Grupa turystów, która spędzała wakacje w Turcji, 13 lipca, utknęła na lotnisku w Bodrum. Jak wynika z informacji podanych "Faktowi", pan Krzysztof Janas, planując wraz z żoną dwutygodniowe wczasy w Turcji, wybrał wycieczkę zorganizowaną przez Biuro Podróży Itaka i obsługiwaną przez Polskie Linie Lotnicze LOT. Jak zaznaczył w rozmowie z gazetą, wybierając przewoźnika i touroperatora kierował się ich doświadczeniem, by uniknąć nieprzyjemnych sytuacji.
Z Itaką podróżujemy chyba od 10 lat. Tyle razy i nigdy nie było problemu. Rozumiem opóźnienie godzinne czy dwugodzinne, ale czegoś takiego się nie spodziewaliśmy — mówi pan Krzysztof Janas. - mówi na łamach prasy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Turcja okazała się pechowa
Z relacji czytelnika "Faktu", wynika że wylot z Bodrum do Warszawy był zaplanowany na godz. 19.55. Dwie godziny wcześniej zostali przewiezieni z hotelu na lotnisko, gdzie bardzo sprawnie zostali odprawieni i udali się do przyporządkowanego do tego lotu numeru bramki. Później okazało się, że ich lot jest opóźniony o ponad 5 godzin, co było zaznaczone na biletach lotniczych.
Para nie kryła zaskoczenia zaistniałą sytuacją. Dodatkowo pojawiła się informacja, iż opóźnienie wyniesie nie 5, a 7 godzin. Ponadto nikt z obsługi nie zainteresował się nadzwyczajną sytuacją.
Nikt do nas nie przyszedł, nie poinformował nas, co teraz mamy robić. My z żoną jesteśmy już w dojrzałym wieku, ale wśród pasażerów były rodziny z małymi dziećmi — wspomina. — Niektórzy próbowali się dodzwonić — to do jednej, to do drugiej z rezydentek. Jedna w końcu odebrała, powiedziała, że spróbuje coś zrobić, a potem już przestała odbierać — dodaje w rozmowie z dziennikiem.
Mężczyzna zaznaczył, że komunikacja ze strony biura podróży pojawiła się około 6,5 godziny od przyjazdu na lotnisko. Podróżujący otrzymali SMS, w którym poinformowano ich, że wylecą między godz. 6. a 8. rano i że zostaną zabrani do hotelu. Jednak biorąc pod uwagę odległość do obiektu i kolejne przygotowania do odlotu, postanowili odmówić powrotu do hotelu. Niestety pracownik lotniska zagroził, że jak nie opuszczą lotniska to wezwie policję. Zadziwia też fakt, że rezydentka, która była odpowiedzialna za grupę podróżnych znajdowała się w hotelu, zamiast na lotnisku.
Nikt do nas nie podszedł, nie poinformował nas oficjalnie, że z racji opóźnienia otrzymamy jakiś posiłek. Niektórzy mówili, że dostali, choć ja tego nie widziałem. Inni bali się brać, bo nie wiedzieli, co potem będzie z odszkodowaniem — dodaje pan Krzysztof. — Zapłaciliśmy za wycieczkę z biurem podróży, żeby czuć się bezpiecznie, tymczasem byliśmy pozostawieni sami sobie. Nie było nikogo ani z Itaki, ani z LOTu — komentuje dla serwisu.
dziennik Wyjazd niby z biurem, ale na własne ryzyko
Finalnie pasażerowie zostali wpuszczeni na pokład samolotu po 6.00 rano. Z komunikatu kapitana wynikało, że opóźnienie wynikało z usterki pierwszego samolotu, który musiał lądować awaryjnie. Małżeństwo postanowiło ubiegać się o odszkodowanie. Jednak z informacji, jakie przekazała "Faktowi" Ewa Maruszak z Itaki, wynika, że pasażerowie po odprawie są pod opieką linii lotniczej, która przekazywała aktualne informacje, co usuwa odpowiedzialność za zaistniałą sytuację ze strony biura podróży.
Przewoźnik zapewnia świadczenia zgodne z obowiązującymi przepisami, klienci mogą kontaktować się z biurem podróży bezpośrednio lub z jego przedstawicielami (rezydentami). Po potwierdzeniu rozkładu wysyłane są SMS-y do klientów - dodała Maruszak gazecie.
Ponadto przedstawicielka biura dodała, że zgodnie z obowiązującymi przepisami przewoźnik zapewnił pasażerom wyżywienie oraz hotel, klienci odmówili jednak propozycji przewiezienia do hoteli.
LOT odpowiada
Poprosiliśmy o odniesienie się do zaistniałej sytuacji również Polskie Linie Lotnicze LOT. "Przepraszamy za wszelkie niedogodności. Oczywiście wnioski Pasażerów, którzy zgłoszą się po odszkodowanie zostaną rozpatrzone zgodnie z obowiązującym prawem i procedurami" - czytamy w przesłanym money.pl oświadczeniu.
Jak wyjaśnia nam LOT, "samolot rejsu LO6216 SOF - WRO wymagał weryfikacji technicznej. Po usprawnieniu został dopuszczony do lotu powrotnego. Pasażerowie wylądowali we Wrocławiu w piątek, 14 lipca o godzinie 1:15 czasu polskiego".