O trudnej sytuacji puławskich Azotów informujemy od dawna. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, produkcja nawozów praktycznie stoi, atmosfera wśród załogi jest napięta, wszyscy boją się zwolnień.
Dodatkowo - mimo wcześniejszych zapewnień zarządu puławskiej spółki, że od czerwca zakład zwiększy produkcję nawozów i chemikaliów do 100 proc. – w praktyce to nie nastąpiło. Obecnie przedsiębiorstwo pracuje na około 20 proc. dotychczasowych mocy.
Jednocześnie ponad miesiąc temu związki zawodowe działające przy puławskich zakładach złożyły zawiadomienie do prokuratury w Puławach, która niemal od razu przekazała je do śledczych w Lublinie. Jak udało nam się ustalić, Prokuratura Okręgowa w Lublinie zdecydowała się w tej sprawie rozpocząć śledztwo.
Prokuratura zbada zarzuty dotyczące "znacznej szkody majątkowej"
Śledztwo Prokuratury Okręgowej w Lublinie zostało wszczęte w sprawie "wyrządzenia znacznej szkody majątkowej związane z nadużyciem uprawnień lub niedopełnieniem obowiązku w zakresie zajmowania się sprawami majątkowymi lub działalnością gospodarczą innego podmiotu". Chodzi o czyn z art. 296 Kodeksu Karnego ust. 3.
Zgodnie z nim "jeżeli sprawca przestępstwa określonego w § 1 lub 2 wyrządza szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10".
Prokuratura zbada sytuację w Grupie Azoty na wniosek związkowców.
Treść zawiadomienia związkowców jest utajniona. Jednak – jak się dowiedzieliśmy – pada w nim zarzut o podejrzeniu popełnienia przez członków zarządu Zakładów Azotowych Puławy czynu zabronionego, czyli podjęcia decyzji o zatrzymaniu pracy kluczowych instalacji. To – zdaniem związkowców – wyrządziło spółce szkodę majątkową w wielkich rozmiarach.
Kolejny zarzut dotyczy możliwych działań władz spółki dominującej w Grupie Azoty (Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach – przyp. red.) na szkodę "swojej własności", czyli spółki przejętej (Zakładów Azotowych Puławy – przyp. red.).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karuzela prezesów
Przypomnijmy, Zakłady Azotowe Puławy stały się częścią Grupy Azoty po tzw. konsolidacji, do której doszło w 2012 r. W skład Grupy Azoty weszły wówczas m.in. zakłady w Tarnowie, Puławach, Policach, Kędzierzynie i Grzybowie.
To wtedy doszło także do przekazania ok. 95 proc. akcji Zakładów Azotowych Puławy na rzecz Zakładów Azotowych w Tarnowie-Mościcach (obecnie główna siedziba Grupa Azoty mieści się w Tarnowie).
W wyniku konsolidacji zakłady w Tarnowie stały się spółką matką dla całej Grupy Azoty i odtąd to w tarnowskiej centrali zapadają kluczowe decyzje.
Rozmówcy money.pl uważają, że to od tego momentu znaczenie puławskich zakładów zaczęło maleć.
Od kiedy kluczowe decyzje w ramach Grupy Azoty zaczęły zapadać w Tarnowie, rozpoczęła się powolna marginalizacja Puław, a w konsekwencji ich degradacja i upadek. W ciągu ośmiu lat mieliśmy prawdziwą karuzelę prezesów z politycznego nadania. Stanowiska zarządcze w puławskich zakładach i innych zakładach z grupy były traktowane jako 'polityczne łupy' i synekury dla ludzi władzy – mówią nam.
Orlen nie rozbroi "tykającej bomby"?
Ostatnio cała Grupa Azoty zanotowała fatalne wyniki finansowe. Strata netto wyniosła ponad 555 mln zł. Dodatkowo na koniec pierwszego kwartału zadłużenie całej Grupy Azoty wniosło ponad 7,98 mld zł (o 690 mln zł więcej niż na koniec pierwszego kwartału 2022 r.). To także skutek budowy fabryki polimerów w Policach, która jest finansowana m.in. z długoterminowego kredytu. Gigantyczny kompleks został oficjalnie uruchomiony kilka dni temu.
Grupa Azoty wystąpiła w ostatnim czasie do banków z wnioskiem, aby zawiesiły na półtora roku stosowanie niektórych zapisów z umów kredytowych. Powodem jest ryzyko przekroczenia wymaganego przez banki poziomu wskaźnika długu netto EBITDA. Taka sytuacja może wystąpić już pod koniec czerwca.
Tymczasem na początku czerwca Daniel Obajtek ogłosił, że rozpoczął rozmowy z Grupą Azoty na temat przejęcia Puław. Zdaniem pracowników i związkowców list intencyjny podpisany przez PKN Orlen i Grupę Azoty niczego w praktyce jednak nie gwarantuje i nie rozbroi "tykającej bomby".