał się w Rzymie z byłym szefem MSZ Chin, Yangiem Jiechi, na którym miał powtórzyć, że Chiny poniosą konsekwencje, jeśli pomogą Rosji w łamaniu sankcji.

Napięcie wzrosło

Na możliwość izolacji Chin zareagowały chińskie firmy, które obawiają się globalnej reakcji. Inwestorzy na chińskich rynkach finansowych płacą rekordową cenę za ochronę wszystkich klas swoich aktywów.

Jak wskazuje Bloomberg, tzw. hedging (technika inwestycyjna służąca do ograniczenia ryzyka) wskaźnika chińskich akcji jest najdroższy od co najmniej dekady w porównaniu z akcjami amerykańskimi.

Również chiński indeks CHNComp we wtorek znalazł się o 25 proc. niżej od stanu z początku roku i o 50 proc. poniżej najwyższego poziomu z początku 2021 roku. Tu jednak na napięcie wokół skutków wojny nakłada się jeszcze na kryzys covidowy - zauważa we wtorkowym komentarzu XTB Brokers.

Czy Zachód może zagrozić Chinom?

- Chiny obrały strategię, w której z ogólnoświatowej sytuacji wywołanej wojną w Ukrainie zamierzają stanąć z boku, nie ponosić kosztów, obserwować sytuację i starać się ją wygrywać na swoją korzyść. Mówiąc obrazowo, siedzą wygodnie na wzgórzu i obserwują walczące tygrysy, czasem w oficjalnych oświadczeniach mniej lub bardziej popierając tygrysa rosyjskiego, na przykład krytykując sankcje lub zaprzeczając, że to, co widzimy, jest inwazją – wyjaśnia w rozmowie z money.pl dr Radosław Pyffel, ekspert Instytutu Sobieskiego, kilka lat temu przedstawiciel Polski w utworzonym z inicjatywy Chin AIIB – Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych.

Jak dodaje ekspert, USA próbowały ściągnąć Chiny ze wzgórza i zaangażować albo zmusić do wywarcia nacisku na Władimira Putina. - Wygląda jednak na to, że to się nie udało - komentuje.

USA zagroziły nie tylko izolacją, ale również odcięciem od amerykańskiego sprzętu i oprogramowania, które jest potrzebne chińskim firmom do wytwarzania wielu produktów.

Czy to realna groźba? W pewnym aspekcie tak. Chiny są bardzo dużym importerem np. chipów. W 2021 roku sprowadziły ich 635,5 mld sztuk. Wartość sprowadzanych podzespołów w minionym roku wzrosła o niemal jedną czwartą. Krajowa produkcja jest w znaczącym stopniu zależna od dostaw z zagranicy.

Liderem wśród partnerów handlowych Chin są Stany Zjednoczone (wartość wymiany handlowej sięgała w ubiegłym roku 756 mld dol., a samego importu 180 mld dol.), a dalej Japonia (371 mld dol.) i Korea Południowa (362 mld dol.), a więc sojusznicy USA w Azji. Do Państwa Środka produkty sprowadzane są również z Tajwanu i Unii Europejskiej (import na poziomie 310 mld dol.). Tajwan jest jednak istotny o tyle, że wraz z USA są to dwa kluczowe kraje pod względem produkcji czipów.

Z tego powodu otwarty konflikt z USA i ryzyko sankcji nie jest Chinom na rękę. - Chiny nie chcą być stroną konfliktu ani tym bardziej ponosić kosztów sankcji nakładanych na Rosję, czy też celowanych bezpośrednio w nich. Na razie są beneficjentem sytuacji. Realizują swoje interesy w Rosji, poprzez otwarcie dróg do inwestycji w strategicznych spółkach, w systemie płatności opartym na juanach, uzależnieniu od własnej gospodarki przy jednoczesnym utrzymaniu stosunków handlowych i gospodarczych z Europą – podkreśla dr Pyffel.

Podobnego zdania jest również dr Szymon Kardaś, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich. - Chińczycy bardzo ostrożnie podchodzą do tych kwestii, ryzyko sankcji zniechęca do jednoznacznego zaangażowania się po stronie Putina - zaznacza. Przypomina, że Chiny dużo zainwestowały w relacje handlowe z Zachodem.

- Jak grają Chińczycy? Polityczna wspólnota interesów z Rosją tak, ale ekonomiczne ponoszenie kosztów już nie. Maksymalny zysk przy minimalnych kosztach - dodaje dr Kardaś.

- Pekin dużo zainwestował w Nowy Jedwabny Szlak, w nawiązanie wzajemnych stosunków handlowych i współpracy z Europą. Zależy mu na utrzymaniu tego stanu. Czy potencjalnie nakładane sankcje uderzyłby Chiny? Z pewnością byłby kosztem, którego nie chcą. Nie tylko ekonomicznym, ale też politycznym. Chinom nie zależy na tworzeniu bloków. Europa i Rosja są dla nich kluczowe w rozgrywce z USA. Potrzebują neutralnej Europy, a najgorszym scenariuszem byłoby odwrócenie się UE od Chin i zawiązanie sojuszu z Ameryką. Jedność Zachodu jest dla Pekinu najgorszym scenariuszem - wyjaśnia dr Pyffel.

Chiński smok nie śpi

Jednak zachowawczej polityki Pekinu nie można pomylić ze słabością. Chiny są największym eksporterem na świecie - wartość zagranicznego handlu Państwa Środka w 2021 roku przekroczyła już 6,3 bln dol. Ponad połowa tej kwoty to eksport.

Chiny są również największym partnerem handlowym Unii Europejskiej i największym dostawcą towarów dla USA. Chiński eksport do Ameryki wart był w ubiegłym roku 576 mld dol. Dla porównania - do Rosji wyniósł "tylko" 68 mld dol.

Chiny w całym 2021 roku wyeksportowały towary do krajów UE o wartości 518 mld dol. Tylko eksport do Niemiec wyniósł 115 mld dol., do Holandii 102 mld dol., a trzeciej w kolejności Francji 46 mld dol. - wynika z danych urzędu celnego Chińskiej Republiki Ludowej.

- Trzeba postawić pytanie, czy Europę stać na objęcie Chin sankcjami. Czy UE jest na tyle samowystarczalna – zauważa dr Pyffel. - Już embargo na rosyjskie surowce jest poważnym problemem i kosztem dla UE. A powiązania gospodarcze Starego Kontynentu z Chinami są na wielu poziomach – nie tylko surowcowym. Kluczem w tej układance są Francja i Niemcy, kraje z dużym dostępem do rynku chińskiego. Nawet jeśli USA przystąpiłby do sankcji Chin, Unia musiałaby poważnie rozważyć, czy warto takie sankcje nakładać - dodaje.

Mogłoby się okazać, że w bilansie zysków i strat związanych z objęciem Chin sankcjami Zachód, a zwłaszcza Europa, znalazłaby się bardzo w trudnej sytuacji. Już kryzys pandemiczny, który doprowadził do zerwania łańcuchów dostaw, był przedsmakiem tego, co takie embargo mogłoby oznaczać dla wielu firm, sprzedawców, czy zwykłych konsumentów.

- Europę i Chiny łączy zbyt wiele wspólnych interesów, aby postawić je na szali - zaznacza w rozmowie z money.pl Dorota Sierakowska z Domu Maklerskiego BOSSA. - Nie chodzi tylko o infrastrukturę Nowego Jedwabnego Szlaku. Chiny angażują się np. w energetykę atomową w Europie, brane były pod uwagę w polskim planie budowy elektrowni, małe atomówki mają stawiać w Rumunii - wylicza.

Chiny nie chcą ani sankcji, ani upadku Putina

Dr Szymon Kardaś wyjaśnia, że Pekin nawet nie tyle wyciąga rękę do Moskwy, co wykorzystuje sytuację do własnych celów. - Przyjaźń w wymiarze politycznym ma granice, kiedy zagrożony jest interes ekonomiczny - mówi money.pl.

Jak wyjaśnia, bardzo dobrze obrazuje to kontrakt gazowy, jaki podpisały Chiny z Rosją po aneksji Krymu. Wykorzystali to, że Rosjanie byli pod ścianą. Potrzebowali sukcesu wizerunkowego. Jednak warunki nie budzą wątpliwości, że był to bardzo korzystny układ dla Chin i marny interes dla Rosji.

Jak pisaliśmy w money.pl, partnerstwo strategiczne pomiędzy Rosją a Chinami przynosi więcej korzyści Państwu Środka niż Rosji. Ta jest dopiero 15. partnerem eksportowym ChRL. Ponadto Chiny wyprzedziły Rosję, jeśli chodzi o obroty handlowe z większością państw Azji Centralnej.

To dlatego Chińczycy, jak do tej pory, honorują te restrykcje, mimo że oficjalnie je potępiają. Jak wylicza analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, nie realizują zamówień na podzespoły dla przemysłu lotniczego Rosji, nie umożliwiają obchodzenia restrykcji wobec rosyjskich banków.

- Chiny chcą zachowania statusu quo - tłumaczy dr Pyffel. - Traktują wojnę w Ukrainie jako konflikt lokalny, ale same realizuję politykę globalną. Nie chcą zaangażowania USA w regionie. To od ich wycofania się uzależniają wywarcie wpływu na Rosję. Jednak upadek Putina też nie jest im na rękę, bo jeśli – czysto teoretycznie – w Rosji zaszłyby rewolucyjne zmiany i nowe prodemokratyczne władze w Moskwie zbliżyłyby się do Zachodu - wówczas były to poważny problem dla Chin na arenie międzynarodowej - wyjaśnia.

Skoro bezpośrednia konfrontacja z Chinami poprzez nakładanie sankcji byłaby zbyt kosztowana dla UE, czy oznacza to, że musimy liczyć na ekonomiczną rozwagę Chin?

- Sądzę, że możemy brać ją pod uwagę. Pekin ma dużą zbieżność strategiczną z Moskwą i w wielu sprawach zależy mu na tym samym. Jednak jest też dziewięciokrotnie większą gospodarką, z szerokimi powiązaniami międzynarodowymi i odmienną strukturą. Chinom zależy na maksymalizacji zysków z tej sytuacji, bez ponoszenia niepotrzebnych kosztów. Na ile to się uda i co to oznacza dla Rosji i jej inwazji na Ukrainę to się okaże - konkluduje dr Pyffel.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl