Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. TOS
|
aktualizacja

Handel wciąż na sporym minusie. Ruch w styczniu spadł o blisko 40 proc.

16
Podziel się:

W styczniu tego roku w porównaniu do roku ubiegłego ruch w wielkopowierzchniowych sklepach spożywczych spadł o 36 proc. Z kolei liczba unikalnych klientów zmniejszyła się o 23 proc. Wizyt najbardziej ubyło i to o blisko połowę w sieciach convenience. Podobnie było w supermarketach i hipermarketach, tj. spadki sięgały ok. 41 proc. i 40 proc. Najmniej straciły dyskonty i sieci cash & carry – niemal 32 proc. i prawie 33 proc.

Handel wciąż na sporym minusie. Ruch w styczniu spadł o blisko 40 proc.
Handel wciąż na sporym minusie. Ruch w styczniu spadł o blisko 40 proc. (money.pl, Rafał Parczewski)

Do tego widać, że najczęściej wybieranym dniem na zakupy nie są już soboty. Teraz największy ruch widać w piątki. Ponadto najmocniejszy spadek liczby wizyt zanotowano w woj. mazowieckim, małopolskim i pomorskim.

Jak wynika z analizy Proxi.cloud i UCE RESEARCH, wykonanej na próbie 8,8 mln wizyt blisko 785 tys. konsumentów w 9 tys. placówek, w styczniu br. wielkopowierzchniowe sklepy spożywcze straciły rok do roku 36% swojego ruchu. Do tego o 23% obniżyła się liczba unikalnych klientów.

– To duży cios dla branży retailowej, który głównie jest efektem pandemii i zastosowanych obostrzeń. Oczywiście wcale nie jest to tożsame ze spadkiem obrotów, a przynajmniej nie w skali 1:1. Konsumenci rzadziej przychodzą do sklepów, ale za to wychodzą z większymi zakupami. Jednak w tej kwestii nie można mówić o wyrównaniu się przychodów, ponieważ społeczeństwo finalnie kupuje mniej. Polacy koncentrują się głównie na towarach pierwszej potrzeby – komentuje dr Krzysztof Łuczak z Grupy BLIX.

W styczniu 2020 roku zakupy najchętniej były robione w sobotę, a w analogicznym okresie br. – w piątek. W tym dniu najbardziej też wzrósł ruch, bo aż o 13,6%. Lekko podniósł się również w czwartek – o 4,5%, a także w środę – o 0,6%. Z kolei największy spadek zaliczyła niedziela – o 14,2%. Obok niej była sobota z wynikiem 10,9%. Ponadto ruch zmniejszył się w poniedziałek – o 2,1%, a także we wtorek – o 1,5%.

Zobacz także: Luzowanie obostrzeń. Odmrożenie gastronomii może się opóźnić

– Przed wybuchem pandemii wiele osób robiło duże zakupy spożywcze w sobotę, ponieważ dla większości społeczeństwa jest ona dniem wolnym od pracy. Od marca ub.r. konsumenci, starając się unikać tłumów, zaczęli wybierać się do sklepów w mniej oblegane – ich zdaniem – dni, czyli w piątki i czwartki – wyjaśnia Weronika Piekarska z Proxi.cloud.

Największe spadki liczby wizyt odnotowały sklepy w formacie convenience – o 45,6%, a następnie supermarkety i hipermarkety – odpowiednio o 40,9% i 40,1%. Z kolei z najmniejsze straty zaliczyły dyskonty oraz sieci cash & carry – o 31,9% i 32,7%. Jak zaznacza Adam Grochowski z Proxi.cloud, od początku pandemii klienci unikali największych sklepów, choć – wbrew pozorom – zagęszczenie ludzi na jednym metrze kwadratowym w hipermarketach jest mniejsze. Starali się też znaleźć kompromis pomiędzy rozmiarem placówki a asortymentem. I z tego wynika najmniejszy spadek w dyskontach.

– Wyniki obrazują mocną pozycję dyskontów. W czasie pandemii konsumenci upatrzyli sobie ten format, a sieci wykorzystały sytuację, poszerzając asortyment. Zabrały klientów innym sklepom. Z kolei hipermarkety, które uplasowały się w środku rankingu, poprawiły swoją sytuację. A była ona trudna od dłuższego czasu. Udało się to, bo Polacy odważniej ruszyli do tych sklepów. Jeżeli ten trend się utrzyma, to hipermarkety z pewnością mocniej powalczą o rynek z konkurencją – stwierdza ekspert z Grupy BLIX.

Zaobserwowano też spadek liczby wizyt przypadającej na jednego klienta. W styczniu 2020 roku wynosiła ona 11,5, a w 2021 – 9,4. Tym samym znacznie zmniejszył się udział osób najczęściej robiących zakupy, czyli ponad 10 razy w miesiącu – o 20,6%. Natomiast przybyło konsumentów kupujących rzadziej, tj. 5 razy w ciągu 4 tygodni – o 21,5%.

– Ograniczenie liczby osób mogących przebywać w sklepach, strach klientów przez zarażeniem koronawirusem oraz lockdown spowodowały wyraźne zmiany w liczbie wizyt w sklepach. Konsumenci zaczęli realizować zakupy z mniejszą częstotliwością i prawdopodobnie z większym koszykiem. Nie można też zapominać o tym, że w dużych miastach mocno rozwinęła się usługa dostarczania produktów do domów. To również mogło mieć wpływ na ww. wskazania – tłumaczy Adam Grochowski.

Dodatkowo wyniki badania pokazują, że największe różnice w liczbie wizyt zostały zanotowane w woj. mazowieckim – 47%, małopolskim – 44%, a także pomorskim – 43%. Z kolei najmniejsze spadki były widoczne w woj. warmińsko-mazurskim – 24%, lubuskim – 25%, jak również zachodniopomorskim – 25%. Jak podkreśla dr Łuczak, największa różnica spadkowa może być powiązana z liczbą ludności i odsetkiem zakażeń. Może to też oznaczać, że tam konsumenci częściej rezygnują z robienia bezpośrednich zakupów.

– W największych województwach spadki wizyt są najmocniejsze, bo w ich obrębie znajduje się więcej galerii, w których mieszczą się sklepy wielkopowierzchniowe. Fakt, że w styczniu 2021 roku centra handlowe były zamknięte, oczywiście wpłynął na ruch. Ponadto wcześniejsze badania wykazały, że w dużych miastach ludzie w czasie pandemii rzadziej chodzili do sklepów spożywczych – podsumowuje Weronika Piekarska.

Analiza została przeprowadzona w oparciu o dane zarejestrowane w okresie 01-31.01.2021 roku i w analogicznym czasie w 2020 roku przez firmę technologiczną Proxi.cloud oraz platformę analityczno-badawczą UCE RESEARCH. Prowadzono obserwację zmian w ruchu ponad 9 tys. wielkopowierzchniowych sklepów spożywczych, należących do 20 największych sieci handlowych w Polsce. Badaniem objęto blisko 785 tys. konsumentów (w wieku od 18 do 65 lat), którzy łącznie odbyli ponad 8,8 mln wizyt w sklepach. Dane zebrano za pośrednictwem tzw. geofencingów, czyli wirtualnych punktów na mapie.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
MondayNews
KOMENTARZE
(16)
WYRÓŻNIONE
aaaa
4 lata temu
Czy można pisać te artykuły po polsku? Mam wykształcenie ekonomiczne, ale zajmuję się rozwojem lokalnym, a nie dobrami konsumpcyjnymi, i nie muszę wiedzieć, co oznacza grupa produktów "convenience". A do tego segment "retailowy" - czy "detaliczny" nie jest lepszym słowem? Jeśli ktoś nie umie przetłumaczyć na język ojczysty zdania, to znaczy, ze albo nie zna języka ojczystego, albo języka obcego, z którego tłumaczy.
Jan
4 lata temu
Po co kupować buty, torebki, sukienki, skoro nie ma imprez i nigdzie się nie chodzi? Tyle, co na co dzień, to każdy ma w szafie.
Jola
4 lata temu
sorki, ale jak ktoś ma 10 par butów, to chyba wytrzyma bez kupowania 11tej pary?
NAJNOWSZE KOMENTARZE (16)
prof. Simon
4 lata temu
Klient idzie tam gdzie go nie nagabują o maskę i woli zapłacić po sąsiedzku więcej ale zrobić zakupy bez upokożeń
Agula
4 lata temu
Co najważniejsze zostało pominięte, wszystko zostało wskazane że spadek jest w wyniku pandemii ale nikt nie napisał, że rok temu wzrosty w tych branżach był również w wyniku pandemii i obostrzeni jakie w tedy zostały wprowadzane . Krótką pamięć mamy rok temu Covid 19 zawitał do Europy i wzbudził panikę i lekk na gminie zaczęliśmy robić zapasy, zwłaszcza papieru toaletowego..... Sięgnijmy pamięcią wstecz i nie porównujmy tego roku do tamtego bo sytuacji która pojawiła się w tamtym roku nie była codzienną. Nie siejemy następnych leków że rynek sie załamuje chyba że potrzeba covid 20 aby podnieść obroty? WHO jest gotowe go stworzyć już raz się udało czemu nie powtórzy?....
AdamDad
4 lata temu
Coś chyba nie tak z tym podsumowaniem. Mateuszek kilka dni temu potwierdził ze jest dobrze i będzie jeszcze lepiej. I co? Premierowi nie wierzycie ??
jaa
4 lata temu
ludzie pracują w biurach, urzędach, szkołach... Spotykają sie w sklepach spożywczych i budowlanych. O co chodzi z tymi sklepami z ciuchami, siłowniami, hotelami i restauracjami? Dlaczego są zamkniete? Gdyby nie lockdown, nie byłoby takich strat. Można funkcjonować w maseczkach i z dystansem. Nikt nie chce większych obostrzeń i lockdownu. Większość z nas bardziej niż utraty zdrowia boi się utraty dochodów. Wiele osób ryzykuje zakażenie, bo nie mają żadnych rezerwowych zasobów pieniędzy na przetrwanie bez pracy. Są o jedną wypłatę od długów. Żal mi tych osób, bo ich sytuacja nie jest do pozazdroszczenia. Przez korona-kryzys wielu straci pracę lub biznes i dochody. Najgorsze, że jak wirus minie to może nie być do czego wracać, bo wielu firm nie będzie. Dlatego oprócz pensji i pracy przed kryzysem potrzebna była wiedza finansowa – jak zarządzać pieniędzmi, jak oszczędzać i inwestować. W książce pt. Emery tura nie jest Ci potzrebna autor przestrzegał o tym, że zawsze możebyć jakiś kryzys na świecie lub w rodzinie (utrata pracy, choroba), że trzeba się przygotować na kryzysowe sytuacje. W tej książce piszą jak prostymi metodami zbudować własny majątek i bezpieczeństwo finansowe.
sorry
4 lata temu
Piszcie po polsku!!! Komu chcecie zaimponować angielszczyzną? Jakieś kompleksy?