"Gwarantuję ci człowieku, będziesz miał prze…ane". "Czeka cię wpi…l za te kłamstwa covidowe". "Weźcie tego sadystę i zróbcie coś z nim, bo za…le za te łgarstwa!". Jak wynika z informacji money.pl, takie wiadomości w ostatnim czasie otrzymuje minister zdrowia Adam Niedzielski. To groźby pomieszane z wulgaryzmami, a część obelg jest kierowana też w stronę rodziny. Tych jednak cytować nie będziemy.
Podobne trafiają do innych osób, które w kwestii koronawirusa wypowiadają się w mediach i na konferencjach prasowych, czyli do kierownictwa resortu i rzecznika prasowego ministerstwa.
"Gdybym dostał cię chamie w swoje ręce, to bym ukręcił ci kark!" lub "Czekaj aż cię gdzieś spotkam!". I tak w kółko. A wszystko przez obostrzenia, które są wprowadzane na terenie kraju.
Jak wynika z informacji money.pl, od czasu ogłoszenia kolejnych zamknięć takie wiadomości są w Ministerstwie Zdrowia niemal codziennością. Większość przychodzi drogą elektroniczną, niektóre trafiają za pośrednictwem faksu.
W przypadku wiadomości e-mail źródłem często są zagraniczne serwisy pocztowe: były wysyłane z adresów hiszpańskich i portugalskich. Choć nie ma wątpliwości, że to tylko próby zacierania śladów.
W przypadku części z wiadomości resort już zgłosił sprawę do organów ścigania - niektóre przez ministerstwo zostały uznane za noszące znamiona gróźb karalnych. W żadnej jednak ze spraw nie ma jeszcze rozstrzygnięć.
Jak wynika z informacji money.pl, resort zdrowia nie wyklucza wniosku o wsparcie Służby Ochrony Państwa. Ochroną mógłby zostać objęty minister Adam Niedzielski. W tej chwili takiego wniosku jeszcze nie było - będzie jednak rozważany, gdyby skala gróźb się powiększyła.
Ochronę SOP miał przyznaną były już minister zdrowia prof. Łukasz Szumowski. W jego przypadku groźby były kierowane na prywatny numer telefonu komórkowego. I na liście były zarówno groźby śmierci, jak i groźby użycia broni.
Autentyczność wiadomości do ministra Adama Niedzielskiego potwierdza rzecznik resortu. Sam też taką dostaje. - Trudno przechodzić nad taką korespondencją do porządku dziennego - przyznaje w rozmowie z money.pl Wojciech Andrusiewicz, rzecznik resortu. - Nie możemy pozwolić, by tak wyglądała nasza praca, nasza codzienność. I stąd doniesienia na policję w części przypadków - mówi. I prosi o "tonowanie emocji".