Włączamy telewizor, chcemy obejrzeć coś na VOD. Netflix sporadycznie dostaje jakiejś czkawki, reset załatwia sprawę. Amazon Prime Video też czasem grymasi, ale najrzadziej spośród najpopularniejszych serwisów. I wreszcie on, nowiutki i świeżutki, HBO Max, budzący duże zainteresowanie. Zwłaszcza że trafił na niego genialny serial "Nasza bandera oznacza śmierć". Wspaniała biblioteka treści stoi w kontrze do absolutnie fatalnego doświadczenie użytkowania aplikacji na smart tv.
Aplikacja zacina się niemiłosiernie, co chwila wyrzuca błędy, każda próba zapauzowania lub przewinięcia to niemal pewny błąd, reset aplikacji i czekanie od nowa, tym razem załapie czy nie? Wszystko to na przemysłowym internecie światłowodowym. Chęć oglądania zastępuje chęć rzucenia czymś twardym w telewizor, ale testowaliśmy i ten sposób nie działa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
HBO Max, Netflix, Prime Video zacinają się na telewizorze. Co zrobić?
Jaki działa? Niestety, trzeba zrobić obejście funkcji smart tv w smart tv. Że absurdalne? Niespecjalnie, w świecie technologii to dość powszechne.
Ale po kolei. Dlaczego nie działa, skoro powinno działać? Powodów może być wiele. Jedno to samo oprogramowanie telewizora, które po pierwsze szybko się zatyka, po drugie - o ile to nie jest telewizor z górnej półki, najpewniej straciło już aktualizacje producenckie. Druga rzecz to kwestia samej aplikacji na smart tv danego VOD - może być niedopracowana, może źle dogadywać się z oprogramowaniem telewizora.
O ile nie mamy telewizora z Adnroid TV, choć i te mają swoje bolączki, najpewniej wylądowaliśmy z którymś z telewizorów Samsunga. Cesarzowi jedno trzeba oddać - robi rewelacyjne ekrany, ale system operacyjny Tizen to... powiedzmy, że nie budzi ciepłych uczuć w użytkowniku. Można go czyścić, przywracać do ustawień fabrycznych, czasem pomoże, czasem nie, na pewno szybko się na powrót zatka, a sama procedura jest czasochłonna.
Obejście funkcji smart tv
I tu z pomocą przychodzą tzw. dongle lub przejściówki - małe urządzenia do smart tv, by obejść funkcje smart tv. Część z was zapewne sprezentowała przy jakiejś okazji tego rodzaju urządzenie rodzicom posiadającym starszy telewizor i pytającym, o co chodzi z tym całym Netfliksem i jak podłączyć internet do telewizora. Bo taki był pierwotny zamysł, jaki za nimi stał. Jednak zdobyły dużą popularność wśród użytkowników telewizorów z wbudowanymi funkcjami smart. Nie bez powodu.
Wystarczy złącze HDMI w telewizorze, co jest standardem. Jeśli telewizor jest naprawdę antyczny, na upartego można próbować z przejściówką euro-złącza do HDMI, choć tego konkretnego sposobu nie testowaliśmy. Po krótkiej konfiguracji możemy wreszcie oglądać bez frustracji i strat w sprzęcie, jakie mogą być jej następstwem.
Jaki wybrać? Przejściówki występują we wszystkich kształtach i kolorach, ale dwie marki wybijają się na czoło - Google i Xiaomi.
Ta pierwsza rozwija poboczną serię urządzeń o nazwie Chromecast. Jej najnowsza iteracja (Chromecast 4) występuje w dwóch wariantach cenowych. Zwykła kosztuje ok. 300 zł, niecałe 100 zł więcej kosztuje wersja z Google TV. Naszym zdaniem droższa wersja nie ma nic wartego przepłacania. Po podłączeniu urządzenia do portu HDMI w telewizorze i źródła prądu potrzebny będzie smartfon oraz pilot, zostaniemy poprowadzeni krok po kroku w konfiguracji.
Pilot do Chromecasta da się sparować z pozostałymi urządzeniami, więc może służyć do włączania i wyłączania samej przejściówki i całego telewizora, a także regulować dźwięk, wszystko w jednym. Jeśli jednak dźwięk mamy z zewnętrznego urządzenia, jak soundbar, a nie wbudowanych głośników, to pilot owszem, będzie mógł głośnością sterować, ale włączyć go trzeba będzie fabrycznym pilotem.
Chromecast ma wiele pomniejszych bajerów, choćby obsługę głosową Asystentem Google czy bezprzewodowe przerzucanie obrazu, niemniej nas interesuje samo oglądanie - i tu spisuje się więcej niż rewelacyjnie. Po zalogowaniu na ulubione VOD z poziomu Chromecasta wszystko działa szybko, płynnie, bez zacięć czy długiego czekania.
Jeśli kogoś gryzie konieczność ponoszenia takiego wydatku, można rozważyć którąś z wcześniejszych wersji. Chwalony Chromecast 3 dla przykładu kosztuje mniej niż połowę tego, co najnowsza wersja. Owszem, trzeba iść na ustępstwa (np. brak obsługi 4K), ale nie jest to znowu bolesny kompromis.
Xiaomi z kolei oferuje rozwiązanie w dwóch różnych wariantach. Xiaomi Mi Box to rodzaj małego dekodera, z podobnymi funkcjami i ceną co Chromecast 4. Jej tańszą alternatywą jest mniejsza wtyczka Xiaomi Mi TV Stick. Tu mówimy o koszcie ok. 200 zł, da się też znaleźć za nieco mniej. Urządzenie jest mniejsze, ma mniej funkcji, brak obsługi np. 4K, ale zasadniczo robi to, do czego zostało stworzone. Zapewnia płynne i intuicyjne obejście do funkcji smart TV, więc to również pozwoli zapomnieć o problemach z oglądaniem.
Jeśli chodzi o zupełnie bezkosztowe obejście problemu, pomóc może wersja przeglądarkowa. Wystarczy wówczas komputer i kabel HDMI. Niemniej bez bezprzewodowej klawiatury i myszki, ilekroć będziemy chcieli coś wpisać, będziemy musieli wstać z kanapy.