Marcin Horała, pełniący jednocześnie funkcję sekretarza stanu w Ministerstwie Infrastruktury i pełnomocnika rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego dla RP był gościem Krzysztofa Ziemca w TVP.
Na pytanie dotyczące ewentualnej pomocy dla linii lotniczych LOT, odpowiedział, że sprawa ta powinna dziś trafić pod obrady rządu.
Wsparcie dla PLL LOT ma sięgnąć kwoty prawie 3 miliardów złotych. Horała uznał, że to relatywnie niewielkie pieniądze, bo na przykład niemiecki rząd wsparł Lufthansę kwotą 9 mld euro – a więc wielokrotnie wyższą.
Przypomnijmy tylko, że we flocie PLL LOT znajduje się obecnie ok. 90 samolotów. Lufthansa dysponuje zaś flotą ponad 760 samolotów.
W kwocie pomocy dla LOT zawiera się 1,8 mld zł w formie pożyczki od Polskiego Funduszu Rozwoju, a 1 mld 140 mln zł to dokapitalizowanie przez Skarb Państwa.
Jak wynika z projektu uchwały Rady Ministrów, LOT bez wsparcia 31 grudnia utraciłby płynność finansową.
Ziemiec pytał też Horałę o pensje pracowników CPK oraz termin otwarcia lotniska. Horała wyznał, że nie o samą budowę lotniska tu chodzi, lecz o "program inwestycyjny na lata".
- Budujemy na dziesięciolecia i pokolenia. Kryzys minie i ci, którzy będą przygotowani, będą wygrani – mówił Horała.
Dodał, że CPK zatrudnia na razie ok. 200 osób a średnia pensja oscyluje wokół 9 000 złotych netto. Wśród zatrudnionych nie ma wielu pracowników fizycznych, więc - zdaniem Horały – pensje wcale nie są przesadzone.
Pełnomocnik rządu znowu sięgnął po porównania – powiedział, że w spółkach zajmujących się infrastrukturą (na przykład PKP PLK – które ma "pod opieką" 19 000 km torów), pracuje nie 200 a 900 – 1000 osób. A pensje w CPK są o wiele niższe, niż na przykład w High Speed Rail w Wielkiej Brytanii – to brytyjska kolej wysokich prędkości, spółka działa od 30 lat.