Łączne zadłużenie firm z branży hotelarsko-gastronomicznej w Polsce to już ponad 303,2 mln zł - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Przypomnijmy, że październiku ubiegłego roku było to 281 mln zł.
Okazuje się, że najbardziej zadłużeni są hotelarze i restauratorzy z Mazowsza, Śląska i Dolnego Śląska. To przede wszystkim jednoosobowe działalności gospodarcze.
Eksperci zwracają uwagę, że pomimo stosunkowo udanych wakacji, przedsiębiorcy nie spodziewają się, by szybko udało im się odrobić straty powstałe w wyniku pandemii. Powodem jest widmo kolejnych obostrzeń i braki kadrowe, z którymi mierzy się branża.
Ale to nie jedyny problem. Na trudną sytuację składają się też rosnące ceny produktów i usług w innych sektorach gospodarki, które odbiły się też na wysokości rachunków w branży HoReCa.
- Hotelarze i restauratorzy cały czasu muszą też myśleć o tym, żeby nadrobić czas, w którym byli zamknięci. Branża hotelarska jest jedną z tych, które najbardziej ucierpiały w wyniku pandemii - zaznaczył Prezes Krajowego Rejestru Długów Adam Łącki.
Dodał, że w bazie Krajowego Rejestru Długów w ubiegłym roku łączna kwota niezapłaconych zaległości firm hotelarskich wzrosła o ponad 1/3.
- Od początku 2021 r. dynamika wzrostu zadłużenia wyraźnie wyhamowała. Spadła także liczba dłużników, co może świadczyć o tym, że branża powoli odbudowuje swoją pozycję - ocenił.
Według niego pomocny okazał się też bon turystyczny, z którego skorzystało ok. 3 mln Polaków, którzy aktywowali bony na ok. 2,6 mld zł.
Największym wierzycielem branży hotelarskiej są banki, które czekają na spłatę 112 mln zł. 72 mln zł to kwota należności tzw. wtórnych wierzyciel, a 28,4 mln zł - zaległości wobec branży handlowej. Na hotelarzach ciążą też długi wobec firm leasingowych (18,6 mln zł) i telekomunikacyjnych (11,2 mln zł).